Słynny serialowy doktor House powtarzał niemal w każdym odcinku „Everybody lies” – wszyscy kłamią. I miał rację, bo kłamiemy wszyscy równo jak leci. I nie chodzi tutaj o wymówki, by nie brać dodatkowej pracy do domu, odwołać spotkanie z przyjaciółką, pozbyć się natrętnego sprzedawcy z infolinii, czy uniknąć najazdu teściów – najczęściej okłamujemy przede wszystkim samych siebie.
Większość z tych kłamstw nie jest szkodliwa – wiadomo, lepiej jest być szczerym i prawdomównym, ale czasami dla uniknięcia niepotrzebnych tarć posługujemy się małym oszustwem, które ułatwia nam codzienną egzystencję. Ale co z kłamstwami, które zakorzeniły się w naszych umysłach, które powtarzane ciągle przestały w naszym mniemaniu być nieprawdą, a które wcale nam nie pomagają? Wręcz przeciwnie – one szkodzą, negatywnie wpływają na nasze zachowanie i nie pozwalają na wprowadzenie zmian w naszym życiu! Czas spojrzeć prawdzie w oczy i pozbyć się ich raz na zawsze – oto sześć kłamstw, które musisz przestać sobie wmawiać zaczynając już od teraz!
Jeśli COŚ się zdarzy, to COŚ INNEGO (np. szczęście, radość) zadzieje się wtedy automatycznie
Och, jakże często używamy tego typu zdań. „Jak schudnę 20 kilogramów, to znajdę miłość”. „Jak zmienię pracę, to moje życie stanie się o wiele lepsze”. „Jak będę mieć chłopaka, to odnajdę sens swojego życia”. Gówno prawda! Zamiast czekać na to mityczne COŚ, które odmieni ciebie i wszystko dookoła, pracuj nad tym by zyskać szczęście, radość, miłość, satysfakcję właśnie tu i teraz, w tym punkcie twojego życia. Ani lepsza figura, ani nowy chłopak nie sprawią, że znikną twoje problemy z poczuciem własnej wartości, samooceną, lękami czy depresją. A co, jeśli nie schudniesz albo nie znajdziesz innej pracy? Czy pozwolisz na to, by jedna rzecz decydowała o całokształcie twojego życia?
Zmienię go, nawet jeśli on tego nie chce
„Sprawię, że będzie lepszym człowiekiem, zupełnie innym. Przestanie robić to i tamto, a zacznie coś innego, odmiennego. Dzięki mnie jego życie będzie lepsze, a on szczęśliwszy”.
Znacie to skądś? Nie ma nic złego w tym, że chcemy komuś pomóc, zainspirować go i zmotywować do zmian, ale myślenie, że możemy to zrobić nawet wbrew czyjejś woli, z góry skazuje nas na porażkę! Bo prawda jest taka, że aby kogoś odmienić, ten ktoś musi tego chcieć. Inaczej to walka z wiatrakami i zderzanie się z murem – a zderzenie to będzie dla nas nieprzyjemne i bolesne. Lepiej nie zakładać sukcesu i nie oczekiwać zbyt wiele, bo gdy nasze oczekiwania się nie spełnią, poczujemy się nieszczęśliwe i smutne.
Jutro zacznę od nowa. Dzisiaj jeszcze nie muszę się starać.
„Od jutra przechodzę na dietę, więc teraz zjem jeszcze tę resztę czekolady i ciastka z szafki. Od poniedziałku biorę się za siebie, zaczynam ćwiczyć, ale na razie polenię się na kanapie. Od nowego roku rzucam palenie, ale dzisiaj jeszcze kupię nową paczkę”.
Jutro, za tydzień, od poniedziałku, od nowego roku… Takim odwlekaniem wprowadzenia zmian dajemy sobie przyzwolenie na pofolgowanie, nie mamy wyrzutów sumienia, że pogłębiamy swój nałóg i złe nawyki, sami siebie sabotujemy! A przecież nie trzeba czeka do konkretnej daty, godziny, czy miejsca – jeśli chcesz coś zmienić, z czymś ci źle, to zacznij już, teraz, dzisiaj. Nie odkładaj tego na później w nadziei, że motywacja sama cię odnajdzie i sił przybędzie – wszystko zależy od ciebie i twojej gotowości, nie od ustalonej, magicznej daty.
On nie chciał, nie miał nic złego na myśli.
Pewne zachowania, komentarze, czy głupie uwagi można puścić mimo uszu, usprawiedliwić złym humorem, zmęczeniem, poszukać dla nich usprawiedliwienia – zwłaszcza, gdy chodzi o bliską nam osobę. Ale jeśli coś staje się regułą, zdarza się znacznie częściej niż powinno i rani nas wciąż i wciąż, to czas powiedzieć dość. Poniżanie, krytykowanie, publiczne drwiny, umniejszanie naszych sukcesów i podkreślanie wad, agresywny styl rozmowy nie zawsze można usprawiedliwić (i nie zawsze trzeba!). Zamiast szukać kolejnych wymówek, lepiej zadajmy jedno ważne pytanie – czy to na pewno tylko kolejny przypadek, czy może objawienie czyjegoś prawdziwego oblicza?
Gdy COŚ się zmieni, będę mieć więcej wolnego czasu
Gdy dzieci pójdą do przedszkola, gdy zmienię zawód, gdy przeprowadzę się bliżej pracy, gdy skończę kurs… to wtedy będę mieć więcej wolnego czasu. Gdyby tylko było to prawdą! Ale niestety, tak już jest, że nasze obowiązki i zadania rozszerzają się tak, by wypełnić każdą, najmniejszą lukę w naszym dniu. Jeśli myślisz, że nie masz na nic czasu i jesteś bardzo zajęta, dodaj sobie jeszcze jedną rzecz, a zobaczysz, jak wiele czasu miałaś wcześniej! Jeśli chcesz mieć go więcej dla siebie i na swoje przyjemności, musisz już teraz zobaczyć, z czego możesz zrezygnować, co skrócić, jak lepiej zorganizować swoją pracę. Nie łudź się, że wolny czas sam do ciebie przyjdzie – musisz ustalić zdrowe granice i sama zadać o należną ci chwilę odpoczynku i relaksu.
Po prostu brak mi silnej woli
Jakie to proste i łatwe wytłumaczenie – nie udało mi się, bo brakuje mi silnej woli, jestem słaba. Najczęściej jednak wcale nie chodzi tutaj o naszą wolę, ale o złe nawyki. Jeśli chcesz schudnąć, nie kupuj słodyczy na zapas i nie trzymaj ich w szafce. Jeśli chcesz kontrolować wydatki i wprowadzić oszczędności, zlikwiduj niepotrzebną kartę kredytową, a na zakupy chodź z listą i kupuj tylko to, co zapisałaś. Jeśli chcesz więcej czytać, nie oglądaj telewizji „jak leci” – włączaj ją tylko na swój ulubiony program lub serial, a resztę czasu poświęć na lekturę. Samodyscyplina to nie wszystko – oprócz niej potrzebne są konkretne działania i dostosowanie naszego środowiska do założonego celu. Im bardziej przyjazne będzie i im mniej w nim pokus, tym bardziej realny stanie się nasz sukces.
Na podstawie www.psychologytoday.com