Ukochana moja!
Namówię cię dziś do grzechu tak słodkiego, że opiera mu się mało kto. I nigdy tego nie żałuje. Do eliksiru młodości, który możesz wypić tylko z jednych ust. Dlaczego dajesz sobie wmówić, że w pewnym wieku twoja kobiecość umiera? Mimo tego, że twoje serce bije nadal, a dusza pragnie. Mocniej, niż kiedykolwiek, bo dojrzale i świadomie. Otwarcie, bez zahamowań. Dlaczego zabierasz dłoń i chowacz oczy w podłodze, gdy on cię ukradkiem dotyka? Albo gdy mówi, że wyglądasz jak zawstydzona dziewczynka, że to urocze. Tak bardzo, aż pociągające. Dlaczego zamykasz przed nim drzwi, dlaczego się nie przyznasz, że całą sobą i każdym zmysłem o niczym innym nie potrafisz myśleć, bo wiesz, że to grzech, który na zawsze już warto popełnić. Bo rozbudza, uświadamia, że ciągle jeszcze jesteś, czujesz i chcesz. Bo wiesz, że dzięki temu wrócisz i już zostaniesz. Narodzona na nowo, piękniejsza, niż kiedykolwiek. Bo gdy całuje cię młodszy facet, to nagle znika 20 lat. Znowu masz aksamitną skórę, znowu jest ci ciągle mało, znowu widzisz siebie inaczej.
Przed twoim lustrem stoi inna kobieta. Dziewczyna, której oczy iskrzą, a na twarzy nie ma ani jednej zmarszczki. Bo gdy czujesz jego dotyk, delikatny jak nocny szept, zaczynasz rozkwitać. Krew płynie szybciej i szumi intensywniej. Oddech przyspiesza, serce zaczyna mocniej bić. Chłoniesz jak wyschnięta ziemia w doniczce, każdą kroplę wody. I wiesz, że on nie kłamie, że widzi w tobie to, o czym mówi. Każdym westchnieniem, gdy sadza cię na kuchennym blacie. I łapczywie chwyta za uda. I czujesz, jak bardzo cię chce, jak widzi w tobie kobietę. Tę , o której zapomniałaś, którą w sobie zostawiłaś. Tę samą, w którą przestałaś wierzyć. Bo ktoś powiedział, że nie wypada, że już wszystko, co powinnaś, przeżyłaś. Że teraz to ciepłe kapcie i raczej skromna garsonka, niż błyszczące szpilki. A przecież wiosna w środku zimy jest możliwa, jeśli uwierzysz. Nie pochowasz siebie za życia, pozwolisz sobie zaszaleć. Zapomnieć się i obudzić obok niego. I zgodzić, zanieść pod prysznic, i rozprowadzić balsam na ciele. I chcieć, żeby dzieliły was krople gorącej wody. Bo najlepszy jest ten moment, ten ułamek sekundy, kiedy wiesz, że za chwilę cię obejmie. I wszystko inne przestanie istnieć. Taka daleka i niezwykła podróż bez wychodzenia z domu. Ta, z której nie chce się wracać.
Przecież nie zaprzeczysz, gdy przypomnę ci, jak się wtedy czujesz. Gdy już rankiem się cieszysz, bo wiesz, że zapuka razem z nadchodzącym wieczorem. Albo niezapowiedzianym, ciepłym popołudniem. I nie zapyta, czy masz czas, bo wie, że go chcesz. Że te kilka chwil na nowo rozpalą w tobie ogień. I gdy już później wybiegniesz spóźniona, będziesz czuła ich spojrzenia. Facetów, których przyciągasz każdym ruchem. Kierowców, zatrzymujących się z piskiem opon, bylebyś tylko koło nich przeszła. Ekspedientów, którzy tracą głowę przy wydawaniu ci reszty. I urzędników, którzy załatwią dla ciebie, każdą sprawę. Bo prawdziwie piękna jesteś tylko wtedy, gdy sama to widzisz. Gdy on pomoże ci to odkryć. I to najprzyjemniejszym na ziemi, sposobem. Głębokim spojrzeniem, pieszczącym twoje ciało. Głosem, który kocha twój zapach. Językiem i ustami spragnionymi każdego zakątka. Rękoma i ramionami, które dają poczucie bezpieczeństwa i pożądania. Bo gdy przygarnia cię do siebie, czujesz go wszędzie, jak błądzi po pospiesznie rozebranym ciele. I słyszysz, że ciągle chce więcej, że tylko ty.
Moja kochana, bardzo cię proszę, przestań to robić. Okłamywać i udawać w imię przyzwoitości. Bo nikt ci nie każe z niej rezygnować. Tylko pozwól sobie na siebie, żebyś to ty była ważna. Zwariuj, upij się i z nim zatańcz. I pozwól odwieźć do domu i zaproś na górę. Pokaż, że nie odeszłaś, że tylko zasnęłaś na chwilę. Ale budzisz się jak kwiat po mroźnym marcu. Bo zatęskniłaś za sobą sprzed lat i zrozumiałaś, że możesz, że powinnaś. Bo nadal nią jesteś. I gdy kolejny raz on zapuka do drzwi nie siedź po nimi. Nie gryź palców, tylko otwórz. Pozwól mu wejść i zostać,na dłużej. A czasem na zawsze. Nigdy nie zadając pytania z piosenki, która wdarła się kiedyś świtem :
Will you still love me when
I’m no longer young and beautiful? *
Lana Del Rey – Young and Beautiful