1 czerwca 2022 roku sąd w Wirginii, posiłkując się ustaleniami ławy przysięgłych, odczytał wyrok, z którego wynika, że proces o zniesławienie wygrał Johnny Depp. Ławnicy orzekli, że Amber Heard powinna mu zapłacić 15 milionów dolarów odszkodowania. Ale kto wygrał naprawdę? I co o nas mówi ta medialna szopka, którą tak chętnie śledziliśmy w ostatnich dniach, śmiejąc się do rozpuku z internetowych memów?
Przypomnijmy, że Depp pozwał Heard za artykuł, który ukazał się na łamach „The Washington Post” w 2018 roku, bo – jak twierdził – zniszczyło mu to karierę i splamiło jego dobrego imię. Aktorka wyznała w felietonie, że była ofiarą przemocy domowej. Chociaż nie wymieniła z imienia i nazwiska Johnny’ego Deppa, czytelnicy i tak domyślili się, że chodzi właśnie o niego. Kilka dni po opublikowaniu artykułu od aktora zaczęły odwracać się popularne wytwórnie. Disney i Warner Brothers zerwało z nim kontrakty. Nie było siły, by ktokolwiek chciał w Hollywood pracować z „żonobijcą”.
Ten proces to było czyste szaleństwo
Mówi się, że oglądało go więcej milionów ludzi na całym świecie niż wszystkie inne produkcje razem wzięte, w których zagrali Depp i Heard. Tego chciał aktor! Jego prawnicy twierdzili, że tak bardzo pragnie odzyskać dobre imię, że postanowił pokazać światu, że nie ma nic do ukrycia, łącznie z obelżywymi mailami, które rozsyłał o byłej żonie swoim przyjaciołom. Amber, nie chciała, by kamery pokazywały dzień po dniu ich zmagania w sądzie. Podczas procesu powtarzała, że ma małe dziecko, a fani Deppa wysyłają jej obraźliwe komentarze, że np. chcą jej dziecko wsadzić do mikrofalówki.
View this post on Instagram
Proces toczył się od tygodni. Memy na portalach społecznościowych szalały. Fani Deppa obrzucali Heard najgorszymi obelgami, wśród których „kłamczucha”, była tą najbardziej cenzuralną. Przed każdą rozprawą w sądzie w Wirginii zbierał się tłum fanów. Stali tam w zasadzie bez przerwy, bo tylko nielicznym i najwytrwalszym udawało się dostać na salę sądową. Co robili, gdy już weszli do środka? Tweetowali. Opisywali wszystko. Każdy grymas twarzy Amber i gest dłoni Johnnego. Komentowali nawet miny, jakie robili ławnicy, których tożsamości zdradzać nie wolno. Fani Deppa ponumerowali ławników i pisali np.: „Trójka uśmiechnęła się pod nosem znacząco, gdy Amber powiedziała…” I tak w koło. Na wielką gwiazdę sali sądowej wyrosła piękna prawniczka Deppa – Camille Vasquez. „Ależ on na nią patrzy”, „Ależ żyleta”, „Ależ się przytulają” – pisali fani. Nic z tego, szybko okazało się, że „królowa sali sądowej” ma narzeczonego z branży nieruchomości. Czyli romansu na oczach ławników i całego świata jednak nie było i raczej nie będzie!
Amber i Johnny – kto komu i ile winien?
Po procesie ława przysięgłych obradowała trzy dni. Wyrok nie jest tak jednoznaczny, jak krzyczą nagłówki gazet. Owszem finansowo wygrał Depp, ale ławnicy zdecydowali, że oboje zniesławili się nawzajem. Podkreślili, że zeznania aktorki dotyczące jej małżeństwa były „fałszywe” i dlatego aktorka powinna zapłacić eksmężowi 15 milionów dolarów. Tak naprawdę zapłaci mu 10,35 miliona dolarów, bo sędzia obniżyła kwotę zgodnie z limitami prawnymi w Wirginii. Ponadto aktorce przyznano 2 miliony dolarów odszkodowania. Przypomnijmy, że aktor domagał się 50 mln dolarów odszkodowania, a jego była żona 100 mln dolarów za oskarżenia, które podczas rozprawy pod jej adresem wysunął adwokat Deppa, czyli Adam Waldman.
Oświadczenie Heard i Deppa
Aktor nie przyszedł na ogłoszenie werdyktu ławy przysięgłych. ABC News podało, że aktor nie mógł „z powodu wcześniej zaplanowanych zobowiązań podjętych przed procesem”. Dodano, że Johnny Depp oglądał transmisję z Wielkiej Brytanii. Natomiast aktorka, która przyszła na salę sądową, tuż po ogłoszeniu wyroku postanowiła publiczne przemówić. Napisała na Instagramie
„Rozczarowanie, które dziś odczuwam, jest nie do opisania. Mam złamane serce, że góra dowodów wciąż nie wystarczyła, żeby przeciwstawić się nieproporcjonalnej władzy i wpływom mojego byłego męża. Jeszcze bardziej jestem rozczarowana tym, co ten wyrok oznacza dla innych kobiet. Jest to porażka. Cofa nas do czasów, kiedy kobieta, która zabrała głos, mogła zostać publicznie zawstydzona i upokorzona. Odrzuca ideę, że przemoc wobec kobiet powinna być traktowana poważnie”.
View this post on Instagram
Chwilę później oświadczenie opublikował Johnny Depp:
Kto przegrał naprawdę?
Tak naprawdę trudno oprzeć się wrażeniu, że po tym procesie wszyscy jesteśmy PRZEGRANYMI. Uderzmy się w piersi: kogo nie śmieszyła opowieść, że Amber zrobiła kupę na łóżku Deppa i obwiniła o to maleńkie pieski? Udowodniliśmy sobie, że kochamy igrzyska i przyglądanie się, jak inni (popularni) żyją jeszcze marniej niż my. Patrzyliśmy na dwójkę uzależnionych ludzi. Oboje mieli fatalne dzieciństwo. Oboje ćpali. Oboje byli przemocowi. Oboje oszukiwali i podżegali się do walki między sobą. Amber nagrywała Deppa podczas awantur i libacji.
A przecież zaczęło się od wielkiej miłości. Przyciąganie było tak silne, że nie potrafili się powstrzymać i porzucili poprzednich partnerów, by móc być razem. A potem była już tylko zazdrość, narkotyki, alkohol, nieudane terapie, rzucanie w siebie butelkami. Obcięty palec Deppa. Podbite oko Amber. Po roku małżeństwa już się rozwodzili.
A co to z wszystko znaczy dla ofiar przemocy? Takich, które boją się przyznać, że ktoś je bije i poniża? Takich, które nie zażywają narkotyków? Które ze strachu przed oprawcą i z powodu braku pieniędzy właśnie zastanawiają się jak uciec z domowego piekła? Niezależnie czy są kobietami, czy mężczyznami – na pewno nie nabiorą odwagi do tego, by walczyć o swoją wolność, szczęście i dobre życie. Niestety! Bo pewnie nikt im nie uwierzy. Bo wielu będzie się śmiać. I żeby nie było: nie stoimy murem za Amber. Stoimy za tym, że przemoc słowna czy fizyczna, to zawsze jest ZŁO.