Jak to możliwe, że wielka, ognista miłość kończy na bruku? Zwyczajnie, całkiem niespektakularnie, powoli i po cichu. Bo miłość umiera najszybciej, gdy zapada cisza…
Chciałoby się rzec, że nie ma na świecie nic bardziej „ludzkiego”. 5 grzechów zabija nasze związki dzień po dniu. Jesteście ciekawi, jak grzeszymy? Powielamy (często nieświadomie) 5 wzorców zachowań w naszych relacjach z drugim człowiekiem.
Brzydkie grzeszki, które niszczą wielkie miłości
1. Zbyt duża wzajemna zależność partnerów
Każdą relację trzeba pielęgnować. Zbyt duża wzajemna zależność, wbrew pozorom, wcale nie ułatwia pracy nad związkiem. Partnerzy porosty stają od siebie zależni do tego stopnia, że jakiekolwiek zachowania dążenia do samodzielności czy odrębności, niepostrzeżenie mogą zostać odebrane, jak zamach na związek. Partnerzy zatracają umiejętność dbania o swoje potrzeby i spędzania czasu bez udziały swojej drugiej połówki. W codzienności okazuje się to częstym punktem zapalnym.
Według dr Berit Brogaard najłatwiej rozpoznać tego demona, gdy zaczyna nam przeszkadzać, że partner spędza czas bez nas lub gdy nie bierzemy pod uwagę planów drugiej osoby.
2. Zbyt duża niezależność w związku
Bo związek, jak sama nazwa wskazuje w pewnym sensie wiąże. Związuje ze sobą życie, cele dwóch osób. Całkowita niezależność nie pozwala związkowi funkcjonować. Bo jeśli każde z nas żyje oddzielnie, wedle własnych przekonań, zasad, rytmu – gdzie tu miejsce na „razem”? Nie można w relacji z drugim człowiekiem, szczególnej tak bliskiej, ustalić granic „od 16 – 18-tej w piątki i niedziele…”.
Każdy wypielęgnowany związek szczyci się zachowaniem równowagi pomiędzy my i ja, ale „MY” musi mieć przestrzeń, by zaistnieć.
Nie wszystkie obszary waszego życia „muszą” być ze sobą splecione i sklejone na zawsze, ale jeśli związek na życie bardziej przypomina przypadkowe spotkanie w windzie, coś jest nie tak…
3. Niechęć do poświęceń czy kompromisów
Nie ma związków bez poświęceń. Po prostu nie ma! I wcale nie chodzi tu o spektakularne rzucanie swojego dotychczasowe życia, znajomości czy marzeń. Związek to kompromisy, te wszystkie, które dzieją się w zwykłych sprawach. Są jednak osoby tak bardzo autorytatywne, że nie są w stanie funkcjonować w uczciwej wobec partnera relacji. Będąc w związku z taka osobą, można czasem odnieść wrażenie, że nie istnieje jeszcze „temat”, w którym partner byłby skłonny do ustępstwa.
Najmocniej przejawia się to w sprawach błahych, pozornie nieistotnych. No przecież, co to za różnica, w którym kubku parzysz rano kawę? Owszem, można mieć swój ulubiony kubek w wiewiórki, ale kawa zaparzona w „białym w kwiatki”, to nie powód by się na siebie obrażać i trzaskać drzwiami. Prawda?
Problem nasila się wraz z powagą tematu, z im trudniejszym kłopotem próbujemy się w związku rozprawić, tym większy opór stawia druga strona. W sprawach fundamentalnych, istnieje tylko jedno prawidłowe rozwiązanie, jego propozycja.
4. Przemilczenie spraw, które przeszkadzają
Grzech największy. W milczeniu idziemy ramię w ramię, kobiety i mężczyźni. Bo przecież „jak mu to powiedzieć i co on sobie pomyśli?” (panie), a w ogóle „to dla świętego spokoju i wcale nie jet takie ważne” (panowie)…. Prędzej czy później, każdy nierozwiązany problem, każde zagniecenie, które uwiera któregoś z partnerów, stanie się przeszkodą. Barierą, która gdy zobaczy odrobinę światła dziennego, zacznie rosnąć jak szalona.
Nie warto. Nawet, gdy miałoby to oznaczać, że ten związek jednak nie jest naszą wymarzoną relacją z napisem”i żyli długi i szczęśliwie”, lepiej zdać sobie sprawę z tego na początku takiej znajomości. Nie udawajmy kogoś, kim nie jesteśmy – w imię pozornego, większego dobra.
5. Jawna lub nieświadoma nierówność
Bardzo często borykamy się z nierównością w związkach, nawet, gdy zarzekamy się, że w naszej relacji będzie zupełnie inaczej. Dlaczego?
Mimo deklaracji partnerskiego układu w związku, pewne stereotypy czy oczekiwania są w nas głęboko zakorzenione kulturowo. Każdy z nas nosi w sobie pewne przekonania dotyczące podziału ról w wymarzonym związku. I większość z nas niekoniecznie konfrontuje je z rzeczywistością, czy wyobrażeniami partnera.
Niektóre nieświadomie utrwalone wzorce są dla nas tak oczywiste, że nie zdajemy sobie sprawy z tego, że w naszym życiu może to inaczej wyglądać. Jedyną receptą na te związkową przypadłość, jest rozmowa, rozmowa, rozmowa… i jeszcze odrobina otwartości. Przyda się by być w pełni świadomym tego, że każdy z nas może myśleć coś zupełnie innego, wyjątkowego.
Na podstawie: psychologytoday.com