W kuchni kieruję się jedną, podstawową zasadą – danie ma być zrobione szybko. Oczywiście fajnie też, gdy jest smaczne, a składniki tanie. Dlatego też w moim domu na stole bardzo często króluje makaron. I to w przeróżnych konfiguracjach. Jakież było moje zdziwienie, gdy ostatnio dowiedziałam się, że przez te wszystkie lata utrudniałam sobie przyrządzanie dań, odcedzając makaron w zły sposób?Kilka dni temu zobaczyłam w sieci zdjęcia, na których jedna z użytkowniczek Instagrama pokazała, w jaki sposób traktuje makaron tuż po ugotowaniu. Pewnie nie będę jedyną, która zawsze robiła to w sposób następujący: tuż pod koniec gotowania wstawiałam durszlak do zlewu, chwytałam garnek przez ściereczkę i szybko przelewałam wrzącą wodę wraz z makaronem do sitka.
Bardzo często, ponieważ garnek był gorący, a para uderzała mi prosto w twarz, wylewałam wodę tak gwałtownie, że niektóre kluseczki lądowały w zlewie. Na logikę wszyscy w takiej sytuacji wrzucamy je do sitka, no bo przecież gdzie jak gdzie, ale w zlewie to chyba jest czysto, skoro ciągle myjemy w nim naczynia. BŁĄD. Właśnie w tym miejscu znajdziemy mnóstwo chorobotwórczych drobnoustrojów, ponieważ na powierzchni nieustannie zalegają resztki jedzenia.
World star. pic.twitter.com/Eus65YgAKm
— Daibella (@Daibellaaa) 4 października 2017
Internautka o pseudonimie „Daibella” udowodniła, że wszystkie jak do tej pory źle odcedzałyśmy makaron. Ona wkłada durszlak bezpośrednio do garnka i dopiero z sitkiem wewnątrz wylewa wodę. W efekcie kluski pozostają w naczyniu a żadna z nich nie ląduje w zlewie. No i sam durszlak również nie ma styczności z tym siedliskiem zarazków.
Powiem tak. Może i brzmi to śmiesznie. Ba! To nawet śmiesznie wygląda. Ale działa, serio. A ja wyznaję w życiu zasadę, że jeśli coś wygląda śmiesznie, ale działa, to przestaje być głupie. Dlatego też polecam i radzę spróbować.