Go to content

Trzymając się za rączki, podążyliśmy za wychowawczynią do sali

Fot. Pixabay / Marcisism / CC0 Public Domain

Pamiętam, jak dziś, pierwszy dzień w przedszkolu i apel na wielkiej sali. Widziałam twarz swojej mamy, która płakała chyba bardziej niż ja. Rozglądając się niepewnie, nieopodal zauważyłam sympatycznego blondynka, który również co chwila ocierał łzy z policzków. Po apelu pani ustawiła nas w pary. Traf chciał, że moją parą został ten właśnie chłopczyk- Dawid. Trzymając się za rączki, podążyliśmy za wychowawczynią do sali. W ten oto sposób trafiliśmy do jednej grupy- do „Skrzatów”. Od tamtej pory trzymaliśmy się razem. Podczas posiłków siedzieliśmy obok siebie, myjąc ząbki staliśmy przy jednej umywalce, a podczas leżakowania nasze leżanki obowiązkowo musiały stać przy sobie.

Na spacerach trzymaliśmy się za rączki, nawet na placu zabaw nic nie było w stanie nas rozdzielić. Dawid zawsze stawał w mojej obronie, gdy dzieciaki dokuczały nam krzycząc ” Zakochana para, Jacek i Barbara”. Czas wolny od przedszkola spędzaliśmy godzinami grzebiąc w piaskownicy, wdrapując się na drzewa czy bawiąc się w domu. Gdy któreś z nas wyjeżdżało na wakacje, to była katorga. Koleżanki, które poznałam będąc u babci na wsi, nie były w stanie zastąpić mi Dawida, a zabawy z nimi nie były tak fascynujące.  W naszym dziecięcym, beztroskim świecie rozumieliśmy się z Dawidem bez słów. Na dowód miłości dostawałam od niego słodycze, a ja malowałam mu obrazki z serduszkami.

Cała sielanka trwała do pewnego wakacyjnego dnia. Dawid przyszedł do mnie i zrobiliśmy konkurs kto lepiej namaluje swoje marzenia. W efekcie pokłóciliśmy się, o to, czyj rysunek jest ładniejszy. Dawid zezłościł się, podarł mój obrazek i urwał głowę mojej ukochanej szmacianej lalce. I tak skończyła się nasza miłość. Mama przyszyła głowę Zuzi, ale ja nie mogłam wybaczyć Dawidowi, że tak bardzo skrzywdził moją zabawkę. W zerówce omijaliśmy się już szerokim łukiem, a w podstawówce nasze drogi się rozeszły.  Spotkaliśmy się dopiero w liceum. Urazy poszły w zapomnienie  i śmieliśmy się z tej naszej awantury. Nie zostaliśmy parą, ale połączyła nas  wyjątkowa i wspaniała przyjaźń, która trwa do dziś. Jego córeczka i mój synek chodzą obecnie do tego samego przedszkola i są w tej samej grupie. Dobrze się rozumieją i lubią spędzać czas ze sobą. Wiktorek często opowiada mi, jak się bawili z Mają, co Maja powiedziała, jaki ładny rysunek Maja namalowała. A ja uśmiecham się pod nosem- czyżby historia zataczała koło ? Mam nadzieję, że oni również doświadczą tak wspaniałej przyjaźni, ale już bez darcia obrazków i urywania lalkom głów 🙂

Weronika Knap


 

Akcja „Moja pierwsza miłość”

Pierwsza miłość jest wyjątkowa, to zauroczenie, motyle w brzuchu, ta szeptana na ucho przyjaciółki tajemnica. Niepewność, ciekawość i radość. Zakochując się po raz pierwszy mamy wrażenie, że unosimy się nad ziemią.

Luty to taki czas, kiedy na chwilę przystajemy w naszej miłości. Może dlatego, że nie obchodzimy Walentynek, a może właśnie dlatego, że je obchodzimy. Jedno jest pewne. W tym zimowy miesiącu o miłości myślimy bardziej niż zwykle. Dlatego  chciałybyśmy was zachęcić do wspomnienia waszej pierwszej miłości. Zakochania, zauroczenia. Odkurzenie w pamięci tych wyjątkowych chwil. To z pewnością są piękne historie.

Zapraszamy – włączcie się do naszej akcji „Pierwsza miłość”. Napiszcie do nas opisując swoją pierwszą miłość. My najciekawsze listy nagrodzimy i opublikujemy. Powspominajcie z nami <3

i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
ks. Jan Twardowski


 WEŹ UDZIAŁ W ZABAWIE TUTAJ (klik)