Umówmy się, edukacja seksualna w naszym kraju kuleje bardziej niż starsza pani u ortopedy, a sławetne pięćset złotych na dziecko zamiast likwidować patologię, zachęca młodych, niezbyt ambitnych do płodzenia następnego pokolenia. Jako przedstawicielka pokolenia dzisiejszych dwudziestoparolatek, chciałabym uwierzyć, że w końcu coś się zmieni. Szczególnie świadomy i bezpieczny seks.
„Po prostu to zróbmy!”
Jak codziennie rano włączyłam YouTubową aplikację, żeby podziwiać piękne makijaże, których i tak nie będę umiała zrobić i daleką Japonię, do której kiedyś w końcu się wybiorę. Przed odległymi widokami pojawiła się reklama Durexu, której nie potrafiłam przewinąć. I dobrze. Grupka dziewczyn zostaje zapytana o to, czy przed seksem z nowo poznanym facetem myślą o zabezpieczeniu. Odpowiedzi? „Czasami chcesz, żeby wszystko poszło gładko i nie chcesz napotkać żadnych przeszkód na drodze, więc myślisz 'okej, po prostu to zróbmy’”; „Jeśli powiem coś teraz, pomyśli, że nie jestem spoko”. Mój mózg eksplodował. Dosłownie. Oczywiście, trzeba brać poprawkę na wszelkie reklamy, ale akurat ta doskonale oddaje poczucie własnej wartości wśród młodych kobiet. Seks? Jasne! Nawet za cenę późniejszego martwienia się chorobami wenerycznymi przez długi czas lub dzieckiem jeszcze dłużej.
Odrzucenie czy pewność siebie?
W przytoczonej reklamie kobiety tłumaczą się strachem przed odrzuceniem. Bo w końcu faceci niechętnie zakładają gumki, tłumacząc to na setki sposobów – bo niewygodnie, bo mniejsza intensywność doznań, bo akurat nie ma. Tą ostatnią wymówkę możesz skutecznie zwalczyć, nosząc przy sobie „zapasową” prezerwatywę. W torebce, w plecaku. Może to nie przystoi grzecznej dziewczynce, ale te niegrzeczne idą tam, gdzie chcą, a do tego czują się bezpieczne. Wróćmy jednak do Durexu, który pokazuje grupie młodych kobiet, co o wyciąganiu prezerwatywy z torebki sądzą faceci. Nie padło ani jedno słowo o perwersji czy uzależnieniu od seksu. Wręcz przeciwnie, panowie uznali, że to świadczy o pewności siebie, a dodatkowo jest cholernie seksowne. Gdzieś już chyba słyszałyśmy, że pewność siebie jest seksi, czyż nie?
Wychowawcze „pierdoły”
Wiem, że są wakacje i nikt nie myśli o szkole, ale to właśnie tam zaczyna się nasza edukacja seksualna. Nie wiem jak wy, ale ja doskonale pamiętam lekcje Wychowania Do Życia w Rodzinie, które wnosiły do mojego życia tylko kolejne zabazgrane szlaczkami kartki w zeszycie i jeszcze kilka godzin filmów kręconych kilka lat przed moim narodzeniem. Śmiechom i głupim docinkom nie było końca, bo kto by tam myślał o seksie w wieku 10 lat, kiedy każda z nas, dziesięciolatek na myśl o pierwszym okresie dostawała mdłości, a gdy już się pojawił, spalała się ze wstydu idąc do nauczyciela wychowania fizycznego, by poprosić o zwolnienie. Nauczycielka na każde poważniejsze pytanie dotyczące intymności z partnerem reagowała oburzeniem, odpowiadając wymijająco lub odsyłając nas do rodziców. I tak droga przez WDŻR była drogą przez mękę aż do matury, bo w gimnazjum nic się nie zmieniło, może poza coraz większą irytacją z naszej strony. W liceum rodzice byli proszeni o oświadczenie, że nie zgadzają się na udział swojego dziecka w lekcjach wychowania seksualnego. Absurd gonił absurd.
Wujek Google poradzi
W związku z tak przejmującą edukacją seksualną nie ma się co dziwić, że dziś dzieciaki uciekają ze wszystkim pytaniami do Internetu. Ten przynajmniej nie wyśmieje żadnego pytania i nie spojrzy krzywo, kiedy zapytasz o masturbację. I tak oto nastolatki trafiają na kanał Seksmasterki, która pokazuje jak założyć prezerwatywę, doprowadzić do orgazmu samego siebie, ale przede wszystkim uczy, że seks jest przyjemnością i zabawą, zawsze przypominając o zabezpieczeniach. O Anieli Bogusz można mówić wiele, bo do najskromniejszych prowadzących kanał na YouTubie nie należy, ale przynajmniej w jakiś sposób przyciąga uwagę młodych i bądź co bądź – edukuje. Dobra, przyznaje, może sama nie jestem przekonana co do jej metod wychowawczych i sama zdecydowanie bardziej wolę spokojniejszy kanał Pink Candy, ale rozmawiając na co dzień z czternastolatkami, który o zgrozo już planują swój pierwszy raz, zdecydowanie częściej słyszę, że muszą kupić „dobre gumki”, bo tak mówiła na swoim kanale Aniela.
Rozsądek przede wszystkim
Seks to milion emocji na sekundę, które powodują chwilę zapomnienia. Ta chwila może nas niestety srogo kosztować. Dlatego pora zaprzestać zasłanianie się lękiem przed odrzuceniem i martwieniem się o to, czy facet lubi gumki czy nie. Zadbaj o siebie, swoje zdrowie i komfort. Przy okazji przypominając partnerowi, że to też dla jego dobra. Używanie prezerwatyw to nie tylko dobry nawyk, ale i pewnego rodzaju dobre wychowanie, które powinnyśmy przekazywać dalej w świat, także ten nastoletni, naprawiając błędy systemu edukacji. No i przede wszystkim, skoro według facetów dziewczyna wyciągająca prezerwatywę z torebki jest seksowna przez swoją pewność siebie, może pora zmotywować się właśnie tym faktem?
PS: To nie jest kryptoreklama – zdecydowanie warto obejrzeć!