Kiedy spotykasz kogoś, kto przypomina ci ważną osobę z twojej przeszłości, możesz natychmiast poczuć więź. Jeśli dynamika relacji odzwierciedla twój wczesny szablon relacji, zazwyczaj z automatu wchodzisz w to, jak w masło. Dlatego jeśli czujesz się znudzona w swoim obecnym związku, zanim zdecydujesz o rozstaniu, zastanów się, czy przypadkiem nieświadomie nie wpadłaś w pułapkę z przeszłości.
1. Jesteś przyzwyczajona do związków, które przypominają rollercoaster
Monika miała dom jak z piekła rodem. Awantury, alkohol, krzyki. Podobne były niestety jej trzy pierwsze romantyczne związki. Tylko to znała ze swojego domu rodzinnego. Namiętność Tomka interpretowała jako miłość. Wybuchy zazdrości Michała – jako miłość. Przeprosiny Sebastiana na kolanach po tym, jak ją popchnął – miłość.
KIEDYŚ
Jeśli twój poprzedni związek miał wiele wzlotów i upadków, prawdopodobnie doświadczyłaś zjawiska nazywanego „przerywanym wzmocnieniem”. Co to oznacza? Przywykłaś do dynamiki, w której momentami dochodzi do eskalacji emocji. Te chwile były oczywiście przeplatane wyciszeniem i przyjaznym nastawieniem partnera. Ale zdarzały się też piki wyjątkowo namiętne i szczęśliwe. W taj relacji doświadczałaś wiele emocji: od rozpaczy, przez lęk po szczęście i poczucie absolutnego spełnienia. Relacje, które przypominają emocjonalną kolejkę górską, często wywołują niepokój i niepewność. Być może zaczęłaś więc błędnie interpretować szybko zmieniające się nastroje jako podniecenie, pasję i silną chemię.
DZIŚ
Jeśli tak właśnie wyglądały twoje poprzednie związki, a teraz spotykałaś kogoś, kto jest stabilny i nie generuje zmienności nastrojów w domu, możesz błędnie założyć, że nie ma między wami chemii, a relacja jest po prostu nieudana. Ponieważ twój mózg jest zaprogramowany do zwracania uwagi na nowe bodźce, to stabilny związek możesz pochopnie uznać za coś nudnego.
2. Nauczyłaś się funkcjonować w związku kosztem siebie
Marta już trzy razy była w związkach z facetami, którzy potrzebowali pomocy. Pierwszy okazał się alkoholikiem. Drugi przechodził bardzo trudny rozwód z żoną. Trzeci był „trzeźwym narkomanem”, któremu zdarzały się nawroty choroby. Wszystkich bardzo kochała. Wszystkim chciała pomóc. Kłopot był taki, że w tych relacjach zapominała kompletnie o sobie. Rzucała się na pomoc, kompletnie już nie dbając o swoje potrzeby i emocje. Niewiele wymagała dla siebie i w sumie to lubiła. Dzięki temu czuła się osobą dobrą, potrzebną, prawą. Ale… nie na tym polega miłość.
KIEDYŚ
Jeśli dorastałaś w domu, w którym jedno z rodziców przyjęło rolę opiekuna lub pomocnika, być może nauczyłaś się, że miłość oznacza pozostawanie w związku kosztem siebie. Że na miłość drugiej osoby trzeba zasłużyć. Że trzeba o nią walczyć, nawet nadużywając siebie.
Dlatego jako dorosła osoba chwytałaś się partnerów, którzy byli w danym momencie w głębokim kryzysie i potrzebowali czyjegoś wsparcia. Zawsze bowiem doskonale radziłaś sobie w roli opiekuna. Mogłaś też łatwo zakochiwać się w osobach, które potrzebowały, by łagodzić ich zmienne nastroje i traktowałaś je, jakby były delikatnymi porcelanowymi figurkami. Przez lata nawykłaś więc do wykonywania ciężkiej pracy.
DZIŚ
W takiej sytuacji możesz dziś błędnie interpretować swój lęk jako miłość. Tak bardzo kiedyś bałaś się stracić bliską osobę, że „dreptałaś” wokół niej, monitorując jej potrzeby. Dziś mając związek, który nie wymaga nadmiernego funkcjonowania ani poświęcania własnych potrzeb, aby możesz postrzegać go jako nudny. Nie jesteś już napędzana przez chęć ocalenia kogoś.
- Zobacz także: Anna Klimczewska: Szkoda czasu na niemiłość. Nawet jeśli to dobry związek z dobrym człowiekiem
3. Do miłości potrzebujesz kogoś niedostępnego emocjonalnie
Kiedy go zobaczyła, pomyślała: „Taki tajemniczy, zagadkowy i inny niż ja”. Katarzynę coś w tym facecie fascynowało. Może to, że nie był wylewny? Zabiegał o nią, ale nie w taki ciepły, spontaniczny sposób. Dlatego, gdy zaczęli się spotykać, czuła, że odkrywa jakąś tajemniczą księgę, której nigdy jeszcze nie czytała. Była oczarowana, ale szybko zauważyła, że on jej niewiele mówi, ma milion zagadek. Jest introwertykiem – myślała na początku. Ale po latach zrozumiała, że biegała wokół niego jak cheerleaderka z pomponami, tylko po to, by zwrócił na nią uwagę i okazał trochę czułości.
KIEDYŚ
Jeśli nauczyłaś się, że romantyczna miłość często wiąże się z odrzuceniem, jako dorosła osoba mogłaś przyciągać do siebie partnerów, którzy byli emocjonalnie niedostępni. Jeśli taki był np. twój ojciec, to wybierając zimnych i nieprzystępnych partnerów, miałaś pewnie podświadomie nadzieję, że tym razem twoje doświadczenia będą inne. Pracowałaś pilnie, karmiąc się nadzieją, że uda ci się zmienić partnera z niedostępnego na ciepłego i okazującego miłość. Robiłaś wszystko, by udowodnić mu swoją wartość, by cię nie porzucił.
DZIŚ
W związku z tym, kiedy dziś masz zdrowy związek, który nie wymaga od ciebie powtarzania tej starej dynamiki, może ci się wydawać, że czegoś w nim brakuje. A prawda jest taka, że po prostu brakuje w nim napięcia, niepokoju i niepewności. Nie musisz już sprawdzać, czy na pewno zasłużyłaś na jego miłość.