Nie radzisz sobie ze swoimi dziećmi? Żona prosi cię o pomoc, a ty bezradnie po pół godzinie rozkładasz ręce pokonany przez dwójkę maluchów?
Gdzie ty się urodziłeś, gdzie byłeś dotychczas. Oślepłeś,ogłuchłeś i nie zauważyłeś, że jesteś już mężem, ojcem, a nie jakim dupkiem, który nie widzi nic poza swoim własnym ego?
Myślałeś, że miłość wystarczy, że to, że od czasu do czasu powiesz, że kochasz, załatwi wszystko? Serio? Byłeś pewny, że ona zawsze przy tobie będzie, że będzie o ciebie dbała? A ty? Jak ty o nią dbasz? Jak jej pomagasz? Mówisz: „jasne, idź do przyjaciółki”, a po pół godzinie dzwonisz: „Gdzie jest mleko? Mamy jakieś płatki w domu? One są głodne!”. No też mi odkrycie, że dzieci są głodne. Zazwyczaj kończy się to tym: „Kochanie, one płaczą, bo nie mogę bez ciebie zasnąć”. I to twoje kochanie wraca szybko do domu, kładzie się z dziećmi, sprząta syf po was w kuchni, podczas gdy ty, rozsiadasz się na kanapie i włączasz film, który miałeś od dawna zamiar obejrzeć.
Jesteś fiu*em, wiesz. Za każdym razem, kiedy tak robisz, kiedy zachowujesz się jak cholerny samolub, odsuwasz ją od siebie. Do czego ty jej jesteś właściwie potrzeby? Pomyślałeś kiedyś? Czy ona ciebie w ogóle potrzebuje?
Nie, nie oburzaj się, nie prychaj. Pomyśl o tym. Jak kiedyś, tak jak ty myślałem: „Też mi debilne pytanie”, ale moja żona ode mnie odeszła… Chcesz myśleć jak ja – bardzo proszę. Twój wybór. Tylko nie zdziw się później, jak zastaniesz pusty dom, bez dzieci, bez niej. Jak usłyszysz od niej, że właściwie ciebie nie było, bo ona musiała o wszystko zadbać sama. O dzieci, o zakupy, o płacenie rachunków, ubezpieczenie auta.
I jak ona odejdzie, to ty się będziesz publicznie odgrażał, nagle wrzucał swoje zdjęcia na Facebooku jakim cudownym ojcem jesteś, to nic, że tylko w weekendy. Ona będzie ta najgorsza. Która starała się to naprawić, która chodziła z tobą na terapię, która mówiła, czego jej brakuje, czego pragnie, dlaczego jest jej z tobą źle.
Ale co ciebie wtedy to obchodziło? Przecież była. Niech sobie pogada. Przejdzie jej, jak zawsze, w końcu mnie kocha. I tu się mylisz, miłość nie wystarczy, żeby zostać z takim dupkiem jak ty.
Jasne, że każde małżeństwo jest inne, różnią się relacje, tak jak my się różnimy.
Niektórzy faceci spędzają dużo czasu w pracy. Inni nie.
Niektórzy faceci zarabiają kupę kasy. Inni nie.
Niektórzy faceci oszukują swoje żony. Inni nie.
Niektórzy faceci wiedzą, jak być dobrymi ojcami. Inni nie.
Niektórzy faceci zaspokajają seksualne pragnienia swoich żon. Inni nie.
Znasz to?
Żona: „Słuchaj, muszę z małą jechać wcześnie rano do lekarza, odstawisz młodego do szkoły? Ja nie zdążę, bo musi być wcześniej, jedzie jutro na wycieczkę”.
Mąż: „Jasne, nie ma problemu”.
Żona: „Tylko proszę, pamiętaj, ja wyjdę wcześniej, więc nie siedź długo przed komputerem, żebyś wstał rano”.
Mąż: „Okej, rozumiem. Przecież, jak mam go zawieźć, to zawiozę”.
Żona: (bierze głęboki oddech) „Wstaw tylko jeszcze nim pójdziesz spać zmywarkę, resztę ogarnę, jak wrócę”.
Mąż: „Okej”.
Żona: „Dziękuję. Kocham Cię. Dobranoc”.
Mąż: „Dobranoc”
Przychodzi poranek.
Ona wstaje, zagląda do kuchni, wszystko wygląda tak, jak zostawiła wieczorem. Zapomnij, żeby zmywarka była przez noc włączona, skoro nawet naczynia po kolacji zostały w zlewie.
Jedzie z córką do lekarza. Kiedy wraca, co widzi? Syna jeszcze w piżamie, ciepie drapiącego się po jajkach i ledwo przytomnego. „Zaspaliśmy” – tłumaczysz…
Ile razy prosiła cię, byś o niej pomyślał? Żebyś zobaczył, ile ona robi, a ile ty z siebie dajesz?
Ja wiem, skąd się to bierze. Wasze matki też za was wszystko robiły. Sprzątały, prały, gotowały. Wasi ojcowie, choć może nie okazywali tego wprost, mieli szowinistyczną mentalność, której nauczyli się od swoich ojców. A więc wy przejęliście tę samą filozofię. Chcecie żony i matki, która wokół was wszystko zrobi.
Tyle tylko, że wasze żony pracują na pełen etat, dojeżdżają do pracy tak, jak wy, zarabiają tak, jak wy, uczestniczą realnie w utrzymaniu rodziny, wożą dzieci na zajęcia pozalekcyjne. Czasy się zmieniły. To nie tak, jak kiedyś – on zarabiał, ona zajmowała się całą resztą. Obudź się w końcu i zobacz to. Tobie nic się od niej nie należy! Ona wkłada w ten dom tyle samo co ty, na poziomie pracy i kasy. Tyle tylko, że ona daje znacznie więcej, a co ty dajesz oprócz tych cholernych pieniędzy?
Wiesz, czego potrzebuje twoja żona? Potrzebuje tego, żebyś jej pomógł, żebyś na równi z nią zaangażował się we wszystko, co dotyczy waszej rodziny. Ona chce czuć się bezpiecznie. Chce móc na ciebie liczyć. Potrzebuje ci ufać, ale nie chodzi tu o zdradę, ale o poleganie na tobie, gdy cię o coś prosi, gdy w czymś musisz jej pomóc.
I ona ma w dupie twoje docenienie, ile wysiłku wkłada w to, jak wygląda wasz dom, wasza rodzina. Ona chce realnej pomocy z twojej strony. Chce, żebyś posprzątał łazienkę, umył, podłogę, wstawił zmywarkę, zabrał dzieci na spacer. I czasami powiedział: „odpocznij, ja to zrobię”.
Gówno cię obchodzi, co piszę? To wyobraź sobie życie bez niej. Zamknij oczy i pomyśl, że wracasz z pracy do pustego domu. Nie pachnie obiadem, nikt nie umył kubka po porannej kawie, zimne łóżko w sypialni. Fajnie? Chciałbyś tak? To faktycznie olej to, co piszę.
Powiem ci tylko na koniec jedno – oddałbym wszystko, gdyby ktoś uświadomił mi, jakim dupkiem byłem dla mojej żony… Jej już nie ma. To ja wracam do pustego domu. Nie chciałbyś tam być, uwierz.