Jeśli ostatnio zauważyliście, że coraz więcej małżeństw waszych znajomych się rozpada, nie jesteście w tych obserwacjach osamotnieni. Nawet media coraz częściej piszą o zaskakujących rozwodach znanych par, uważanych dotąd za udane i zgodne. Z pewnością związki te mogłyby przetrwać, gdyby nie zawierano ich z nieodpowiednich powodów. Są wśród nas i tacy ryzykanci, którzy wiążą się z drugą osobą, czy to w urzędzie, czy w kościele, choć dobrze wiedzą, że ten związek jest z góry skazany na niepowodzenie. Skąd więc taka decyzja?
Dlaczego ludzie decydują się na małżeństwo, choć dobrze wiedzą, że to się nie uda?
Brak pewności siebie, to zły doradca
On – pewny siebie i dominujący. Wie wszystko najlepiej i nie uznaje kompromisów. Ona – zamknięta w sobie, wycofana i szczęśliwa, że ktoś zwrócił na nią uwagę. Czuje, że to nie jest do końca to, ale ryzykuje, myśląc, że i tak nikt inny jej nie pokocha. Żyje po cichu, w jego cieniu. Żyje i dorasta. Z czasem po prostu dojrzewa, zmienia się, zaczyna dostrzegać, że tak naprawdę nigdy się dobrze nie rozumieli. Długo dojrzewa do decyzji o rozstaniu, aż w końcu nadchodzi dzień, gdy jest gotowa odejść. On nie ma nic przeciwko. Przecież to nie jest już ta sama cicha myszka, którą łatwo było sterować i która zgadzała się na wszystko. To już ktoś inny, obcy.
Poczucie misji
Znacie ich. Czują, że potrafią zmieniać innych, że mają dobry wpływ. „On/ona mnie kocha – myślą – dla mnie rzuci nałóg i będzie jak w bajce. Dla mnie pójdzie na terapię i przestanie być agresywny. Dla mnie przestanie kłamać.”.
Ryzykanci z poczuciem misji, to ci, którzy na wiązkowe dno ciągną latami, nie tylko siebie, ale i dzieci, angażując je w zbawianie mamusi czy tatusia. Kiedy budzą się z tego snu, często zostają z niczym. Jeśli decydują się na nowo budować swoje życie, naprawdę zaczynają wszystko od początku.
Lęk przed samotnością
„Lepszy rydz niż nic”- to stereotypowe myślenie doprowadziło do niejednej katastrofy. Nie ma nic gorszego niż związek małżeński, w który wchodzimy z poczuciem, że przydałby się ktoś, z kim można wieczorem pogadać, albo pójść do kina, bo samemu to tak trochę głupio… Tylko kiedy oswoisz swoją samotność i zaakceptujesz bycie „sam na sam ze sobą”, będziesz umiał właściwie dobrać sobie życiowego partnera.
Motylem jestem, czyli lekko…myślność
„W końcu to tylko papierek” – myślą niektórzy. Nieprawda. To papierek, który niesie ze sobą konsekwencje prawne. Małżeństwo nie zakończy się, kiedy obrażony spakujesz walizki i powiesz: „Nie chcę cię więcej widzieć, żegnaj”. To jest decyzja, której nie możesz podjąć, kierując się zasadą „ jakoś to będzie”. Sprawy jeszcze bardziej komplikują się, gdy na świecie pojawiają się dzieci: stajecie się wówczas oboje odpowiedzialni za ich szczęście i emocje. Więc jeśli żyjesz na luzie, do tej jednej sprawy zachowaj dystans i zanim powiesz „tak”, znajdź sobie więcej niż odrobinę zdrowego rozsądku.
Kolejny krok
Byliście razem taaaaak długo, a małżeństwo to przecież naturalny, kolejny krok w związku. Niestety, długość trwania waszej relacji nie jest gwarancją jej długoterminowego sukcesu. Statystycznie rzecz ujmując „przechodzone” związki o wiele częściej rozpadają się tuż po ślubie… Nie ryzykuj – upewnij się, że to, co was połączyło kiedyś, łączy was nadal.
Presja otoczenia
Wszyscy twoi przyjaciele biorą ślub, a w rodzinie to właściwie zostałeś już tylko ty i Stefan, tylko, że on ma pięć lat. Mama szepcze ci dyskretnie podczas rodzinnego obiadu: „No kiedy się w końcu oświadczysz?”, a na widok sklepu jubilerskiego zaczynasz już odczuwać mdłości. Presja rodziny czy otoczenia to nie jest powód, by się ożenić. Powodem jest pewność, że spotkałeś na swojej drodze osobę, z którą chcesz dzielić życie.
Gdy w portfelu pusto…
Małżeństwa zawarte dla pieniędzy bywają szczęśliwe… Jeśli tylko prócz argumentów ekonomicznych, przemawiają za nimi uczucia, może być bajkowo. Jeśli nie – zdecydowanie odradzamy. Wbrew ludowym porzekadłom, opływanie w luksusy wcale nie zmniejsza poczucia, że jesteśmy nieszczęśliwi i samotni w miłości.
Małżeństwo nie jest dla ryzykantów, ale miłość zawiera w sobie elementy ryzyka. Jak tu zatem podjąć dobrą decyzję? Na pewno nie – jedynie- pod wpływem emocji :).