Go to content

Nie szukajmy łatwych rozwiązań i porządnie się przygotujmy – dr Łukasz Durajski, pediatra i bloger, o tym jak bezpiecznie podróżować z dzieckiem

Fot. Materiały prasowe

Przed nami wakacje, znów wyruszymy w podróż z maluchami. Na co powinniśmy być przygotowani, czego przewidzieć się nie da i dlaczego nie dawać dzieciom jedzenia w samochodzie – o tym i o wielu innych, ważnych rzeczach rozmawiamy z pediatrą, miłośnikiem podróżowania i ekspertem Akademii 5.10.15. , dr. Łukaszem Durajskim.

Anna Frydrychewicz: W jakim wieku możemy zabrać nasze dziecko w pierwszą podróż?

dr Łukasz Durajski: Ta granica to szósty tydzień życia.

Kierunek podróży nie ma znaczenia?

Na pewno doradzam rodzicom, by z tak małym dzieckiem unikali podróży w regiony egzotyczne. No i oczywiście musimy być świetnie przygotowani, dziecko powinno mieć osobną walizkę przeznaczoną na wszelkie kosmetyki, ewentualne leki, środki pielęgnacji, mleko modyfikowane, którego za granicą nie kupimy. Najlepszym rozwiązaniem jest podróżowanie z małym dzieckiem, kiedy jest ono jeszcze karmione piersią. Wówczas mamy pewność, że jest odpowiednio nawodnione. Poza tym, jeśli mama przystawi dziecko do piersi podczas startu i lądowania, nie ma ono  poczucia dyskomfortu i niepokoju związanego ze zmianą ciśnienia.

Czyli nie powinniśmy się bać latania samolotem z malutkim dzieckiem?

Nie, ale musimy się na ten lot dobrze przygotować. Pamiętajmy też o klimatyzacji w samolocie, ona jest włączona na stałe i powoduje niższą temperaturę na pokładzie. Nie możemy zapominać o bakteriach i wirusach, bo przecież lecimy z całą grupą osób, która potencjalnie może być źródłem zarażenia dla naszego dziecka. Kichający czy kaszlący pasażer, który znajduje się obok – niby prozaiczna sprawa, ale dla kilkutygodniowego malucha realne zagrożenie.

Czy są jakieś regiony, których powinniśmy unikać? Wysokie góry nie dla trzylatka?

Azja, Ameryka Środkowa, Afryka – unikajmy miejsc, gdzie istnieje wysokie ryzyko zachorowania na egzotyczną chorobą. Oczywiście, jedzenie możemy ze sobą wziąć. Jednak lecąc do Afryki mamy olbrzymie ograniczenia, jeśli chodzi o dostępność odpowiednich dla dziecka produktów, to dość oczywiste. Pozostaje jeszcze kwestia higieny. Wymienione regiony stanowią pod tym względem spore wyzwanie. Azja to zupełnie inne alergeny niż w naszym środowisku. Musimy wziąć to wszystko pod uwagę.

Wróćmy na ziemię i przesiądźmy się do samochodu. Wielu rodziców wciąż ignoruje fakt, że podczas jazdy nie powinniśmy dawać dzieciom jeść.

Oczywiście, a zagrożenie to przede wszystkim zachłyśnięcie. Grozi praktycznie w każdym momencie. Samochód może gwałtownie zahamować. Co prawda są na przykład kubki niekapki, ale ja zdecydowanie odradzam podawanie dzieciom napojów, a także posiłków podczas jazdy. Jest mnóstwo miejsc, w których możemy się zatrzymać. Zaplanujmy wcześniej postoje, to nam zdecydowanie ułatwi podróżowanie z dzieckiem i uchroni nas od potencjalnych niebezpieczeństw właśnie w postaci zachłyśnięcia czy zadławienia. W takiej sytuacji nie mamy służb, które nam pomogą. Na autostradzie musimy sami reanimować.

