Go to content

Jak poczuć się sexy w łóżku i nie zrobić z siebie kretynki? Z pamiętnika żony

Fot. iStock/sSplajn

Zasada jest prosta. Im bardziej sexy kobieta czuje się w sypialni, tym lepszą jest kochanką. Trzymam się tej zasady odkąd pamiętam, choć kilka razy sprowadziła mnie już na manowce. Bo a to się filmów naoglądałam, a to poradników naczytałam, a to mądrych (i bardziej doświadczonych) koleżanek posłuchałam i tak uskuteczniałam różne sztuczki, dzięki którym miałam poczuć się bardziej sexy. O swoich różnych, żenujących eksperymentach seksualnych już pisałam TUTAJ. Po waszych reakcjach wiem, że każda z nas ma na koncie jakąś wpadkę. Bo fajnie to wdzianko wyglądało w katalogu, bo wibrator miał mieć 647 trybów i kosztował jedynie 29,90, bo zachciało się zobaczyć faceta w stringach.

Eksperymenty są fajne, ponieważ pozwalają nam odkryć to, co nas kręci i co się w łóżku sprawdza. Niestety, bardzo często weryfikuje też to, czego się nasłuchałyśmy i naoglądałyśmy. Tak właśnie wspominam moje próby bycia bardziej sexy w łóżku.

Czerwona szminka

Miałam być wampem. Kupiłam więc najbardziej czerwoną szminkę ze wszystkich czerwonych w sklepie (pal sześć czy pasowała – w mroku nie musi) i wymalowałam się przed pójściem do łóżka. Nie powiem, facetowi się podobało. I na podziwianiu mnie powinno się skończyć. Ale nie… namiętne pocałunki, seks oralny, pozycja taka i śmaka. Po godzinie nie wiedziałam, czy któreś z nas krwawi. Dowiedziałam się też jednej rzeczy na temat kosmetyków – im tańsza i gorsza szminka, tym trwalsza i trudniej ją zmyć i sprać.

Szpilki

Obuwie na wysokim obcasie nadaje się wyłącznie do prezentowania swoich wdzięków. Ot, trochę postoisz, powyginasz się i starczy. Nie, mi się zachciało wygibasów w pieleszach. Bilans? Jedno podarte prześcieradło, cztery zadrapania na męskim udzie, jedno na torsie i jeden skurcz w stopie. Nie wiem, może mało gibka jestem? Albo nieuważna? Od tamtej pory szpilki do gry wstępnej, potem już tylko pończochy. I też jest mega sexy!

Biżuteria

Pomyślałam sobie kiedyś, że fajnie byłoby założyć wyłącznie biżuterię. I tak oto, z długimi, błyszczącymi kolczykami w uszach oczekiwałam na niego w łóżku. I powiem szczerze, że naprawdę czułam się sexy. Nie przemyślałam jednak, co zrobić z włosami, więc były rozpuszczone. W miarę jak akcja postępowała, moje włosy były coraz bardziej skołtunione, a pojedyncze kosmyki wplątały się między te nieszczęsne kamyczki i koraliczki. Punkt kulminacyjny nastąpił w pozycji od tyłu, gdy szanowny małżonek szarpnął mnie za włosy, rozrywając mi płatek ucha. Jakoś tam się zrosło, ale o kolczykach mogę już zapomnieć nawet na co dzień.

Dziś stwierdzam, że najbardziej sexy jest błysk w oku, zaangażowanie i świadomość własnych potrzeb. Polecam, zawsze działa.