„Nie rób takich głupich min, bo tak ci zostanie” – kto choć raz nie powiedział tak to dziecka, niech pierwszy rzuci kamieniem. Mówimy do nich dużo i często bez zastanowienia. Mówimy w nerwach, mówimy szybko, mówimy to, co sami kiedyś usłyszeliśmy. Na ogół nie zastanawiamy się nad konsekwencją naszych słów. Powtarzamy różne utarte zdania-straszaki, zakamuflowane groźby, wygłaszamy zakazy, które sami kiedyś słyszeliśmy, a które wydają nam się skuteczne, choć jednocześnie niegroźne. Bywa też, że traktujemy dzieci jak osoby z bardzo ograniczonym rozumowaniem, którym można wcisnąć każdy kit, a one będą to łykać i słuchać się lub przestaną zadawać pytania. Rodzicielstwo to ogromna odpowiedzialność, ale i naprawdę ciężkie zadanie. Niełatwo porzucić stereotypowe myślenie i wychowywać dziecko świadomie. Nie wtedy, gdy sami jesteśmy nauczeni niewłaściwych zachowań i reakcji, które wpoili nam nasi rodzice. „Przestań płakać”, „Nie odejdziesz od stołu zanim wszystkiego nie zjesz” – to przykłady zwrotów, które powtarzamy bezmyślnie, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji. Czasem pojawia się refleksja typu: „O Boże, jestem jak moja matka/ojciec!”. Czasem nie. I koło się zamyka.
Scenka 1.
Przyjęcie rodzinne. Mnóstwo krewnych. Wchodzisz z dzieckiem do pokoju i mówisz do niego: „Idź pocałuj babcię” albo „Przytul się do wujka”. Niektóre dzieci robią to, choć wcale nie mają na to ochoty, nie lubią tego. W ten sposób uczysz dziecko, że nie może decydować o swojej cielesności. Nie może decydować, z kim będzie na tyle blisko, żeby wymieniać uściski lub buziaki. Przywitanie się – ok. Naruszenie strefy intymnej i zmuszanie do kontaktu – nie.
Scenka 2.
Dziecko ewidentnie się nie słucha. Masz wrażenie, że robi ci na złość albo nic do niego nie dociera. Mówisz więc: „Jesteś zły”. To dla niego jasny komunikat: „Nie jestem wystarczająco dobry i nic nie mogę zrobić, żeby to zmienić”. Zamiast mówić ogólnikami, wymień konkretne zachowanie, które jest niewłaściwe. Wtedy jest szansa, żeby nad nim popracować.
Scenka 3.
Twój maluch biegnie w stronę zjeżdżalni. Nagle wyprzedza go inne dziecko i pierwsze wskakuje na schodki. Twoja pociecha zaczyna płakać. Przecież nic się teoretycznie nie stało, więc dlaczego beczy? Mówisz więc: „Nie płacz”. Błąd. Dzieci powinny mieć możliwość okazywać swoje emocje. Płacz nie jest zły. W pewnym wieku to jedyny sposób, by okazać całą gamę emocji i uczuć – od smutku, przez niezadowolenie czy złość.