Paulina zadzwoniła do mnie i mówi, zrobiłam to. Nie byłam zaskoczona. Flirt z sąsiadem trwał od kilkunastu tygodni. W sumie to nawet dłużej, ale Paulina najpierw nie przyjmowała do wiadomości, że będzie w stanie pójść w tango. Najpierw byli kumplami. Przez długi czas. Znała jego miłosne perypetie, czasem radziła albo ganiła jak niefajnie się zachował. Dużo pisali, często razem pili. Nie sami oczywiście. Zawsze była ich ekipa. Między nimi iskrzyło od dawna. Ja to widziałam i czułam. Mówiłam jej, ale ona się broniła. Z nim? Nigdy! To taki Piotruś Pan. Fajny kumpel, nie kochanek. Trwała w tym kilkanaście miesięcy. Ale pewnego dnia poddała się i uległa. Może dlatego, że Krzysiek, jej mąż, poszedł w tango parę miesięcy temu. Przypłaciła to załamaniem nerwowym. Kilka razy męża pakowała, ale gdy skomlał pod drzwiami wpuszczała go i namiętnym seksem jemu pokazywała, co mógł stracić, a sama sobie poprawiała samoocenę.
Życie powoli wracało do normy. Kumpel był i wpadał niemal codziennie. Paulina stała się chyba wrażliwsza na jego teksty. Weszła we flirt. Był przecież bezpieczny. Takie pisanie dla zabawy. Ale zabawa stała się ostrzejsza. Realizowali fantazje. Seks w aucie, na stole w kuchni i na blacie, w przedpokoju na szafce do butów, na dywanie.
Seks był odskocznią i kolejnym dowodem na atrakcyjność. Tak, kobieta czuje się piękna, gdy ktoś jej pożąda. Skupia na tym, co w niej wyjątkowe, a nie niedoskonałe. Kumpel tak ją zdobywał. Tygodniami. Słodkie wyznania, delikatne muśnięcia, gdy nikt nie widzi, namiętne teksty jakby ją najchętniej wziął i jaka jest pociągająca. Uległa. Zdradzona kobieta czuje się niewidzialna.
Zdrada boli niemal fizycznie. Powoduje wymioty, dreszcze, zmiany nastrojów, otępienie przeplatane nadmiarem energii. Choruje ciało i dusza. Chce się zniknąć, zniszczyć tamtą, a gdy pojawia się przypadkiem adorator, życie nabiera smaku. Romans trwa kilka tygodni. Chodzi jak na haju. Seks uprawia z kumplem nawet przez telefon. Poziom endorfin ma taki, że fruwa. Zaangażowała się.
Wczoraj zadzwoniła z płaczem. Wydało się, mówię. Ale nie. Kumpel ma wyrzuty wobec jej męża. No bardzo to honorowo, ale dlaczego dopiero, gdy bzyknął ją kilka razy. Chyba musimy przystopować, stwierdził. Boję się, że się zakochasz, za bardzo ryzykujemy.
Tak, rozsądek się włączył, gdy sprzęt w spodniach został odłączony. Dziś ponownie się widzieli. Tym razem rozsądek nie był aktywny, za to rozporek i owszem. Sinusoida, że hej. Góry i doliny. Paulina na nudę nie narzeka. Znów dostaje namiętne wiadomości. Czuje się piękna, atrakcyjna. Nie jest głupia ani płytka. To naprawdę fajna dziewczyna. Pogubiła się. Zdrada męża zniszczyła jej wiarę w monogamię. Nie mści się. Łapie chwile ułudnego szczęścia, choć tak naprawdę tkwi w chorym układzie. I ona to wie. Twierdzi, że ma siłę to zakończyć. Jak alkoholik zapewnia, że kontroluje każdy kieliszek.
Takich Paulin jest pełno. Tkwią w romansach dla chwili ekscytacji, dla spojrzenia pełnego pożądania i zapomnienia o szarej rzeczywistości. Znów mają po 20 lat i chęć na życie. Czują się piękne i szalone. Wiedzą, czego pragną, nie wstydzą się otwarcie mówić o seksie i go uprawiać. Kochają swoje dzieci, z mężami jest trochę nudno i im już nie imponują, znają się przecież jak łyse konie.
Kochanek dodaje koloru tej szarzyźnie. Pytanie na jak długo, czy pojawią się uczucia, zazdrość. Czy się wyda, czy uda się to ukryć. Czy psychicznie będą na tyle silne, by ciągnąć dwa związki, czy pojawią się wyrzuty. Dużo niewiadomych. Nie oceniam. Nie mam takiego prawa. Boję się, że będzie cierpiała. Nawet jestem tego pewna. Życzę jej i każdej Paulinie, by odnalazła szczęście takie, które jest za darmo i za które nie zapłaci łzami, poczuciem winy czy odrzuceniem. Że nie straci rodziny ani szacunku innych, a przede wszystkim do samej siebie.
autorka: Poli Ann