Siostrzana więź, kobieca przyjaźń – istnieje, czy raczej same się okłamujemy? Jaką cenę płacimy za zaufanie przyjaciółce? Warto wybaczać i próbować odbudować więź? A może lepiej odpuścić? Niejedna z nas na pewno zadawała sobie takie pytania. Agata Kołakowska, pisarka w swojej książce „Daleko od siebie” (wyd. Oblicza) stara się na te pytania odpowiedzieć. Robi to subtelnie, uważnie, niemal czule i pokazuje najważniejszą rzecz, o której tak często zapominamy: każdy z nas ma swoją prawdę
Wierzysz w przyjaźń między kobietami, czy raczej bliższe ci myślenie o rywalizacji, choćby podświadomej? Zazdrości?
Agata Kołakowska: Wciąż wierzę, choć w tej mojej wierze jest już mniej romantycznego idealizmu, a znacznie więcej racjonalnego podejścia. Wynika to oczywiście z doświadczeń, a także życiowej dojrzałości. Myślę, że w kobiecych relacjach pojawia się zazdrość, ale nie mogę powiedzieć żebym miała spostrzeżenia, które pozwolą postawić tezę, że są to częste przypadki i to właśnie zazdrość, czy rywalizacja, jest zawsze podwaliną rozpadających się więzi. Zazwyczaj jest to bardziej skomplikowany proces. I jeśli miałabym na coś wskazać, wskazałabym raczej na problemy z komunikacją i brak otwartości.
Gdybyś miała opowiedzieć o dobrej przyjaźni, to jak ją sobie wyobrażasz? Może przychodzi Ci do głowy przykład z filmów, literatury?
Dobra przyjaźń to bezpieczna więź, w której jest miejsce dla obu stron. Nikt tu nie matkuje, nikt nie jest dzieckiem wymagającym opieki. Towarzyszymy sobie, w razie potrzeby wyciągamy do siebie pomocną dłoń. A jeśli pojawiają się konflikty, potrafimy o tym szczerze rozmawiać. Tylko tyle i aż tyle.
Pytasz o przykłady dobrej przyjaźni, ale myślę, że nie mam w głowie jakichś wzorców. Ale oczywiście uśmiecham się ciepło choćby na wspomnienie przyjaźni Ani i Diany z książek Lucy Maud Montgomery. Uważam, że bohaterki „Daleko od siebie” też miały właśnie taką relację. Silną więź będącą porozumieniem dusz, mimo że to zupełnie inne osobowości. Tyle że życie postawiło je w trudnej sytuacji. Starały się radzić sobie z tym jak umiały, choć różnie im to wychodziło. W efekcie mamy sieć niedopowiedzeń, nieporozumień, czasami pewne rzeczy działy się poza nimi, a one interpretowały to po swojemu. Kiedy poznajemy ich losy, żałujemy tej ich relacji, miały przecież tak wiele, ale w trakcie lektury poznajemy wszystkie niuanse i już nic nie jest takie oczywiste.
Daj trzy, cztery cechy idealnej przyjaciółki– albo chociaż wystarczająco dobrej?
Empatyczna! Inteligentna, pomocna i odrobinę szalona. Ale to moje prywatne preferencje.
Możemy wierzyć w przyjaźń, ale jednak często dochodzi w niej do rozłamu, dokładnie jak pomiędzy twoimi bohaterkami– dlaczego tak się dzieje?
Jesteśmy ludźmi, a więc zmieniamy się. Bywa, że z pewnych relacji „wyrastamy”. Możemy też zacząć lepiej rozumieć siebie i swoje potrzeby i okazuje się, że one już nie są zbieżne. Niekiedy też w przyjaźni wydarzy się coś takiego, że już nie sposób sklecić tego, co zostało rozbite. Wpływają na to różne rzeczy. Osobiste urazy, źle pojęta duma, niezrozumienie. A czasami zwykły brak dobrej woli.
Znałaś kobiety, które wcale nie potrzebują przyjaciółki, ale świty? Lustra? Jak myślisz, jakie to kobiety?
Chyba nie znałam kobiet, które potrzebują świty. Jeśli już to bardziej takiego lustra porównawczego. Wydaje mi się, że wynika to z jakiejś niezaspokojonej potrzeby. Może nie czują się dobrze ze sobą, muszą nieustannie coś sobie udowadniać? Jeśli w porównaniu wypadną lepiej takie osoby na pięć sekund mają lepszy humor, jeśli gorzej, gorszy. Jednak na tym najgłębszym poziomie wciąż jest ta luka, którą być może starają się wypełnić. Pewnie tak naprawdę potrzebują uwierzyć, że są w porządku, takie jakie są. Może nikt im tego nie powiedział na tym najważniejszym etapie? W dzieciństwie. Całe szczęście teraz mogą dać to sobie same, w zdrowy sposób, a nie używając do tego innych ludzi. Ale do tego potrzeba chęci i pracy.
W swojej książce poruszasz wątek zdrady. Mówić przyjaciółce o nielojalności jej partnera, nie mówić. Jedna z bohaterek wybrała milczenie– a Ty jak to widzisz? A może to zależy? Sama byś powiedziała przyjaciółce?
Myślę, że powiedziałabym przyjaciółce o tym, że jest zdradzana. Chyba, że wcześniej sama zaznaczyłaby, że w takim przypadku nie chciałaby wiedzieć. Ale rozumiem decyzję Hanny, że tego nie zrobiła. Nie wiadomo było przecież, jakie to spowoduje konsekwencje, wszak Ewa była w zagrożonej ciąży. Szczerość i lojalność jest bardzo ważna. Ale prawda nie zawsze jest najlepszym wyjściem. Sądzę, że Hanna jednak powinna się była na to zdobyć, ale w dogodnym momencie. Z drugiej strony życie pokazało, że finalnie Ewa nic z wiedzą o zdradach męża nie zrobiła. Dla dobra rodziny przymykała na nie oko, ale kiedy spotyka się z przyjaciółka po latach, to właśnie ją częściowo obwinia za to jak wyglądało jej życie. A to nie w porządku.
Twoje bohaterki są na etapie podsumowania życia– masz jakiś swój własny sposób na to, żeby nie żałować? Co robisz każdego dnia, żeby być bliżej siebie?
Nie wiem, czy można przejść przez życie śpiewając jak Edith Piaf „Niczego nie żałuje” i naprawdę tak czuć cały czas. Być może, albo to tylko taka maska. Wydaje mi się nawet, że wcale nie chodzi o to, aby nie doświadczać tego stanu. W utuleniu żalu pomaga świadomość, co i jak na nas wpłynęło, dlaczego z jakichś powodów dokonaliśmy takich, a nie innych wyborów. Jeśli jesteśmy z tym w zgodzie, da się dogadać z żalem, a nawet coś z niego dla siebie wyciągnąć.
Uczę się być bliżej siebie każdego dnia i uważam, że coraz lepiej mi to wychodzi. Przede wszystkim słucham swoich potrzeb i to za nimi podążam. Nie ignoruję emocji. One naprawdę potrafią nam wiele powiedzieć. I jeśli się w nie porządnie wsłuchamy, znajdziemy odpowiedzi na ważne dla siebie pytania. Myślę, że najważniejsze jest, aby stać się dla siebie swoją najlepszą przyjaciółką. Taką, o jakiej zawsze marzyłyśmy.