Kiedy zastanawiamy się nad tym co już wiemy, albo czego jeszcze mogłybyśmy się dowiedzieć, na temat własnej seksualności czy seksualności naszego partnera, przyświeca nam w tym wszystkim, jeden główny cel. Chodzi po prostu o ty, żeby nam się po prostu dobrze układało w łóżku i to najlepiej cały czas. Zapominam jednak, że nasza seksualność – tak samo jak i my – ciągle się rozwija. Przechodzi przez różne fazy.
Fazy te przenikają się wzajemnie z etapami związku, w którym się obecnie znajdujemy. Bo cokolwiek by na ten temat nie powiedzieć – dobry sex, to przed wszystkim dobra relacja. I jak w pierwszej fazie związku mamy pewne wyobrażenia czy oczekiwania w stosunku naszego partnera, cieszymy się z każdej chwili razem. Tak na początku relacji sex jest dla nas czymś wyjątkowym, ekscytującym i wydaje nam się, że zawsze powinno tak być.
Alicja Długołęcka, specjalizująca się w poradnictwie psychoseksulanym, autorka książki „Seks na Wysokich Obcasach”, uważa jednak, że okres zmniejszonej aktywności w związku jest jedynie czymś przejściowym. I to tylko od nas zależy jak do tego przejścia podejdziemy. Swoje przemyślenia na temat naszej seksualności opiera o swoje doświadczenie terapeutyczne, ale też o to co na jej temat mówią inni ludzie. A zwłaszcza ci po sześćdziesiątce, którzy o swoim życiu seksualnym są wstanie opowiadać z perspektywy różnych doświadczeń, przemyśleń i bilansów.
Co mówią kobiety?
Bardzo często zdarza się, że kobiety z którymi miała okazje rozmawiać, wyznają, że nie pożądają swoich partnerów, których jednocześnie bardzo kochają. Dochodzą bowiem do wniosku, że pomimo, iż cenią sobie bardzo partnerstwo w życiu codziennym, to jednak partnerstwo w łóżku nie jest czymś, co je najbardziej kręci. Problem polega na tym, że taki mężczyzna jest niezastąpiony jako partner – wspiera je, pociesza, dba o dom, dzieci, aż w końcu nie widzą w nim faceta tylko przyjaciela. A one w łóżku chciałyby poczuć, że oboje mogą czasem wyjść ze swojej roli. Pokazać drugie oblicze, być nieco bardziej nieprzewidywalnym. W końcu seks powinien być dla nas swego rodzaju zabawą. Tylko w tym, nieco głębszym sensie. Ale jak w każdej udanej zabawie potrzebna jest tu współpraca, porozumienie a przede wszystkim klimat. Zamykanie się w swojej roli niezwykle usztywnia i ogranicza naszą seksualność. Autentyczne partnerstwo wbrew pozorom tego nie oznacza, przeciwnie – daje nam znacznie większą swobodę w tym zakresie.
Co mówią mężczyźni?
Zazwyczaj wygląda tak, że kiedy kobiety uważają, że zanik więzi psychicznej sprawia, że seks zanika. Jej wydaje się, że on jej nie rozumie, ani nie docenia i dopóki tego nie zmieni, seksu nie będzie miała ochoty na to, by się do niego jakkolwiek zbliżyć. Z kolei mężczyźni uważają, że to właśnie spadek aktywności seksualnej w związku, doprowadza do tego, że psychicznie się od siebie oddalamy. Długołęcka uważa, że te dwa różne spojrzenia na sprawy seksu, wbrew pozorom nie mają w tym wszystkim większego znaczenia, że demonizujemy seks . Przypisujemy mu jakieś nadzwyczajne moce. Liczymy na to, że dzięki niemu oda nam się coś lepiej załatwić albo, że może nam coś popsuć. A przecież seks jest przede wszystkim przyjemnością i to ona jest jego jednym celem. Jest wspomnianą wcześniej zabawą i tak powinniśmy go traktować.
Faceci często narzekają też, że ich partnerki ich nie uwodzą. Nie spoglądają na nich z podziwem, a inne kobiety i owszem. To bardzo ważne, żeby od czasu do czasu popodziwiać trochę swojego faceta. Powiedzieć, że na jego widok wilgotnieje nam to i owo, albo, że inni przy nim wymiękają. Wiąże się to z wyrazem szacunku i zwyczajną życzliwością w stosunku do naszego partnera. A te cechy z perspektywy czasu, wydają się mieć najważniejsze znaczenie zarówno dla dobrego życia razem, jak i udanego seksu.
Jak moglibyśmy się więc tego nauczyć?
Traktowania seksu, jako zabawy, czegoś, co ma sprawiać nam przyjemność, a nie być powodem do zmartwień? Zarówno Pani Alicja, jak i osoby mające spore doświadczenie w tych sprawach zalecają nam przede wszystkim cierpliwość. Bardzo możliwe, że nasz partner potrzebuje w tym momencie życia innego rodzaju bliskości, co nie oznacza, że przestał nas kochać. Niewykluczone, że pod wpływem wielu różnych czynników wkrótce się to zmieni. Mówi też byśmy starali się dawać, nie oczekując niczego w zamian. Co w dzisiejszych czasach jest dość trudne. Bo wszyscy chcielibyśmy mieć gwarancje, że jak coś z siebie damy to się nam to zwróci. Ale tej gwarancji nikt tak naprawdę nam nie da. A tak mamy przynajmniej szansę na to, że coś z tego wyjdzie. Szansę. Nie gwarancję.
Opracowano na podstawie książki: Kochaj wystarczająco dobrze. A. Juckiewicz, G. Sroczyński