Coś wam powiem. Może i uwielbiam różne nietypowe, domowe triki i często je stosuję, ale jestem też zdania, że trochę brudu nie zaszkodzi. Jak to mówią – „częste mycie skraca życie”. Oczywiście warto do tego powiedzenia podejść z przymrużeniem oka, ale jednak coś w tym jest. Zawsze wydawało mi się, że w kwestii sprzątania i czystości umiem zachować zdrowy rozsądek i umiar. A potem przeczytałam wypowiedź pewnego mikrobiologa z Nowego Jorku i wniosek mam jeden – jestem brudasem, a moje łóżko to siedlisko wszelkiego syfu.
Moi mili, czy zastanawialiście się kiedykolwiek, jak często należy zmieniać prześcieradło i pościel? Spodziewam się odpowiedzi typu: „co kilka tygodni”, „jak mi się przypomni”. Udam, że nie słyszę wariantów: „jak się ubrudzi” lub „na święta”. Otóż, prześcieradło należy zmieniać co 7 dni. Tak, tak, co tydzień! Według Philipa Tierno, który jest mikrobiologiem na uniwersytecie w Nowym Jorku, po tym czasie nasze łóżko staje się siedliskiem chorobotwórczych drobnoustrojów.
Wiem, co myślisz. Chłop zwariował.
Ale teraz wyobraź sobie, że spędzamy w łóżku 1/3 naszego życia. W czasie snu pocimy się, ślinimy, ocieramy się skórą o materiał. Do tego dochodzą inne wydzieliny (np. z narządów intymnych), włosy, martwy naskórek, sierść zwierząt, okruchy… Można wymieniać do wieczora. Podczas gdy my smacznie sobie śpimy, w naszym łóżku w najlepsze rozwija się flora bakteryjna i grzyb. Obrzydliwe.
Zdaniem mikrobiologa, spanie w brudnej pościeli może skutkować kaszlem, katarem i bolącym gardłem. Co więcej, mogą pojawić się pierwsze objawy alergii i astmy.
Nie wiem jak wy, ale ja idę zmienić pościel.
Źródło: Science Alert