Go to content

COCO – czyli dlaczego dorośli chodzą na filmy dla dzieci…

coco
Fot. Materiały prasowe

Dziecięcą radość życia próbujemy odnaleźć w sobie, albo zatrzymać, na różne sposoby. Myślę sobie, że dobry film, dedykowany dzieciom, to najskuteczniejszy z pomysłów. Ile to razy prosiliśmy o „wypożyczenie” malucha od siostry, brata, czy generalnie z rodziny pod pretekstem obejrzenia zabawnej kreskówki… Rodzice mają ten kilkuletni przywilej wraz z posiadaniem własnych pociech. 🙂

Tylko nieliczni dorośli odważnie i z premedytacją ruszają na wybrane bajki, tak po ludzku i zwyczajnie, z potrzeby serca, z tęsknoty za dzieciństwem… Każdy powód jest dobry ale nie każda bajka jest dobrym powodem, by się na nią wybrać. Wśród wszystkich zimowych, świątecznych propozycji jest bez wątpienia rodzynek. A nawet dwa. Ale na razie skupimy się na pierwszym z nich. To COCO, animacja z wytwórni Disneya i Pixara, z imponującą grafiką, kolorami jakich jeszcze na dużym ekranie nie było.

W połączeniu z niebywale inteligentnie napisanym scenariuszem, COCO tym samym od razu wysoko plasuje się na liście obowiązkowych bajek do obejrzenia… dla dorosłych.  A wszystko między innymi za sprawą niesłychanie barwnej kultury meksykańskiej, bo trzeba przyznać, jest z czego czerpać i odwiecznych, szlachetnych prawd, by nigdy nie rezygnować z marzeń, zwłaszcza, kiedy czuje się je całym sercem.

Dwunastoletni Miguel żyje w swoim świecie pełnym muzyki od dziecka i nie rozumie dlaczego jest to silniejsze od niego i budzi tyle złych emocji w jego rodzinie.

A budzi. To za sprawą złamanego serca praprababci, która związała się ze światowej klasy artystą, a jak wiadomo każdy artysta łamaczem serc niewieścich jest. Praprababcia, żeby jeszcze bardziej stanąć na nogi po nieszczęśliwych doświadczeniach życiowych, założyła biznes obuwniczy, który przekazywany jest z pokolenia na pokolenie. O żadnym innym biznesie nie może być mowy a już o artystycznych duszach, tym bardziej!

I kiedy podczas lokalnego święta zmarłych, ku rozpaczy bliskich, Miguel kradnie z grobowca swojego idola gitarę by wziąć udział w konkursie talentów, zaczyna się jego podróż do krainy nieboszczyków… Po drodze doświadczy cudów, zdarzeń, spotka przyjaciół, wrogów, którzy niezależnie od podziału pomiędzy światami żywych i umarłych, mają wspólny kodeks wartości.

Wszystkich bardziej wrażliwych dorosłych uprzedzamy – bez łez się nie obejdzie. Nic tak nie boli i wzrusza jak prawda o sobie samym wypowiedziana ustami dziecka. Nawet, jeśli to tylko bohater kolejnej wspaniałej kreskówki… Idźcie po tę prawdę do kina, warto :).

Na film zaprasza

logo-Multikina

coco_100_mobile