Większość kobiet musi przejść tę drogę. Jedne krócej, drugie dłużej. Niektóre z nas bardzo późno wychodzą z pierwszych dwóch etapów. Inne nigdy nie osiągną czwartego. A warto! Zranienia emocjonalne, odejścia bliskich, ważne wydarzenia, to wszystko nas zmienia. I może dojrzewanie to bolesna nauka, ale dzięki niemu nadchodzi moment, gdy się przeobrażamy i już nikt nie naruszy naszych granic. A ty na jakim etapie jesteś?
Etap 1. Potulna
Niekoniecznie musi być córką despotycznych, narcystycznych, czy chwiejnych rodziców. Czasem tresuje ją przedszkole, szkoła. Nauczyciele, wychowawcy, niefajne ciotki i sąsiadki. Musi grać tak, jak jej zagrają. Tańczyć, śpiewać, recytować. Ale nie za odważnie. Tak w schemacie. Tak tresuje się idealną kandydatkę na „porządną” kobietę. Potulna nic nie powie, gdy promotor naruszy jej granice, nie powie też nic później, gdy będzie nadużywana przez szefa i szefową. Na wszystko się zgodzi, wszystkiemu przytaknie. Jest jak dom bez drzwi i okien, każdy może wejść, wziąć co chce i wyjść. Tak, narasta w niej złość, ale rzadko uderza w innych. Najczęściej potulna jest mistrzynią autoagresji.
Etap 2. Zabiegana
To doroślejsza Potulna. W ten etap wchodzi najczęściej wtedy, kiedy zostaje żoną i matką. I przecież to trzeba połączyć z pracą, bo jak nie, perfekcjonistka w niej (wyhodowana z potulną) krzyczy: jak to nie dajesz rady? Ty nie dajesz rady?! A twoja sąsiadka daje. Przyjaciółka daje. Zobacz, ona jeszcze do tego biega, a w nocy rzeźbi. Jesteś zmęczona? Nie masz siły zrobić o czwartej rano ciasteczek na kiermasz? Słabo, słabo, słabo. Zabiega pędzi w kołowrotku i nawet nie widzi, że pędzi, robi wszystko, żeby nie słyszeć własnych myśli, bo mogłaby już więcej rano
nie wstać. Zabiegana będzie pracować o drugiej w nocy, bo obiecała projekt (chociaż już sama obietnica, że go zrobi tak szybko była absurdem), nie zrobi przykrości koleżance, której już nie ma siły słuchać i nie odmówi własnym
dzieciom (bo byłaby przecież złą matką). I tak wszyscy skaczą po głowie Zabieganej. Mąż też często, bo w końcu Zabiegana go do tego przyzwyczaiła. Skoro ona daje radę, on nie musi.
Zabiegana może przeżyć lata całe, nawet do emerytury, chyba, że dostanie ostre ciosy. I nie zdąży się zasłonić. A uderzyć zabieganą może każdy. Szef awansuje nową osobę, choć Zabiegana 15 lat dla niego biega, przyjaciółka nie doceni, mąż znajdzie inną, mniej zajętą, dzieci pójdą w świat albo wcale nie odwzajemnią jej poświęcenia. Bo jak jeden się poświęca, drugi ktoś tego nie szanuje. Tak Zabieganej serce zamienia się w lód. Ma dość. Jest wkurzona. Teraz ona będzie ranić.
Etap 3. Królowa lodu
Bez kija do niej nie podchodź. Jest w życiowym szale. Męża puszcza w skarpetkach albo zamienia się w „Złą byłą”, która już nie myśli o własnym dziecku, za to myśli o zemście. Nawet dostatecznie dobry ojciec nie ma u niej szans. Bo ona jest perfekcyjna! Więc dlaczego eks nie jest! Dla nowych mężczyzn pojawiających się w jej życiu jest surowym sędzią i katem w jednym. Nie bierze jeńców, zabija od razu. Nie ma w niej śladu Potulnej, przynajmniej na zewnątrz. Inne kobiety też zabija, przynajmniej wzrokiem. Nie można przecież im ufać, to zołzy. Wszystkie. Królowa lodu karierę już potrafi robić po trupach, a nawet jeśli nie, to o tym marzy. Nie chce się już z innymi liczyć. Oni nie liczyli się z nią.
Ach, ile z nas było królową lodu, choć raz. Tą prychającą, jak to pisze Natalia de Barbaro, czującą się lepszą od innych, oceniającą. Tą surową, nie dającą szansy. Tą złą. Najgorsze, że królową lodu można zostać już na zawsze. Świat w końcu jest okrutny i trzeba się przed nim bronić, po co myśleć o ludziach, którzy nas kochają i lubią.
Etap 4. Świadoma
Często rodzi się ze zmęczenia. Sobą. Czasem z utraty kogoś ważnego. Zdarza się, że jedno spotkanie z drugą kobietą, która przeszła poprzednie trzy etapy sprawia, że rusza lawina zmian. Zaczyna się praca nad sobą, terapia, coaching, a czasem po prostu mądre książki i rozmowy. Medytacja, grupy na Facebooku, odsłuchane godziny wykładów psycholożek, które prowadzą webinaria na YouTubie. Milion pytań do siebie: czego chcę, potrzebuję, co we mnie jest prawdziwe, a co czyjeś. Jak chcę spędzić resztę życia, z kim być, a z kim naprawdę nie być, co robić zawodowo? W jakim miejscu być za rok, dwa i pięć? A może nie muszę tego wiedzieć, bo lubię żyć z dnia na dzień i gdzieś mam modę na plany.
Dlaczego jestem taka, jaka jestem, gdzie są moje mocne strony, a gdzie słabe? Odpowiedzi na te pytania to wytężona droga do siebie. Wtedy nie trzeba być już potulną, zabieganą, czy zimną. Rozumie się, że obrona siebie to nie agresja i jest zloty środek między domem bez drzwi i okien, a domem na którego straży stoi rozwścieczony doberman. Rozumie się też, że jest złoty środek między byciem ofiarą, a katem. I im jest się lepszym, bardziej wyrozumiałym dla siebie, tym łatwiej wybaczać innym. Piękny to etap nauki o sobie. i może trwać do końca życia. Obyśmy wszystkie do niego dotarły.