„Och, ja się nie złoszczę”, mówią kobiety. „To ze mną nie rezonuje. Nie jestem osobą, która bardzo się złości”. Bzdury!”, twierdzi Katarzyna Urbaniak, córka Urszuli Dudziak. Jej perspektywa postrzegania kobiecej mocy jest unikatowa. Na przestrzeni prawie dwudziestu lat Urbaniak pracowała jako profesjonalna domina, praktykowała taoistyczną alchemię w jednym z najstarszych, kierowanych przez kobiety klasztorów w Chinach i uzyskała dziesiątki certyfikatów różnych dyscyplin, w tym Medycznego Qigongu i Ustawień Systemowych. Dziś pomaga kobietom. W Polsce właśnie ukazał się jej poradnik „Wyzwolona. Przewodnik po kobiecej mocy”.
Katarzyna Urbaniak twierdzi, że na jej zajęciach kobiety wykonują ćwiczenie pod hasłem „Niewypowiedziane słowa”, w ramach którego robią listę wszystkiego, czego nie wypowiedziały na głos. Kiedy są gotowe, zgłaszają punkty ze swojej listy. Znajdują się wśród nich zarówno trywialne sprawy („Nigdy nie powiedziałam mojemu chłopakowi, jak bardzo nie cierpię pieczarek na pizzy”), jak i naprawdę druzgocące wyznania:
„Nie powiedziałam mamie, że tata ją zdradzał”.
„Nie odezwałam się ani słowem, chociaż wiedziałam, że mój partner kłamał w negocjacjach, w których szło o miliony dolarów”.
„Nigdy nie powiedziałam temu, który mnie molestował, żeby przestał”.
„Nigdy nie powiedziałam radzie lekarskiej, że mój mąż ukradł mi bloczek z receptami”.
„Nigdy nikomu nie powiedziałam, że uprawiałam seks za narkotyki”.
„Nigdy nie powiedziałam mojemu byłemu, że opieka naprzemienna nie była dobra ani dla mnie, ani dla naszych dzieci”.
„Nigdy nie powiedziałam trenerowi, który przygotowywał mnie do olimpiady, że nienawidzę pływać”.
„Nigdy nie powiedziałam mojej córce, że została poczęta na skutek gwałtu”.
Atmosfera w sali staje się coraz cięższa. Studentki ziewają, osuwają się na krzesłach, podpierają głowy i wiercą się, jakby miały ochotę na drzemkę. Wtedy Katarzyna mówi: „Pozwólcie, że zadam pytanie. Czy sądzicie, że ta obezwładniająca senność, która ogarnia wszystkie kobiety zebrane w sali, ponieważ właśnie dokonały takich odkryć, to efekt nudy? Czy też myślicie, biorąc pod uwagę to bezkresne morze kobiecego cierpienia, które właśnie przywołałyśmy, że bardziej prawdopodobną przyczyną jest tłumiona wściekłość?”
Autorka książki twierdzi, że jeśli gniew nie znajduje żadnego ujścia, ma niesamowitą zdolność sprawiania, że czujemy się apatyczne, wyczerpane i przygniecione – otępiałe. Wiele spośród nas przez cały czas żyje z tym uczuciem. Studentki często wspominają o niskim libido, braku poczucia celu, o obawie, że nigdy nie dowiedzą się, jaką misję mają w życiu. Przynajmniej jedna kobieta podczas każdych zajęć, które prowadzę, mówi coś w rodzaju: „Jestem zmęczona poczuciem, że patrzę na świat zza szyby”.
To niemoc.
Zobacz także: Do faceta mojej przyjaciółki: oto, co musisz wiedzieć, zanim ją zdradzisz. Będę przy niej
Grzeczne Dziewczynki uczy się tłumić lęk, wstyd i wściekłość
„Muszę to przetrzymać, wziąć się w garść, opanować się, zachować twarz pokerzysty, nigdy nie pozwolić na to, żeby zobaczyli, jak płaczę”, mówimy same do siebie i do innych kobiet. Same się ściskamy, stajemy się coraz bardziej twarde i oschłe, kiedy idziemy przez życie kurczowo zaciskając dłonie, zagryzając zęby i wypruwając sobie flaki oraz wysyłamy coraz bardziej toksyczne komunikaty do ludzi wokół siebie, ukryte pod maską naszych coraz bardziej profesjonalnych uśmiechów”, twierdzi Katarzyna. „Ale tłumienie tych wszystkich emocji pochłania ogromne pokłady energii – a ponadto sprawia, że nie mamy dostępu do energii, która została zablokowana. A najważniejsze jest to, że nie można usłyszeć tej głębokiej, płynącej z wnętrza mądrości, jaką niosą ze sobą wszystkie te potężne emocje”, dodaje.
A kiedy dotrzemy do mocy ukrytej za najbrzydszą emocją? Tą, do której Grzeczna Dziewczynka się nie przyznaje – za wściekłością?
