Go to content

Już wiem, dlaczego nie podobało mi się „I tak po prostu”. Obejrzyj „Lust”, serial o seksie bez tabu. Popłaczesz się ze śmiechu

Teraz już wiem, czego mi zabrakło w kontynuacji serialu „Seks w wielkim mieście”, czyli „I tak po prostu”. To wszystko, czego nie zobaczyłyście w przygodach Carrie, Miranda i Charlotte, jest w „Lust” (Pożądanie), HBO MAX. Ten szwedzki serial bije amerykańską produkcję na głowę. Albo i dwie! Po prostu jest mega śmieszny. Opowiada o przygodach czterech kobiet grubo po czterdziestce. Tuż przed menopauzą. Przygodach głównie dotyczących erotyki!

Ale to jest erotyczna podróż bez trzymanki i bez pruderii. Słodko-gorzka i bez tabu! Jest tam wszystko, co przeżywają kobiety po czterdziestce i po pięćdziesiątce. Dokładnie to, czego się wstydzimy opowiadać nawet przyjaciółkom.

Są średnio udane rodziny. Kilkuletni synek, który klnie jak szewc. Nastoletnia córka, która uprawia seks tak głośno ze swoim chłopakiem, że w kuchni trzęsie się żyrandol, ale potrafi być tak bezradna, że przychodzi do mamusi przytulić się, gdy nie może zasnąć. Syn, który nie ma już siły tłumaczyć dorosłym, że nie jest przecież gejem, ale panseksualnym facetem. I rodzice, którzy robią wielkie oczy, bo przecież mają się za oświeconych i tolerancyjnych, ale tak naprawdę nic nie rozumieją.

 

 

View this post on Instagram

 

A post shared by HBO Max Nordic (@hbomaxnordic)

Jest menopauza, seks z viagrą, zdrada, terapia małżeńska, lesbijskie sny i szaleńcza namiętność z facetem, który ma mikropenisa i – jak mówi sama bohaterka – cztery komórki mózgowe. Do tego wszystkiego mamy skłóconą żonę z mężem, która musi mieszkać z jego nastoletnią kochanką w jednym domu, który ma przegnite fundamenty i nikt go nie chce kupić. Przez środek salonu ciągnie się u nich taśma przylepna, którą dzieli przestrzeń i tej linii nikomu przekroczyć nie wolno. Nawet, gdy chce napić się kawy.

Są mężowie i partnerzy babiarze, potulni nudziarze, faceci narcyzi, alkoholicy i tacy nawet fajni na pierwszy rzut oka. Ale potem i tak okazuje się, że od dwóch lat nie chcą uprawiać z żoną seksu, mają depresje, dziwne hobby i nisko poczucie własnej wartości.

W końcu jest też dyskryminacja kobiet w pracy i kretyńskie młodsze koleżanki, które robią karierę na swoich głupkowatych pomysłach. Jest poruszony problem molestowania oraz związane z nim mieszane uczucia. Bo czy ręka kolegi z pracy na udzie faktycznie mogła sprawić, że się poczułam niekomfortowo? Bo może jednak przesadzam i jestem przewrażliwiona?

Jak powiedziałam, jest tam wszystko. Bo jeśli czegoś nie wymieniłam, to znaczy, że zapomniałam. Każda dojrzała kobieta może przejrzeć się w tym serialu. Pośmiać z samej siebie, wyluzować, bo okazuje się, że nie tylko ona ma fatalny seks z mężem albo że nie tylko ona nie potrafi uwolnić sie od partnera, który ciągle ją zdradza i ogląda się za każdą młodszą laską. Nawet jak wstydzisz się o tym przyznać przyjaciółce, to znajdziesz to wszystko w „Lust” i pośmiejesz się w domowym zaciszu. Mówię ci, tam nie ma tam tabu.

Może po ósmym odcinku (na koniec oglądania) – jak Anette staniesz nad lustrem, by przyjrzeć się w końcu swojej waginie? A może jak Julia odważysz się napisać powieść erotyczną? Albo jak Martina zapiszesz się na Tindera i w końcu zdradzisz faceta, z którym się właśnie rozstajesz. Nie chcę spoilerować. I tak już wam za dużo opowiedziałam.

 

 

View this post on Instagram

 

A post shared by HBO Max Nordic (@hbomaxnordic)

Na koniec, ku przemyśleniu, fragment odczytu jednej z bohaterek. Ja się pod nim odpisuję obiema rękoma.

„Dzisiejsza kobieta w średnim wieku jest uwiązana pracami domowymi, dziećmi, pracą, starością rodziców i presją na utrzymanie nieskazitelnego domu. Kobieta w średnim wieku ma robić 10 tysięcy kroków dziennie, co trzy tygodnie farbować włosy, wyróżniać się w pracy, choć awansują młodsi koledzy. A ty masz być uśmiechnięta i radośnie organizować Wigilię. Niedocenienie, stres i złość. Jak bardzo cię to podnieca? Jak mogło do tego dojść?”, pyta.

I musze powiedzieć jeszcze jedno. Wcześniej brakowało mi odwagi. Dopiero teraz (po obejrzeniu „Lust”) odważę się powiedzieć, że w „I tak po prostu” podobały mi się głównie… ciuchy Carrie. Była o niebo lepiej ubrana niż w „Seksie w wielkim mieście”, kiedy  jako młodza kobieta nosiła głównie szpilki i mega krótkie obcisłe sukieneczki. W „I tak po prostu” stylistki wzbiły się na wyżyny kreatywności – łączyły stare markowe torebki z kimonami i świetnymi toczkami. Więc za to chapeau bas i dzięki w imieniu dojrzałych kobiet, które chcą się nadal fajnie ubierać. Kropka.