Zastanawialiście się kiedyś dlaczego słowa: „Kocham cię takim jakim jesteś” przyjmujemy za najpiękniejszy dowód miłości? Bo prawdziwa miłość polega na dostrzeganiu wspaniałości drugiego człowieka w jego autentycznym, oryginalnym i niepowtarzalnym „ja”. Jeśli jest inaczej, to co sprawia, że kochamy? I co takiego się z nami stało, że zabiegając o czyjeś uczucia zatracamy siebie, gubimy gdzieś prawdę o sobie?
Udajemy. Nie jesteśmy szczerzy przed samymi sobą i tak samo gramy przed partnerem. I mamy ku temu bardzo poważne powody.
Udajemy z lęku przed brakiem akceptacji
Jak to smutno świadczy o naszej samoocenie! Nie możemy uwierzyć, że zasługujemy na miłość, że wszystko czym jesteśmy jemu czy jej wystarczy…Nie może być inaczej, skoro sami dla siebie nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, piękni, mądrzy, wspaniali. Ile to razy słyszeliśmy, że kluczem do miłości szczęśliwej jest odpowiednia dawka miłości własnej? Zamiast nauczyć się samoakceptacji tworzymy nowych siebie dla niego/niej, starając się bardzo dorównać jakiemuś własnemu wyobrażeniu o partnerze doskonałym. I powoli stajemy się w tym związku kimś obcym dla siebie samemu. Nie rozpoznajemy już swoich potrzeb (bo które są te prawdziwe i nasze, a które tego wymyślonego „ja”?), nie odczuwamy autentycznej radości (bo nasze „czujniczki szczęścia” nastawione są tylko na wyczuwanie i odczytywanie nastrojów tego, kogo chcemy zadowolić, tego – dla którego zrezygnowaliśmy z prawdy o sobie). Przywdziewasz swoją maskę i zaciskasz zęby. Przestawienie musi trwać.
Udajemy by „zdobyć” miłość i zatrzymać przy sobie partnera
Skoro on kocha żeglarstwo, to zdecydowanie jedynym sposobem, by zwrócił na ciebie swoją uwagę jest… pokochać żeglowanie. Naginaj rzeczywistość, żyj wbrew sobie, wmawiaj sobie i jemu, że uwielbiasz to życie, że o nim marzyłaś, że nigdy nie byłaś bardziej szczęśliwa.
Nieważne, że w głębi duszy tego nienawidzisz. Przecież coś was MUSI łączyć. Kiedy jakiś głos rozsądku podpowiada ci, że działasz niezgodnie ze swoimi pragnieniami, zagłuszasz go: „coś przecież trzeba poświęcić, żeby być szczęśliwym”. Zamiast kochać różnice między wami, wpadasz w panikę, gdy okazuje się, że on uwielbia coś, co ciebie przyprawia o mdłości. Wiesz dlaczego to robisz? Bo uwierzyłaś, że żeby być szczęśliwa, MUSISZ być w związku. Może to presja otoczenia tak sprawiła, a może ciąg jakiś niezbyt szczęśliwych wydarzeń w twoim życiu. Uzależniasz swoje szczęście od NIEGO, więc chcesz tego związku za wszelką cenę. Poświęcisz swoje samopoczucie. Okłamiesz siebie samą, byle „to” mieć.
Udajemy, by oszukać siebie
Dlaczego? Żeby nic się nie zmieniło. Panicznie boisz się zmian, więc kłamiesz przed samym sobą, że miedzy wami wszystko jest jak dawniej. Kochasz – nie widzisz. Nie widzisz, że ona coś przed tobą nieustannie ukrywa. Nie widzisz, że on nie radzi sobie z nałogiem, a to odbija się na całej waszej rodzinie. Usypiasz na siłę swoją czujność, lekceważysz niepokojące sygnały świadczące o tym, że się od siebie oddalacie. Trwasz w wielkiej, nadmuchanej bańce, którą podtrzymujesz przy życiu grą pozorów i zręcznie dopracowanymi kłamstwami. Nie przyjmujesz do wiadomości, że tego związku już właściwie nie ma. Wolisz to niż „oko w oko” z prawdą o waszej relacji, o braku miłości. Ze świadomością, że prędzej czy później, nastąpi koniec.
Udajemy by oszukać innych
Niech iluzja trwa, po co martwić tych, których kochamy? Dlaczego zasmucać rodziców, którzy już coś zaczynają nawet podejrzewać, ale zbywasz ich wymuszonym, radosnym „ No, co wy, jakie problemy? Po prostu zmęczona jestem, dzieci, praca, nie wiecie jak to jest?”. Karmimy złudzeniami najbliższych, niech myślą, że wszystko jest dobrze. Nie mów, że się wam nie układa, nie mów, że on bywa agresywny, że z jej powodu cierpisz. Udawaj, że to związek idealny. Pokazuj całemu światu wasze uśmiechnięte zdjęcia, pamiątki ze wspólnych podroży. Stwórz obraz perfekcyjnej miłości i utrzymuj go przy życiu jak długo się da. Zaklinaj rzeczywistość. Może, skoro udało ci się oszukać wszystkich wokół, to naprawdę wszystko się samo jakoś ułoży?
Jakże zmieniłoby się nasze podejście do naszych związków, gdybyśmy przestali udawać. Jakże łatwo byłoby przestać udawać, gdybyś potrafili kochać i akceptować przede wszystkim siebie samych.