Go to content

„Kochać za mocno” czyli..? Jak kobiety nieświadomie sabotują własny związek

borderline
Fot. iStock/Mixmike

Nie zrobiłaś przecież nic złego, prawda? Nie zdradziłaś, nie oszukałaś, nie olewałaś. O nie, nie. Ty dawałaś sto procent siebie. Byłaś na każde zawołanie. W sumie to byłaś nawet, gdy nie wołał, a także wtedy, gdy prosił o chwilę wytchnienia. Oplatałaś jak bluszcz, odcinałaś dopływ tlenu. Ale przecież intencje miałaś dobre. Więc jak to możliwe, że teraz siedzisz sama w pustym mieszkaniu, przy zgaszonym świetle i cicho płaczesz, bo on znowu (który to już raz w tym miesiącu?) wyszedł, trzaskając drzwiami i mówiąc na odchodne, że albo się zmienisz, albo on odchodzi. I masz to przemyśleć! Najlepiej teraz. 

Złota klatka

Ada robiła co mogła, by zapewnić swojemu mężowi wszystko. Ich mieszkanie zawsze było wysprzątane na błysk, lodówka wypełniona po brzegi frykasami, codziennie inny obiad na stole. Poza tym standardowo – gary umyte, ciuchy wyprasowane (koszule nie miały nawet kantów na rękawach). No i pozwalała mu po pracy robić to, na co miał ochotę. Telewizja? Ok. Gazeta? Ok. Drzemka? Ok. Majsterkowanie? Ok. Wkurzały ją tylko dwie rzeczy – gdy wychodził z kolegami na miasto i gdy podejmował decyzję bez niej. Dlaczego? Bo ona najlepiej wiedziała, czego on potrzebuje i czego oni potrzebują jako para. Jego wolność ograniczała się jedynie do wyboru, czy woli spać na lewym czy na prawym boku i to właściwie tylko wtedy, gdy ona akurat nie chciała usnąć w jego objęciach. Wtedy i ten problem miał z głowy.

A może ty też umieszczasz osobę, którą kochasz, w złotej klatce? Podcinasz skrzydła? Odbierasz wolność? Dusisz i nie pozwalasz na samodzielne decyzje?

Pośpiech

Kiedy Iza poznała Pawła, koleżanki śmiały się, że zachowuje się jak zdesperowana wariatka. Ona? Zdesperowana? A skąd! Iza po prostu zakochała się od pierwszego wejrzenia i wiedziała, że to jest ten jedyny. No i była już po 30-tce, więc wolała nie tracić czasu na zbędne ceregiele. W mig podporządkowała całe swoje dotychczasowe życie pod wybranka swego serca – zrobiła mu miejsce w szafie, kupiła szczoteczkę do zębów, nowy ręcznik, kilka par majtek i skarpetek. Co z tego, że znali się miesiąc? Gorzej, że on nie pałał podobnym entuzjazmem. Wolał wolniej, spokojniej. Czy nie kochał? Nie. Po prostu rozsądnie podchodził do życia i chciał być pewien kroków, które podejmuje. Skoro on coraz rzadziej pojawiał się u niej, ona zaczęła pojawiać się u niego. Pierwszy, drugi, piaty, siedemnasty zgrzyt. I po temacie. Tak oto udusiła tę miłość.

Kochanie kogoś oznacza poszanowanie ich potrzeb i pragnień, a nie narzucanie swojego stylu życia i priorytetów. Jeśli twój partner nie jest gotowy, aby w pełni zaakceptować cię w swoim życiu i zmienić swoje przyzwyczajenia, aby zrobić miejsce dla twoich, nie możesz wyrywać drzwi z zawiasami i wpychać się do środka.

Degradacja

Kaśka zakochała się w Wojtku, miłośniku koncertów i rowerowych wycieczek. Ileż oni razem miejsc odwiedzili kiedyś! Ile koncertów zaliczyli! Dziwne, że od pięciu lat nigdzie nie byli, prawda? Najpierw wszystko to Kaśkę znudziło, a potem, gdy Wojtek zaczął sam jeździć – drażniło. Zaczęła więc zarzucać mu brak zaangażowania w związek. Bo przecież są już starsi, dojrzalsi, mają dom, kredyt, dzieci. Teraz trzeba się na tym skupić, a nie na wycieczkach i koncertach. Nie pomogło prośbą, ani groźbą, wzięła więc go podstępem. Raz, że była do rany przyłóż, a dwa, że na nic mu nie pozwalała, bo sama wcześniej zaplanowała/zorganizowała/podjęła decyzję.

Teraz dziwi się, dlaczego została sama. Chciała przecież dla nich jak najlepiej. Z miłości, rzecz jasna. Pytanie brzmi, co zrobiła z tym facetem, którego tak pokochała? Gdzie on się podział i kim się stał?

Pogarda i nuda

Martynie zawsze zależało, żeby spędzali czas całą rodziną. Każdy weekend mięli więc zaplanowany od rana do wieczora. Chociaż atrakcji nigdy nie brakowało, po jakimś czasie oboje poczuli się sobą znudzeni. Pojawiła się pogarda, potem obojętność. Gdy na terapii dla par usłyszeli, że za dużo czasu spędzają razem i przez to nie mają nawet okazji, by zatęsknić, ona nie mogła uwierzyć w to, co słyszy.

Wtedy dowiedziała się, że związek polega na pewnym balansowaniu pomiędzy własną przestrzenią, a byciem razem. Na szczęście nie było za późno.

On – narcyz. A ty?

Narcyz, manipulant, toksyk – łatwo wymieniamy typy facetów, którzy niszczą nam życie i rozwalają to, co my, kobiety z tak wielkim trudem budujemy. Rzadko jednak potrafimy na trzeźwo ocenić własne zachowanie. Choć równie toksyczne, to jednak łatwiejsze do wyjaśnienia, uargumentowania. Bo przecież intencje są dobre. Wszystko z miłości.

Cała sztuka to kochać mądrze. Nie za wszelką cenę. I nie za mocno.


 

Na podstawie: LovePanky

Jestem kobietą (1)