Gdybym teraz zaczęła wymieniać wszystkie swoje kompleksy, czytanie tego tekstu mogłoby ci zająć godzinę. Nie ma się co oszukiwać – wszystkie mamy sobie coś do zarzucenia. Jesteśmy niezadowolone ze swojej wagi, cellulitu, wyglądu piersi, zahamowań i lęków. Świadomość, że mamy z czymś problem wiele ułatwia – gdy da się wskazać wroga, łatwiej z nim walczyć lub pogodzić się z jego obecnością i żyć dalej. Gorzej, gdy coś nas nieustannie blokuje i wpędza w zły nastrój.
KOmpleksy mają ogromny wpływ na nasze życie. Mogą spowodować, że nie dostaniesz upragnionej pracy, że facet do którego wzdychasz nie zwróci na ciebie uwagi oraz że będziesz miała kiepski seks. Wszystkie przecież znamy te męski żarty z naszego gaszenia światła w sypialni.
Wkurzamy się na facetów, że nie robią w łóżku tego, czego pragniemy, a często to my same sabotujemy nasze życie seksualne. Właśnie przez te wszystkie blokady i wewnętrzne lęki.
Tak, wstyd i niepewność potrafią schrzanić seks. Oto kilka kompleksów, które należy zostawić przed drzwiami sypialni.
Wygląd twojego ciała
Jest wielce prawdopodobne, że on nie dostrzega tych wszystkich mankamentów, które tobie spędzają sen z powiek. A nawet jeśli, to najwyraźniej kompletnie mu nie przeszkadzają. Gdyby było inaczej, nie poszedłby z tobą do łóżka. Nie całowałby i nie pieścił twojego ciała. Przypadek? Przestań myśleć o tym, jak wyglądasz i czego w sobie nie lubisz. To na pewno nie ułatwi ci osiągnięcia orgazmu.
Czas, jakiego potrzebujesz do osiągnięcia orgazmu
Niektóre z nas dochodzą szybciej, inne wolniej. Wiele zależy od indywidualnych predyspozycji i wrażliwości, ale także od umiejętności partnera, stresu czy przyjmowanych leków. Jeśli potrzebujesz dużo czasu, by dojść i wstydzisz się, czas zrozumieć, że nie ma w tym nic złego. Skup się na przyjemności, której doświadczasz, zamiast odliczać minuty i drżeć z niepokoju. Może być tak, że nie dojdziesz w ogóle i też nie ma w tym nic złego.