Ostatni rok obfitował w nowe znajomości. Poznałam wiele kobiet, które na co dzień są matkami, żonami, przedsiębiorczyniami, wolontariuszkami, studentkami, nauczycielkami, bezrobotnymi, menedżerkami, pisarkami … Wiele z nich „przeszło” przez moje życie zostawiając po sobie różne ślady i wspomnienia.
Wiele z nich na co dzień zmaga się z chorobami własnymi czy swoich bliskich. Walczą o każdą chwilę normalności, nadziei.
Niektóre z nich żyją w związkach, jedne w dobrych, inne w takich, które pozostawiają wiele do życzenia. Te również walczą o swoją codzienność wierząc, że jest dla nich szansa. Jest nadzieja na coś więcej.
Jeszcze inne dają siebie tym, którzy potrzebują. Potrzebują miłości, bliskości, wysłuchania lub wsparcia materialnego. Rezygnują z własnego mieć, aby dać innym. Walczą z barierami prawnymi, ludzkimi. Często walczą z niemożliwym. Niestrudzenie. Choć walka ta nierzadko wiąże się ze łzami i poczuciem bezsilności.
Są również te, które łączą pracę i macierzyństwo. Ciche bohaterki codziennie ogarniające dom, dzieci, pracę, firmę… Psycholożki, negocjatorki, mediatorki, menadżerki, specjalistki ds. logistyki, sprzątaczki, kucharki, wizjonerki, inicjatorki w jednym. Kreatywne aż do bólu. Walczą z czasem, który rzadko jest sprzymierzeńcem a częściej wichrzycielem precyzyjnie zaplanowanych działań.
Niezależnie od tego co robiłyście, co robicie i co będziecie robić chcę Wam oddać szacunek. Za to, że jesteście, za Waszą codzienną gotowość, wytrwałość, odwagę i pracowitość.
Wasze serce – serce kobiety jest niesamowite. Kryje w sobie ogrom piękna, wrażliwości, czułości, akceptacji, odwagi, męstwa, wytrwałości, siły…
Wojowniczki dnia codziennego, Ciche Bohaterki – życzę Wam aby Wasze serca nie przestały być mężne i mocne. Dające nadzieję, tak jak dotychczas. I dziękuję Wam.