Wku*wia mnie maksymalnie, jak ktoś próbuje mi wcisnąć dziecko w brzuch trzymając się bzdur niepopartych żadną wiedzą, a tylko zasłyszanymi głupotami, w które ślepo wierzy. Świadczy to dla mnie – po pierwsze, o braku zdolności do samodzielnego myślenia, po drugie o potrzebie bycia kimś ważnym, kimś umoralniającym, kimś kto ślepo wierzy autorytetom, które akurat z autorytetem w tym momencie nie mają nic wspólnego.
Czy naprawdę tak trudno nam mieć własne zdanie? Tak trudno skonstruować własną opinię i się jej trzymać? Czy naprawdę ogłupiające memy, cytaty i wypowiedzi ludzi przeróżnej maści w mediach społecznościowych robią nam wodę z mózgu? I uwaga wcale nie piję do polityki. Mój wku*w jest wywołany Halloween, a raczej odmawianiem dzieci przyjemności zabawy. Taka silna jest wiara katolicka, że ze strachem podsycanym ogniem piekielnym, patrzymy na dzieci przebrane w duchy i potwory, które zniszczą świętości, w które nadal większość tego kraju wierzy? I bardzo dobrze, że wierzy, tego nie podważam. Ale warto pamiętać, że religia od dawna była przede wszystkim narzędziem władzy nad ludźmi i choć wydawało się, że taką władzę miała w Ciemnogrodzie, to okazuje się, że teraz budzi w nas paniczny lęk ksiądz, który krzyczy z ambony, że Halloween to święto diabła.
Ja pie*dole, skąd on i jemu podobni, którzy takie durnoty powtarzają, to biorą? Jak mogą straszyć dzieci piekłem, demonami i tym, że nigdy do nieba nie pójdą. A tam dzieci. Co najlepsze starszą dorosłych, którzy na te farmazony nabrać się dają. Bo nadal to, co powie ksiądz, lekarz i prawnik jest prawdą najprawdziwszą, której podważać się nie da.
A ja mam pytanie. Czy ktoś powtarzając te głupoty, zamykający dzieciom drzwi przed nosem, gdy przychodzą po cukierki, goniący dzieci z krzyżem (tak, moje tak były gonione rok temu i to nie przez księdza, ale przez jedną z sąsiadek), zadał sobie trud, by samodzielnie wklepać w google H A L L O W E E N? Czy ktoś ma w ogóle pojęcie, o co w tej zabawie chodzi? Zabawie, bo przecież nikt tu nie mówi o jakimś wielkim święcie. Moje dzieci wiedzą, co to Święto Zmarłych, wiedzą też co to Dziady były i żałują, że teraz już nikt Dziadów nie obchodzi, namawiają mnie do wznowienia tego święta choćby u nas w domu. Wiedzą też, że Halloween jest trochę podobne do dożynek, a trochę do topienia Marzanny. O matko, że też nigdy nikt nie zabronił dzieciom topić Marzanny uznając ją za czarownicę i obrządek, a jakże – pogański.
Dla wszystkich tych, którzy w swoim zacietrzewieniu, strachu przed samodzielnym myśleniem – Halloween nie powstało w opozycji do Święta Zmarłych, ba setki lat temu Wszystkich Świętych obchodzone było 1 maja i ktoś niefortunnie postanowił je przenieść na 1 listopada, co zbiegło się ze świętowaniem przez ludzi dobrych plonów jesieni (stąd dynie i przywołane przeze mnie dożynki po letnich zbiorach), a także odstraszaniem zimy – chłodu, głodu i czasu, kiedy umierało więcej ludzi – stąd przebrania, które miały odgonić złe duchy (podobnie jak topiona Marzanna ma dawać pewność, że zima nie wróci). Źródeł tego obrządku jest więcej, ale to podstawowe, które wysuwa się na pierwszy plan, do cholery jasnej, nie ma nic wspólnego z diabłem, z piekłem, z satanizmem.
Błagam, bądźmy trochę mądrzejsi niż cała reszta. Miejmy wiedzę i dystans do tego kitu, który próbuje się nam wcisnąć. Rozmawiajmy z dziećmi i mówmy, w co się bawią, jeśli bawić się chcą. A wszystkich, którzy w szkołach organizują dzisiaj bal wszystkich świętych, pytam po co i dlaczego? Skoro nie bawimy się w Halloween, dlaczego mamy się bawić w szkole, która z założenia powinna być świecka, w chrześcijaństwo? Skoro nie mamy szacunku i tolerancji dla tego, co inne, co warte pokazania, co ciekawe, co poszerzające nasze i naszych dzieci horyzonty, dlaczego mamy karmić się jedyną słuszną ideologią – jasełkami, kolędami na muzyce, a nie religii, szkolnymi wigiliami? Nikt nie protestuje? Bo patrzy tylko przez pryzmat własnego nosa i własnych przekonań, które są najsłuszniejsze, najprawdziwsze i każdy powinien myśleć tak samo?
Otóż nie. Te czas się skończyły. Ja się na nie nie godzę. Z moimi dziećmi przygotowałam dla nich na dzisiaj stroje, kupiłam cukierki dla tych, które zapukają do mnie z hasłem: „Słodycze albo psikus”. A jutro pójdę zapalić świeczki na grobach, pamiętając doskonale i mówiąc o tym moim dzieciom, że Wszystkich Świętych, to święto zaanektowane przez chrześcijaństwo z obrządków pogańskich, bo tam ma właśnie swoje źródło.