A co powinniśmy spakować do dziecięcej apteczki?

W apteczce na pewno powinien znalezć się krem z filtrem, tak zwana „50”-tka, oprócz tego plastry, którymi opatrzymy otarcia i zakryjemy znamiona, elektrolity, preparaty po oparzeniu , opatrunki, probiotyki, preparaty na ukąszenia i nakrycie głowy. Należy pamiętać, by regularnie sprawdzać daty ważności leków znajdujących się w naszej apteczce. No i myśleć „do przodu”. Przewidywać.

Pewnych rzeczy nie da się jednak przewidzieć. Chyba każdy rodzic przeżył to na własnej skórze – wymarzony wyjazd i pojawiająca się, nie wiadomo skąd, choroba dziecka. Na przykład zakaźna…

To jest klasyk. Rodzice często odwiedzają gabinet pediatry przed podróżą, żeby mieć pewność, że jakaś choroba się nie rozwinie. Nie możemy tego przewidzieć. Część chorób, takich jak ospa wietrzna, pojawia się po tygodniu. Kontakt z zakażonym mógł mieć miejsce tuż przed podróżą – w szkole, w przedszkolu. Musimy się na taką ewentualność ubezpieczyć. Jeśli podróżujemy po Europie, wyrabiamy sobie kartę ECU. W krajach egzotycznych, będziemy mieli bardzo ograniczone możliwości skorzystania z dobrej opieki zdrowotnej. Dlatego niezwykle ważne jest przygotowanie dobrze wyposażonej apteczki, w której powinien znaleźć się preparat na ukąszenia, który jest bardzo pomocny przy ospie, czy środki do dezynfekcji, który stosujemy na skórę. W przypadku zachorowania dziecka konieczna jest wizyta w szpitalu, by lekarz mógł rozpoznać ewentualne zagrożenia i podpowiedzieć jak dalej z dzieckiem postępować. Zawsze warto pomyśleć o ubezpieczeniu, które da nam pewien komfort psychiczny, a także o szczepieniach, które są zalecane.

A jakie błędy popełniają rodzice wyruszając w podróż z dzieckiem?

Powiedziałbym, że jest to przede wszystkim brak uwagi. To są tak zwane „zaniedbania” rodzicielskie, brak czujności. Wystarczy chwila nieuwagi i dziecko znika nam z pola widzenia albo wchodzi samo do wody. Jeśli jedziemy na wakacje z dzieckiem, musimy być uważni.

Wracając do podróży samochodem – większość rodziców na dłuższą podróż montuje dzieciom w zagłówkach ekrany. Jaki jest limit czasowy takiego rozwiązania?

Do trzech lat w ogóle nie używamy ekranów. Jest to kwestia poza dyskusją. Zalecenia są bardzo proste – traktujmy elektronikę jako nagrodę, dosłownie na chwilę. Niestety zbyt często podchodzimy do niej jak do „opiekunki”. To olbrzymi błąd. Starajmy się zaciekawić dziecko podróżą. Wiem, że jest ona długa i uciążliwa, ale istnieje mnóstwo gier i zabaw, które możemy dzieciom zaproponować zamiast gry w telefonie. Choćby zabawa w liczenie drzew, krów, zabawa w „kto pierwszy zobaczy coś czerwonego”…. To są proste rzeczy, które zaciekawią dziecko krajobrazem. Nie szukajmy rozwiązań, które nas zwalniają z wysiłku. Skupmy się na dziecku, potraktujmy podróż jako możliwość spędzenia czasu razem i wspólnej zabawy.

Na blogu Akademii 5.10.15. możecie pobrać bezpłatnego ebooka z poradami ekspertów na temat bezpieczeństwa dziecka podczas wakacji Pobierz tutaj.


Artykuł powstał we współpracy z Akademią 5.10.15.

 

Fot. dr Łukasz Durajski

Fot. dr Łukasz Durajski