Kiedy Katarzyna mówi o tłumionej wściekłości, czasem odwołuje się do analogii z nogą, która zdrętwiała we śnie. Nie masz w niej czucia i jeśli spróbujesz na niej chodzić, natychmiast upadniesz. Pozwól, żeby krew zaczęła trochę płynąć, tak by noga zaczęła się budzić, a będziesz przerażona. Zaboli bardziej, niż sądziłaś. Ale uczymy się zaakceptować ten okropny etap mrowienia, bo wiemy, że kiedy porządnie rozruszamy nogę, ból całkiem zniknie i pozostanie tylko odzyskana swoboda poruszania się.
Tak samo jest z wściekłością. „Kiedy po raz pierwszy ją budzisz, cierpisz i nie potrafisz się nią posługiwać, podobnie jak nogą, na której nie możesz chodzić. Ale czy celowo znowu odcięłabyś sobie krążenie, wprowadzając nogę w stan odrętwienia? Oczywiście, że nie – a jednak dokładnie to robi ze swoją wściekłością Grzeczna Dziewczynka”, twierdzi autorka książki.
Zaprzeczamy wściekłości, tłumimy ją, zamykamy w małym pudełku. Kiedy wylewa się brzegami, skręcamy się z bólu, żeby ją ukryć. Od czasu do czasu wieczko wybucha, a wtedy nikt nie zdoła uchronić się przed odłamkami, łącznie z nami samymi.
„Właśnie dlatego w naszym świecie doświadczamy gniewu jako tak destrukcyjnej siły – ponieważ większość z nas dociera tylko do połowy drogi. Utykamy na środkowym etapie, gdzie wściekłość jest bolesna, destrukcyjna i bezużyteczna, co oznacza, że albo spowodujemy szkody, albo znowu zamkniemy się w sobie. Nigdy nie docieramy do tej dobrej części wściekłości, do tej jasności i energii, jakie może przynieść ze sobą przepracowana złość”, tłumaczy ekspertka.
Droga do mocy i uwolnienia
Kiedy już zaakceptujesz te ukryte i wyparte aspekty swojej osobowości, zrobienie z nimi porządku nie będzie wymagało dużego wysiłku. Gdy uwolnisz cały ten żal, złość, rozpacz i przemoc, które kryją się w twoim wnętrzu, kiedy dostrzeżesz, pokochasz i uznasz zakazane emocje, takie jak złość, lęk i wstyd, wygenerujesz tyle energii, żeby oświetlić cały Manhattan. Uwolnij tę energię, a będziesz mogła jej użyć! Przejdź od stanu odrętwienia, przez bolesny chaos środkowego etapu, a po drugiej stronie znajdziesz pełne skupienie – wigor, jasność umysłu i ten rodzaj potężnej obecności w ciele, do której ciała innych ludzi mogą się odnieść tylko z szacunkiem”, mówi Katarzyna.
Jej zdaniem kluczem nie jest tłumienie, ale przymierze – spójność. Katarzyna apeluje: Przywołaj swoje zwierzęce ciało, a uwolnisz ogromne źródło energii. Zamiast stawać ci na drodze i wchodzić w paradę, te cenne sygnały płynące z wnętrza zamienią się w starannie ułożone narzędzia, takie, po które możesz sięgnąć i użyć ich wtedy, kiedy potrzebujesz.
Ta technika przekształcania emocji z tych niechcianych i bezużytecznych, grożących przejęciem kontroli nad całym twoim systemem, do takiej ich postaci, z której czerpiesz nieopisaną energię, to potężne narzędzie. Alchemia Emocji!
Kasia Urbaniak
Jest założycielką i dyrektorką Akademii – szkoły, która uczy kobiety dostępu do ich mocy i wywierania wpływu. Pespektywa mocy Urbaniak jest unikatowa. Na przestrzeni prawie dwudziestu lat pracowała jako profesjonalna domina, praktykowała taoistyczną alchemię w jednym z najstarszych, kierowanych przez kobiety klasztorów w Chinach i uzyskała dziesiątki certyfikatów różnych dyscyplin, w tym Medycznego Qigongu i Ustawień Systemowych. Od chwili założenia Akademii w 2013 roku Urbaniak uczy kobiety praktycznych narzędzi wchodzenia w pozycję liderek w swoich relacjach, rodzinach, miejscach pracy i większych społecznościach. Wygłasza prelekcje w korporacjach i podczas konferencji na całym świecie. Wśród jej studentek są artystki i polityczki, filantropki i działaczki organizacji humanitarnych, prawniczki i sędziny, a także menedżerki największych amerykańskich korporacji, w tym Amazona, Google’a i wielkich banków. Doradzała producentkom filmowym oraz artystkom i reżyserkom, laureatkom Oscarów i Nagród Tony, przemawiała w Szkole Zarządzania Uniwersytetu Yale i w Wharton School – szkole biznesu na Uniwersytecie Pensylwanii oraz w nowojorskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej, a także podczas wielu konferencji na całym świecie.