Go to content

„List do mojej żony, która nie chce poszukać sobie pracy, choć ja zaharowuję się na śmierć”

Fot. iStock/mikkelwilliam

Całe życie na utrzymaniu męża? Bywa i tak, że jedno z małżonków przyzwyczaja się do tego, że o pieniądze na koncie dba jedynie to drugie. Jak to się może skończyć? Przeczytajcie dość dramatyczny list mężczyzny, który od lat prosi swoją żonę, by zechciała znaleźć pracę i odciążyć go trochę w obowiązku utrzymywaniu całej rodziny.

„Pamiętam dreszcz, kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy, po egzaminach na wydział prawa. Twoja twarz promieniała w oceanie mrocznych, nerwowych twarzy innych studentów. Szybko się przekonałem, że jesteś uprzejma, racjonalna, zaangażowana, lojalna wobec rodziny i przyjaciół. Od ukończenia studiów byliśmy nierozłączni. Pobraliśmy się. Przyszłość malowała się jasno – dwoje świeżo upieczonych prawników, wspieranych przez najbliższych i marzących o tym, że pewnego dnia sami założą rodzinę.

Zacząłem budować moją karierę – ciężkie, trudne godziny pracy początkującego prawnika, olbrzymi stres.  Nieoczekiwanie okazało się, że ty nie spieszysz się z poszukiwaniem dobrej, lub w ogóle jakiejkolwiek, pracy. Po łagodnym nacisku z mojej strony, a raczej dlatego, że musieliśmy w końcu spłacić studenckie pożyczki, zaczęłaś jakieś dorywcze zajęcia, nielegalne, słabo płatne, odpowiednie bardziej dla kogoś, kto nie miał nawet połowy twojej inteligencji i wykształcenia.

Ciąża – coś, czego oboje pragnęliśmy –  a potem narodziny dziecka w oczywisty sposób położyła kres takiemu życiu. Miałaś teraz najważniejszą pracę na świecie. Po kilku latach urodziło nam się drugie dziecko. Nigdy już nie wróciłaś do pracy, chociaż nasze dzieciaki chodzą już do szkoły, starszy syn pójdzie nawet niedługo do college’u.

Ja wciąż wspinałem się po szczeblach kariery, krok po kroku. Dziś mogę powiedzieć, że mamy ułamek sukcesu klasy średniej – ładny dom w bezpiecznej, spokojnej okolicy, co roku wakacje, zdrowe dzieci, pieniądze na ich edukację. Ale ja ponoszę ogromny koszt osobisty tej całej sytuacji. Mój poziom stresu wzrósł dramatycznie, a dodatkowe obowiązki w pracy negatywnie wpłynęły na moje zdrowie. Ludzie, których spotykam pierwszy raz po długim czasie, mówią, że się bardzo postarzałem.

Nie sądzę, że będę mógł tak żyć przez kolejne 25 lat. Często marzę o tym, że odchodzę z pracy i zajmuję mniej wymagające stanowisko, a ty dorzucasz się – nawet skromnie – do domowego budżetu… Prosiłem przez wiele lat, żebyś poszła do pracy, do jakiejkolwiek pracy. Ja przecież również spędziłem wiele godzin zajmując się domem i dziećmi i choć wiem, ż tradycyjny podział ról jest opresyjny, w naszym przypadku, dotknął on obu stron. Czułbym się mniej wykorzystywany i mniej samotny, gdybyś ty również pracowała zawodowo.

To się jednak nie wydarzy. Stało się dla mnie jasne, że dobrze ci jest tak, jak jest –  z moim zaharowywaniem się na śmierć, w ciągłym stresie, na stanowisku, którego coraz bardziej nienawidzę. Jest ci dobrze tak długo,  jak nie musisz wracać do pracy.

Ciągle zajmujesz się wolontariatem, jakimiś ćwiczeniami i rozwijaniem swoich pasji.  Przyjaźnisz się z kobietami, które są w podobnej sytuacji. Narzekacie razem na obciążenia finansowe, ale nie chcesz przyjąć do świadomości, że mogłabyś  złagodzić zarówno nasz wspólny stres związany z naszą sytuacją materialną, jak i mój osobisty niepokój, spowodowany wypaleniem. Wystarczyłoby, gdybyś zarabiała choć trochę pieniędzy.

Nasza rodzina jest wdzięczna za wszystko, co mamy i wiemy, że jesteśmy o wiele bardziej szczęśliwi niż miliony ludzi, którzy żyją w trudniejszych warunkach. Nie chcę cię „wysłać do pracy”, żebym mógł kupić  sobie Jaguara lub postawić wakacyjny dom. Chcę, abyś pracowała, żebym ja mógł znaleźć dla siebie inne, mniej wymagające stanowisko, a nasz standard życia się nie zmienił.

Chcę, żebyś podjęła pracę, bo nie mam już ochoty budzić się w środku nocy, martwiąc się, że jedynym gwarantem naszej stabilizacji jest moja kariera.  Chcę, abyś pracował, żeby nasze małżeństwo było bardziej partnerskim układem. Chcę, aby nasza córka mogła wpaść do ciebie do pracy i rozumiała, że niedobrze jest być zależną od mężczyzny, tak jak ty jesteś teraz zależna ode mnie, niezależnie od tego, jak bardzo będzie ją kochał.

Ale przede wszystkim chcę, żebyś znalazła pracę, bo chcę czuć się przez ciebie kochany.”

 


Na podstawie: theguardian.com