Widziałam dzisiaj miłość. Szła z nimi albo też to oni nieśli ją w sobie delikatnie trzymając się za ręce i niespiesznie całując na powitanie. Miłość była w ich spojrzeniach i w tonie jego głosu, kiedy dopytywał z troską, czy nie jest jej zimno. Tak, byli młodzi i piękni, ale nie tak jak myślicie. Obojga dotknął pewien stopień niepełnosprawności intelektualnej pozostawiając niewyraźny ślad na ich twarzach, utrudniając odrobinę mowę. Choć nie byli piękni fizycznie, idealnością rysów, rzeźbą ciała, byli piękni swoją miłością.
Przecież to wiemy. Miłość nie dotyczy tylko pięknych, zdrowych, sprawnych. Do miłości mają prawo wszyscy, jesteśmy tutaj absolutnie równi i tak samo nieporadni wobec uczuć, które się w nas rodzą. Więc dlaczego?…
Brzydka ona, brzydki on
To nie jest para jak z obrazka. On – ani trochę przystojny, ona – ani trochę ładna. Dla siebie – najpiękniejsi. Kiedy w sypialni on rozpina jej powoli bluzkę, nie myśli o jej niezgrabnych łydkach. Kiedy ona delikatnie, z czułością całuje jego szyję, nie przeszkadza jej jego nadwaga. Miłość jest przecież zupełnie „nie o tym”, nie na ten temat…
Idąc za rękę, czasem złapią jakieś krytyczne albo zdziwione spojrzenie. Nic ich ono nie obchodzi. Obchodzi ich to, kim są dla siebie nawzajem, to jak się widzą, ile dla siebie znaczą.
Albo inaczej: on męski, wysoki, zgrabny i przystojny. Ona niska, może odrobinę przysadzista albo przeraźliwie szczupła. – Co on robi z takim brzydactwem? – słyszy za swoimi plecami. – Mógłby mieć każdą…
Ale jej już to nie dotyka, nie boli, bo jest szczęśliwie pewna jego uczuć i czyni ją to piękną.
Nigdy nie jest za późno
Kochanie może mieć zmarszczki, obwisłe piersi i siwe włosy. Ale będzie wciąż tym samym kochaniem, a może większym, silniejszym nawet, doświadczeniem i zrozumieniem bez słów, akceptacją, wypracowanymi przez cały ten wspólny czas kompromisami. Może mieć kilkadziesiąt lat, a nadal sprawiać, że oni całują się w usta i trzymają za ręce. I tak, oni „nadal TO robią”. Jak? Pięknie, bo znają się na pamięć.
Miłość wykluczona
Ona i ona, on i on. Kochający się po cichu, nie obnoszący ze swoją miłością, nie krzyczący o niej całemu światu. Dyskretni ze strachu, a nie z potrzeby serca. Bo przecież kochają nie tak, jak chcą tego najbliżsi, otoczenie, cały świat. Kochają wbrew oczekiwaniom. Ktoś każe im wybierać: „Jeżeli natychmiast z nim nie zerwiesz, stracisz oboje rodziców!”. To rozdziera ich i tak umęczona serce na pół. Przecież chcieliby tylko, by nie wytykano ich palcami, by pozwolono im cieszyć się swoim szczęściem. Czemu odebrano im tak fundamentalne prawo?
Miłość niekompletna
Ona jest chora, ma nowotwór, cztery lata temu usunięto jej lewą pierś. Długo się nad tym zastanawiała, dla niego już prawie zdecydowała się na zabieg rekonstrukcji. Ale powiedział: dla mnie nadal jesteś najpiękniejsza. Jeśli chcesz to zrobić, zrób to tylko dla siebie. Kocham cię.
Tak, chodzą ze sobą do łóżka. Nie, nie zraża go jej „niekompletność”. Dla niego wciąż jest tą samą kobietą, dla której kiedyś stracił głowę. A może nawet– jest jeszcze bardziej kobietą…
Miłość jest też wtedy, kiedy kiedy on porusza się na wózku, bo nie ma nóg, albo jest sparaliżowany od pasa w dół. Ona, ta jedyna, była z nim, kiedy wątpił, że może jeszcze się na coś przydać. I kiedy krzyczał: „Znajdź sobie prawdziwego faceta, ja nim już nigdy nie będę”. Jest i teraz, kiedy nauczyli się od nowa swoich ciał. I już zostanie.
Nie odwracajcie głowy od miłości dwojga staruszków przytulających się do siebie w parku na ławce. Nie śmiejcie się z miłości dwóch osób, które być może nie wszystko z otaczającego ich świata są w stanie zrozumieć, ale na pewno rozumieją, że to co im się przytrafiło jest wyjątkowe. Nie odzierajcie z intymności „niekompletnych” ciał, one potrafią dać sobie miłość. Jeśli w to kpiąco wątpicie, to znaczy, że o miłości nie wiecie nic.