Go to content

5 zachowań, które niszczą nam życie. Sprawdź, czy nie jesteś dla siebie toksyczna

toksyczna dla siebie
fot. Unsplash

Uwielbiam artykuły (dobra, sama napisałam niejeden), w których radzi się człowiekowi jak ma unikać trudnych i toksycznych ludzi. A co, jeśli my sami jesteśmy dla siebie toksyczni? Do przemyślenia, bez rad, oto lista najpopularniejszych autodestrukcyjnych zachowań. To często one psują nam życie, a nie inni ludzie.

Wypieranie własnych uczuć, brak kontaktu z nimi

Czy twoje uczucia mają dla ciebie wartość czy też udajesz, że ich nie ma, bo tak bardzo ci na czymś lub na kimś zależy.

Codziennie wchodzisz do znienawidzonej pracy, ale powtarzasz sobie: oj, co tam, tak musi być, inni mają gorzej, lepszej nie znajdę. Nie chcesz robić jakiegoś projektu, ale się na niego decydujesz, bo głupio ci powiedzieć komuś, że to ci nie pasuje. Wysłuchujesz kolejny raz mamy, potakujesz, choć wszystko ci się przewraca w żołądku. Ale co tam, mama chce dobrze przecież.

Ponieważ nie słuchasz siebie, uczucia ci się mylą. Mówisz: „jest mi przykro, że to ona awansowała”, a tak naprawdę jesteś zła, bo ileś razy pomogłaś koleżance, ona nigdy nie doceniła twojego wkładu i po prostu czujesz, że to niesprawiedliwe. Rozumiesz byłego szefa, partnera, a tak naprawdę jesteś wściekła. A czasem reagujesz złością, żeby nie musieć płakać i czuć się smutna, bo bycie smutną bywa trudniejsze.

Za każdym razem, kiedy przemykasz oko, na to co czujesz, okazujesz samej sobie, że jesteś dla siebie nieważna.

Trzymanie się ludzi, którzy zranili, byli nielojalni

Ludzie ranią z różnych powodów. Często nie dlatego, że są źli, ale pogubieni, bezradni, nieuważni. Pewnie wiele można wybaczać bliskim, ale są granice. U każdego gdzie indziej, ale…Ktoś okazał się nielojalny, a ty ciągle umawiasz się z nim na kawę i udajesz, że nic się nie stało. Machasz ręką: „ a co tam”, partnerowi wybaczasz kolejną awanturę, scenę, okrucieństwo, obojętność.

I nawet nie widzisz, że przede wszystkim ranisz tym siebie. Czasem wystarczy komuś powiedzieć: to było nieuczciwe, niefajne, zabolało, źle się z tym czuję. Czasem trzeba już się odwrócić i zostawić coś za sobą. Po to, żeby się chronić siebie.

Bagatelizowanie swoich potrzeb

Bo ważniejsze są dzieci, przyjaciółki, współpracownicy, znajomi. Bycie fajną osobą, zorganizowaną osobą, poukładaną. Jakąś. Inaczej: każdą. Tylko gdyby ktoś ci zadał pytanie: czego TY potrzebujesz, musiałabyś mieć kilka minut na zastanowienie. O rany, czego? Jak? Co najważniejsze? Serio, mogłabym wybierać?

Stawianie sobie nierealnych oczekiwań, ocenianie się

„Ale kretynka ze mnie! Jak mogłam o tym nie pomyśleć!!”, „No, oczywiście, wiedziałam, że to spotka akurat mnie”, „Ale wyglądam, jak zjawa”. Mnóstwo różnych okropnych myśli, które pojawiają się w głowie. Zdań, które do siebie wypowiadasz. Mogłaś lepiej, doskonalej, idealniej. Nie starałaś się, starałaś za mało. Brr… Czasem lepiej traktujemy wroga niż siebie ( do niego chociaż nic nie mówimy).

Stawiamy się w roli niesfornej, krnąbrnej i tępawej uczennicy. A krytyk w nas poucza, poucza, poucza.

Kiedyś moja koleżanka dostała takie zadanie na warsztatach psychologicznych. Przez tydzień obserwować swoje myśli. – 70 proc z nich poświęciłam na oceniane siebie. To jakiś koszmar to zobaczyć – powiedziała później

Destrukcją jest nawet wyrzucanie sobie: „No, oczywiście, niezdara ze mnie, zawsze coś zbiję”. Auć.

Niesłuchanie sygnałów, które daje ciało

Że jest chore, zmęczone, wyczerpane, przestraszone. Żołądek boli, głowa pulsuje, gula podchodzi do gardła, zadyszka łapie, coś strzyka, kręgosłup nawala. To może jeszcze więcej kawy, jeszcze jakiś energetyk, da się, dam radę.

A to w sumie tak, jakby nie dbać o dom. Pozwolić, żeby wszystko niszczało, nie wycierać kurzu,  nie wyrzucać śmieci tylko robić wszystko, żeby syfu nie było widać. Ale w końcu brud i tak da o sobie znać, prawda?

Jeśli my będziemy niszczyły same siebie, każdy będzie nas niszczył.

Jeśli my nie będziemy szanowały same siebie, nikt nas nie będzie szanował.

Jeśli my nie będziemy się doceniać, nikt nie będzie nas doceniał.