Czy zastanawiałaś się ostatnio, jak bardzo jesteś zadowolona ze swojego życia? Pójdźmy krok dalej. Zadowolona z życia, czyli z czego dokładnie? Nie będziesz zaskoczona, jeśli powiemy, że olbrzymi „kawał” tego zadowolenia zależy od szczęścia w związku, prawda? To, jak czujemy się w relacji intymnej z partnerem, ma większy wpływa na nasze ogólne samopoczucie niż jakakolwiek inna sfera życia. Żadna inna relacja – z przyjacielem, dzieckiem czy rodzicami – nie ma tak ogromnej, chciałoby się rzecz, magicznej mocy oddziaływania na nasze zadowolenie. Co potrafi nieźle namieszać w każdej relacji? Mity o związkach i miłości.
Skoro miłość tak wiele może nam zaoferować, nic dziwnego, że większość z nas przykłada ogromną wagę do swoich „sercowych poczynań”. Jak widzisz, poszukiwania miłości i tzw. drugiej połówki, nie są spowodowane jedynie naciskiem społeczeństwa, oczekiwaniami czy stereotypami, które na jakimś etapie życia zostały w nas wtłoczone. Dla wielu, to realna potrzeba, a jak wszyscy wiemy, potrzeby musimy zaspokajać.
Co jeszcze zależy od naszego „szczęścia w miłości”?
Jeśli przyjrzymy się poważnym, naukowym badaniom, szybko odkryjemy, że prawie wszystko.
Zdrowie fizyczne. Tak, dobry związek oznacza dobre zdrowie, zły, zwiastuje kłopoty. A może słyszeliście o syndromie złamanego serca? „Upraszczając, jakość naszych bliskich związków jest kwestią życia i śmierci”.*
Zdrowie psychiczne. Tym aspektem nikt nie powinien być zaskoczony. Jednak stwierdzenie, że 10 na 11 chorób wynika z problemów miłosnych robi wrażenie.
Sukcesy zawodowe. A przecież tak łatwo ulegamy stereotypowi, że w życiu trzeba wybierać między karierą, a czasem na życie i miłość.
Umieć kochać i być kochanym, okazuje się niezawodną receptą na udane i szczęśliwe życie. Pozostaje tylko jedno pytanie: jak u licha tego dokonać? Jak przebrnąć przez pole minowe, jakim niewątpliwe jest każda długotrwała relacja z drugą autonomiczną osobą?
Dbać o tę osobę najlepiej, jak to możliwe. Nie wpaść w pułapkę dobrych rad i coraz to większej związkowej mitologii…
Najpopularniejsze mity o związkach i miłości
Mitów o związkach jest całkiem sporo. Autor książki Matthew Johnson „Bliskie związki. 25 największych mitów” wziął na celownik te najpowszechniejsze, najbardziej popularne. Zdążyły się bardzo dobrze zadomowić w naszych głowach. Przyjrzyjmy się dwóm z nich, które brzmią wyjątkowo znajomo…
Przeciwieństwa się przyciągają. Prawda czy mit?
Och, ten mit ma tyle barw i tyle racjonalnych teorii, że trudno orzec, która wydaje się najbardziej wiarygodna. Kochamy to powtarzać, usprawiedliwić sobie tym powiedzeniem zgrzyty i niepowodzenia. Bo przecież każdy nierozwiązany problem z łatwością można zamieść pod dywan i zakleić naszym „ale przeciwieństwa się przyciągają”.
Albo dopisać rozwinięcie o tym, jak świetnie się dzięki temu „uzupełniamy”. Brzmi znajomo? Prawda jednak leży zupełnie, gdzie indziej. Różnice dzielą. Stwarzają trudności, które prędzej czy później przyjdzie nam pokonać. A to czy się uda, zależy od bardzo wielu czynników.
„Podczas terapii małżeństw sporo czasu spędzam na pomaganiu parom w przezwyciężeniu „ich różnic”, a nie poradzeniu sobie z podobieństwami.”.
Matthew D. Johnson
Wspólne zamieszkanie przed ślubem jest dobrym sposobem na sprawdzenie partnera. Prawda czy mit?
Dziś większość z nas okrzyknie: tak! Bo wspólne zamieszkanie traktujemy jak poligon doświadczalny. Jeśli druga połówka okaże się… jakby to ładnie ująć „mało życiowa”, zawsze można jeszcze wziąć nogi za pas. Ale czy na pewno tak to się układa. Dopasowanie seksualne można przecież przetestować bez wspólnej sypialni, a stosunek do wędrujących skarpet czy zmasakrowanej tubki pasty do zębów, można wytropić w cudzej (a nie wspólnej) łazience.
Choć argumenty przemawiająca „za” wydają się logiczne, brak jest naukowych dowodów na to, by to faktycznie działało! Mało tego, można za to znaleźć dowody na to, że pary, które zamieszkały razem przed ślubem, częściej się rozwodziły. Okazuje się, że to czy zamieszkamy ze sobą przed ślubem w żaden sposób nie gwarantuje małżeństwa z happy endem. Większość z par w momencie wspólnego zamieszkania nie podejmuje decyzji: „tak, to ten/ta, spędzimy ze sobą resztę życia”. To raczej jakiś etap, ewolucja. Najlepszym poparciem tej tezy są badania, które wykazały, że pary, które zamieszkały ze sobą po zaręczynach mają znacznie lepiej od innych konkubinatów.
Czy więc wspólne zamieszkanie przed ślubem jest dobrym sposobem na sprawdzenie partnera? Prawda czy mit?
A co z resztą? Jesteście ciekawi, jak jest naprawdę?
Jeśli interesuje was, jak to wszystko działa, mamy świetną wiadomość. Nakładem Wydawnictwa Naukowego PWN ukazała się genialna książka: „Bliskie związki. 25 największych mitów”. Musicie ją przeczytać! Podczas lektury można bardzo szeroko otworzyć oczy ze zdumienia!
*”Bliskie związki. 25 największych mitów”, Matthew D. Johnson, PWN 2019 r.