Dostałam dzisiaj od mojego męża SMS-a: „Cześć pracusiu, jak ci mija poranek” (zabije mnie, że go cytuję) i pomyślałam: „Kurczę są fajni faceci, są też dobre związki”.
Nie, to nie jest tak, że każdego ranka dostaję takie SMS-y, a nasze wspólne życie jest sielankowe. Wcale nie. I chyba o to chodzi, że przestaliśmy się łudzić i udawać, że takie być powinno.
Dzisiaj myślę, że dobry związek, to taki, w którym nikt nie udaje, że jest lepiej niż jest w rzeczywistości. To związek, w którym nawzajem widzimy swoje braki. Ale one nie przyćmiewają nam tego, co cenimy w drugiej osobie najbardziej.
Jasne, można się wkurzać, że on nigdy nie pamięta o twoich imieninach.
Można się wściekać, że nie wyśle SMS-a, że wróci później po tym, jak powiedział, że tylko z kumplami na mecz wyskoczy, a tymczasem już trzy mogłyby się skończyć, a on telefonu nie odbiera i ty się zamartwiasz czy wszystko w porządku.
Można przewracać oczami, że kuchenka brudna, choć on niby sprzątał w kuchni i że masło odkłada zawsze nie na tę półkę.
Można dostawać szału, kiedy niemal za każdym razem to ty czekasz na niego, bo on jakoś o czasie nie potrafi wyjść. Tak – ty się zdążysz ubrać, wymalować, a on nadal w powijakach.
Można też wziąć głęboki oddech i pomyśleć: „Okej, tak jest, są rzeczy, które nigdy się nie zmienią, tak jak pewne nigdy nie zmienią się we mnie”.
Wiesz, co wkurza twojego faceta w tobie? Zdajesz sobie z tego sprawę?
Ja na przykład nie słucham – paskudne to jest, ale czasami tak się wyłączam, że nie zdążę mózgu przełączyć, kiedy on coś do mnie mówi. Nie cierpię tego i proszę, żeby nie próbował ze mną rozmawiać, kiedy pracuję, bo wiem, że wtedy trudno mi się skupić.
Poza tym nie cierpię sprzątać ubrań – marzę o fotelu, na który mogę wszystko rzucić i w krytycznym momencie, kiedy nic nie mogłabym już znaleźć – układać. Wiem, że go to wkurza, choć naprawdę staram się starać, bo wkurza też mnie samą.
Czasami za szybko tracę cierpliwość i bez sensu podnoszę głos – o czym on mi przypomina, a co ja z trudem (bo to prawda), ale przyjmuję, bo on zwyczajnie ma rację.
Tak rzadko pytamy siebie, co go we mnie drażni, bo przecież nikt z nas nie jest idealny, a miłosna ślepota jeszcze nikogo tak naprawdę nie uszczęśliwiła. Dobry związek to taki, w którym zdajemy sobie sprawę ze swoich ułomności, w którym przyjmujemy krytykę bez fochów, nie odgryzamy się i nie udowadniamy sobie, że skoro ja nie szoruję kuchenki, to ty zostawiłeś skarpety w salonie. No nie, nie na tym to polega, żeby teraz poczuć się lepiej wyszukując wad w tej drugiej osobie. A jednak często tak się dzieje. Wyrzygujemy sobie jakieś rzeczy, sytuacje, które tak naprawdę nie są żadnym problemem? Bo czy są?
Czy ja mam się obrażać za te skarpetki, robić z nich awanturę i mówić, że jest nieodpowiedzialnym gnojkiem, bo ile razy można mu powtarzać, żeby tego nie robił? A on ile razy mi mówił, że od ilości moich kurtek i płaszczy w końcu urwie się wieszak… A przecież chodzę najczęściej w dwóch na zmianę.
Wiecie, o czym mówię? Czy warto skupiać się tylko na tym, co nas irytuje, czy może lepiej zobaczyć wszystko to, co każdego dnia otrzymujemy.
Zrobione zakupy.
Ugotowany obiad.
Powieszone pranie.
Sprawdzone dzieciom lekcje.
Nakarmione zwierzaki w domu.
Umyte auto.
Skoszoną trawę.
Kawę.
Ulubioną sałatkę na kolację.
SMS wysłany rano, który rozczula.
Myślę, że każda kobieta, która jest szczęśliwa u boku swojego faceta, znajdzie rzeczy, które sprawiają, że jest jej z nim dobrze. Takie zwyczajne, codzienne. Może nie ugotuje obiadu, ale zrobi zakupy. Może pięć razy trzeba mu przypomnieć, żeby odkurzył, ale zawsze odbiera dzieci z zajęć. Może rzuca w łazience ręcznik na podłogę, ale robi tobie najlepszą kawę i zawsze pamięta, ile chcesz mleka i cukru, by tobie smakowała najbardziej.
Czasami marzymy o kimś innym – przystojniejszym, czytającym książki lub potrafiącym przykręcić kontakty, bardziej czułym lub takim trochę macho. Ale czy naprawdę chciałybyśmy się zamienić, wymienić go na nowy model? Nowy, bo czy lepszy?
Lubicie się razem śmiać? Spędzać wspólnie czas? Nadal potraficie siedzieć i rozmawiać do wieczora? To przecież nie warto tego zmieniać. W imię czego? Tych rzuconych skarpetek i nieumytego kubka po kawie? Serio?
Fajny facet, to taki, który daje ci:
– wolność – a ty z niej korzystasz mogąc się rozwijać
– wsparcie – gdy się rozwijasz, a on bez względu na to, co się dzieje, zawsze stoi obok ciebie, zawsze możesz na niego liczyć
– szacunek – nigdy cię nie obraził, nie potraktował w poniżający cię sposób, nie przekraczał pewnych ustalonych przez ciebie w towarzystwie granic
– zabawę – tak – z nim dobrze się bawisz, lubicie wspólnie spędzać ze sobą czas
– zrozumienie – chociaż wiesz,że nie zawsze do końca rozumie, gdy żalisz mu się w zawiłościach swoich emocji, ale stara się i to jest dla ciebie najważniejsze
– cierpliwość – gdy po raz kolejny dzwonisz się spytać, czy nie widział przypadkiem twoich kluczy od domu, bo nie możesz ich znaleźć.
Mam szczęście znać takiego. A ty?