Byliśmy ze sobą sześć długich lat. To nie był przelotny związek, to był solidny życiowy przystanek. Relacja, która na zawsze odmieniła moje życie, otworzyła oczy i duszę na drugiego człowieka. Na to, że różnice między nami nas wzbogacają, rozwijają. Że doświadczenie, które otrzymujemy w związku z drugim, najdroższym człowiekiem zostaje w nas na zawsze. A kiedy przychodzi czas rozstania, jego cząstka w nas zostaje. I zostaje w nas jeszcze coś więcej.
Czego nauczyło mnie rozstanie z ukochaną osobą
Na wszystko potrzeba czasu
Na zaakceptowanie tego, że nasz partner jest inny niż sobie wyobrażaliśmy, również. Miłość opiera się na akceptacji, na rozumieniu i na dialogu. A my tak bardzo się spieszymy do tego wymarzonego, idealnego związku, że nie chcemy tego widzieć. Myśli o rozstaniu pojawiają się od razu, gdy przychodzą pierwsze problemy, pierwsze nieporozumienia. Tak bardzo przywiązujemy się do iluzji, którą sobie utkaliśmy, że gdy rzeczywistość przestaje nam się z nią pokrywać, w złości, frustracji odpuszczamy, zamiast dać sobie czas na przeanalizowanie tego wszystkiego, co zyskaliśmy dzięki partnerowi. Potrzebujemy czasu, by zrozumieć drugą osobą, jej inność, jej punkt widzenia wynikający z innych doświadczeń. I potrzebujemy czasu, by zrozumieć, że jest już za późno, że nic już nie da się zrobić, by naprawić relację. Bo, mimo że chcieliśmy rozstania, to ono nadal boli.
Nie da się zmusić człowieka do kochania
Nie da się wzbudzić w nim tego, czego on nie czuje. Nie zatrzymasz partnera, który cię nie kocha, który już zdecydował, że chce odejść. To samo tyczy się ciebie. Ty również nie wzniecisz w sobie miłości, tylko dlatego, że czujesz wdzięczność. On może być najlepszym człowiekiem, jakiego znasz. Może o ciebie dbać, kochać cię, uwielbiać i wspierać. Może być najlepszym przyjacielem, ale nigdy nie będzie dla ciebie kimś więcej. Bo nie ma takiej siły, która zmusiłaby do uczuć. Kiedy ich nie ma, nie można zbudować dobrego, trwałego związku. Nic tego nie zmieni.
Rozstanie wydobywa na wierzch najgorsze emocje
Jeśli kochałeś osobę, z którą się rozstajesz, bądz przygotowany na emocje nie do opanowania. I nieważne, że zazwyczaj jesteś człowiekiem spokojnym, zachowawczym. Rozstanie to taki wyzwalacza najgorszych instynktów. Może sprawić, że działasz impulsywnie, nieracjonalnie, że nie chcesz pozwolić odejść drugiej osobie i za wszelką (dosłownie!) cenę próbujesz ją zatrzymać. Możesz się upokarzać, możesz błagać, możesz grozić i szantażować, bo czujesz jak wszystko wymyka ci się z rąk, jak się kończy stabilny dotąd element twojego życia. Jedyne, co mogę ci powiedzieć, to że z czasem wszystko wróci do normalności. Tylko innej – bez niego/bez niej.
W miłości nie chodzi tyle o kochanie drugiej osoby, co o kochanie samego siebie
Oczywistym jest, że bez miłości własnej nie jesteśmy w stanie stworzyć dobrego związku. Każda relacja powinna opierać się na równowadze. Dbając o siebie, dbasz również o swoją miłość i o partnera. Dobry związek uczy nas tego, że jesteśmy tak samo ważni jak nasz partner, że należy nam się od związku to samo, że dajemy coś od siebie, ale w zamian również dostajemy coś od ukochanej osoby. Zły związek sprawia, że o sobie zapominamy, że zaczynamy sobą gardzić, nie dostrzegamy swojej wartości. Wartość nie tyle płynącej z tego, że ktoś nas dostrzegł, docenił i pokochał, ale z tego, że sami jesteśmy świadomi tego, ile znaczymy, co sobą reprezentujemy, ile potrafimy.
Może macie inne doświadczenia, inne wnioski. Jedno jest pewne, warto podjąć ryzyko miłości, warto kochać i budować relacje. Nie warto zbyt szybko z nich rezygnować, oczywiście pod warunkiem, że jesteśmy pewni uczuć – naszych i naszego partnera.