Go to content

Czego najbardziej brakuje nam w związku? Bez czego nie da się zbudować wspólnego szczęścia

Fot. iStock / Geber86

Budowanie wieloletniego i szczęśliwego związku to jedna z najtrudniejszych lekcji. Tak trudna, że nierzadko wolimy się wycofać niż walczyć i zdawać kolejne egzaminy.

Dlaczego jest tak ciężko? Bo niestety nie wszystko zależy od nas. Związek to dwie osoby, które z tym samy zaangażowaniem powinny pielęgnować swoją miłość, dbać o siebie nawzajem i równie mocno chcieć być nadal razem. Nie wystarczy, że chce tylko jedna strona, to zdecydowanie za mało.

Rozmawiałam jakiś czas temu z przyjaciółkami. I tak powstała lista tego, czego nam najbardziej w związku brakuje.

Szczerości

„Wszystko zaczyna się psuć, kiedy zaczynasz kłamać” – mówi przyjaciółka. Na początku są to, zdawałoby się, niewinne kłamstwa. Że dłużej zostaniesz w pracy, a wychodzisz z koleżanką na zakupy, że to tylko babskie spotkanie, a wiesz, że wcale tak nie jest. I też wtedy, kiedy jego przyłapujesz na drobnych kłamstwach. A przecież za każdym kłamstwem stoi jakaś przyczyna, której warto się przyjrzeć, bo może to znak, że coś w związku nie gra. „Jeśli nie rozmawiacie ze sobą szczerze, nie mówicie o swoich obawach, wątpliwościach, udajecie, że wszystko jest w porządku, choć w ogóle nie jest, to nic z tego nie będzie” – słyszę. „Udajesz kogoś, kim nie jesteś. Uśmiechasz się, a w środku narasta frustracja, bo on po raz kolejny nie pozmywał naczyń albo zapomniał o zakupach, a my nie chcemy już nic mówić, bo szkoda nam czasu na kolejną awanturę, bo to i tak niczego nie zmieni”. I myślę sobie, że tak – o tej szczerości zapominamy, nie mówimy, co nam leży na sercu chcąc zachować pozory szczęścia, które przy braku szczerości jest niemożliwe do zatrzymania.

Uczciwości

Kiedy on przestaje dotrzymywać danych obietnic, dużo mówi, ale nie idą za tym jakieś konkretne działania. Po każdej kłótni obiecujecie sobie nawzajem wiele: że od teraz już będzie inaczej, że teraz już rozumiesz, że bardziej będziesz się starać. I… na tym koniec. Może przez jeden, dwa dni próbujecie, ale później wszystko wraca do normy. On często mówi to, co ty chcesz usłyszeć, choć wie, że nigdy nie dotrzyma danego słowa.

Uczciwość to też powiedzenie: „Kochanie coś się dzieje, zaczynam oglądać się za innymi kobietami”, a nie wskakiwanie innej po prostu do łóżka. Którego faceta na taką uczciwość stać?

Zrozumienia

„Bo on mnie nie rozumie” – niby banał, tylko słowa. Ale to tego zrozumienia brak nam bardzo często. Zrozumienia dla naszych problemów, rozterek. Słyszymy: „nie histeryzuj”, „daj spokój” albo nic nie słyszymy, bo jesteśmy ignorowane, jakby na zasadzie: „pogada i jej przejdzie”.  Mówimy o tym, że brak nam czułości, że oddalamy się od siebie, a słyszymy: „Nie rozumiem, o co ci chodzi”, bo on nawet nie próbuje zrozumieć. Otwartość na siebie, chęć zrozumienia drugiej osoby to podstawa budowania związku, więc jak bez tego być razem szczęśliwie przez wiele lat?

Rozmów

„My już w ogóle ze sobą nie rozmawiamy”, oczywiście nie licząc standardowej wymiany zdań: „kto odbierze dzieci, co dziś na obiad, o której wrócisz z pracy, podaj proszę cukier”. I to wszystko. Wieczorem nie rozmawiacie, bo jesteście zmęczeni, a z czasem zauważasz, że on cię nawet nie słucha. Opowiadasz, co wydarzyło się w pracy, przerywasz w połowie zdania, a on nadal przytakuje. Więc przestajesz mówić i przestajesz pytać. A przecież komunikacja w związku ważna jak miłość, bez niej – nie ma szans.

Uważności

„On już nie widzi, że jestem smutna. Zamykam się w sypialni ze swoimi emocjami, uczuciami” i już nie liczmy, że on przyjdzie, przytuli, spyta, co się stało. Ta uważność to jeden z podstawowych braków, którego doświadczamy, który powoduje, że oddalamy się od siebie. On woli nie zauważać zmiany nastrojów, boi się spytać, żeby znów nie usłyszeć, że to on być może jest przyczyną naszych łez. Nie widzi, że robimy wszystko – jednocześnie obiad, pranie i odrabianie z dziećmi lekcje. Nie pyta czy pomóc, nie widzi problemu w tym, że zbyt mało dba o nas, o dom, o rodzinę, o związek, który traktuje jak rzecz nabytą, o którą nie trzeba się już starać, na co nie trzeba być uważnym.

Czy bez tego możliwe jest budowanie wspólnego szczęścia?