Dopóki w tym tkwisz, wszystko wydaje ci się pociągające, nawet jeśli cierpisz. To wiedza i niewiedza, niepewność co do tego, co się wydarzy. Ta nadzieja, że to się zmieni i chwile szczęścia, kiedy jest „normalnie”. To „poznanie na pamięć” sytuacji i zachowań. W tym, że tak dobrze go znasz, znajdujesz pocieszenie. I nawet kiedy odchodzisz, często wracasz, bo za nim tęsknisz. Tęsknisz za przypływem adrenaliny, za intensywnością emocji. Tęsknisz za przypływem adrenaliny, za intensywnością emocji. W końcu się uwalniasz i wyraźnie czujesz, jak bardzo negatywny wpływ miał na ciebie ten toksyczny związek. Zaczynasz wszystko od nowa.
Ale wtedy spotykasz „dobrego faceta”. I albo go odtrącisz albo nie uwierzysz w jego uczucie. Bo nie jesteś przyzwyczajony do bycia traktowaną „tak” dobrze.
Na początku spodziewasz się najgorszego
Po toksycznym związku nie ufasz nikomu. Nawet sobie samej. Zastanawiasz się, jak to możliwe, że tak długo tolerowałaś taki związek. I wchodzisz w każdą następną relację, oczekując najgorszego. Przez chwilę nie wierzysz, że dobrzy mężczyźni w ogóle istnieją.
W kółko analizujesz
Myślisz, że każdy ma jakiś ukryty motyw lub nie ma na myśli tego, co mówi. Tak często łapałaś byłego partnera na kłamstwie, że teraz jesteś paranoikiem. Nie wierzysz, że osoba, którą spotkałaś, może być szczera. Zakładasz, że i tak cię wykorzysta. Kiedy zdobywasz się na szczerą rozmowę z mężczyzną, który się w tobie zakochał, on jest zdumiony. Jak mogłaś dość do takich wniosków?
Myślisz, że to jest zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe
Ktoś, kto traktuje cię tak dobrze, jest zbyt dobry, aby mógł być prawdziwy. Oczekujesz „drugiego dna”. Spodziewacie się jakiegoś nagłego zakończenia tej relacji, bez wyjaśnień z jego strony. Ale on każdego dnia udowadnia ci, że jest tą samą osobą, którą zawsze był.
Odtrącasz go
Ktoś w przeszłości sprawił, że wierzysz, że nie zasługujesz na najlepsze. Uciekasz. Boisz się „mieć” coś dobrego, bo nie chcesz tego stracić. Nie chcesz znowu być zraniona, więc najpierw sama próbujesz wszystko zepsuć.
I na tym zakończy się większość związków. Uciekniesz, zrezygnujesz. Nie dasz sobie szansy na miłość. Ale gdybyś podjęła ryzyko, ciąg dalszy wyglądałby pewnie tak…