Jak odróżnić związek niszczący od wspierającego? Większość z nas to po prostu czuje. Choć uwielbiamy oszukiwać siebie, to „czucie” jest fundamentalne. Chyba, że w relacji jesteśmy długo, zatracamy zdolność analizowania, bardzo nam zależy albo nie znamy dobrych związków. Dlatego poniżej przedstawiamy krótką ściągawkę.
Akceptacja, a nie próba zmiany partnera
Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy nie myślał o tym, żeby partner się choć ciut zmienił. Kto nie wytrzymał i nie rzucił pod nosem: „Można to zrobić lepiej” albo: „Dlaczego ty zawsze?”. To jest dość naturalne, choć pewnie nie najlepsze. Wynika z wielu powodów: zaczynamy żyć z obcą osobą, która ma czasem irytujące nas nawyki, może coś rzeczywiście potrafimy lepiej. Albo w naszej rodzinie robiono coś inaczej. I najważniejsze, w sumie od dziecka ktoś nas pouczał. W szkole, w domu, to niemal instynktowny sposób komunikacji. Tyle że dorośli ludzie wiedzą, że próby zmiany partnera nie są w porządku, więcej rzeczy akceptują.
Są natomiast relacje, które opierają się na „naprawianiu” drugiej strony. Kilka dni temu przeczytałam na jednej z grup psychologicznych wyznanie dziewczyny przed ślubem. Narzeczony… zabrania jej jeść, bo chce, żeby była szczuplejsza. Przykłady można mnożyć. On chce, żeby ona robiła karierę, siedziała w domu, żeby inaczej się ubierała, zachowywała, mówiła, robiła. Ona chce, żeby on nie był domatorem tylko z nią wychodził, więcej zarabiał, był ambitniejszy… Nie. Jeśli czujemy, że druga osoba chce nas zmienić, do tego robi to obcesowo, często przy innych– to nie dowód, że z nami coś nie tak, natomiast na pewno dowód, że wybranek zachowuje się toksycznie.
Nadmierne idealizowanie, a realne spojrzenie
Idealizowanie, wielbienie to druga strona medalu. Do pewnego stopnia wszyscy jakoś to robimy, ale jeśli spotykamy kogoś, kto tylko do nas wzdycha i robi to teatralnie, uwielbia, szaleje– najczęściej warto wziąć zimny prysznic, a nie sądzić, że jest się takim ideałem. Idealizują, na początku, rzeczywiście osoby narcystyczne. One też z czasem … detronizują, żeby znaleźć kolejny „idealny” obiekt.
Dialog, a nie walka lub milczenie
W zdrowym związku jest miejsce na dialog. Inaczej, dialog to podstawa komunikacji w relacji. Związek jest toksyczny, gdy nie rozumiemy i nie słuchamy się nawzajem, gdy nie jesteśmy w stanie normalnie wymieniać się argumentami, w końcu, gdy druga osoba każe nas milczeniem. Każdy z nas na pewno zna takie zachowania. Boimy się coś powiedzieć, bo ktoś się „obrazi”, zniknie z pola widzenia i jeszcze będzie czekał, aż go przeprosimy. Nie! Można powiedzieć: teraz wychodzę na spacer, proszę, porozmawiajmy jutro, jak emocje opadną. Ale jeśli ktoś notorycznie wycofuje się z dialogu, nie chce go– to już jest toksyczne.
Szacunek, a nie dominacja
W dobrych relacjach ludzie się nie obrażają nawzajem. Nie wyzywają się, nie wylewają na siebie brudów. Jeśli nasz partner mówi do nas po chamsku, jest agresywny albo traktuje nas lekceważąco, czerwona flaga powinna łopotać, jak szalona. Jeśli próbuje nas sobie podporządkować również.
Wolność, a nie kontrola
To zadziwiające, jak niektórzy mylą kontrolę z miłością. Jest zazdrosny, znaczy, że kocha. Zabrania nam nosić krótkie sukienki i dekolty, kocha. Sprawdza telefon, kocha. Robi inne rzeczy naruszające wolność, kocha. Ale takie zachowania nie mają nic wspólnego z prawdziwym uczuciem, to raczej dowód bezradności, kompleksów, problemów, nadmiernej potrzeby kontroli. W dobrych związkach każdy ma osobistą przestrzeń, a przynajmniej ma prawo ją mieć. Czy to są samotne wyjazdy, spotkania z innymi ludźmi, czy choćby prawo do samostanowienia. Nikt nie ma prawa nas tego pozbawiać. A słyszymy różne historie, żona zabrania wychodzić mężowi z kolegami (dlaczego? jakim właściwie prawem?) albo on sprawdza jej telefon, zakłada podsłuch, czy montuje GPS. To jest toksyczne. I jakby co, nie chroni przed zdradą. Znam faceta, którego żona kontroluje we wszystkim, rozlicza go niemal z każdej minuty, cóż, on i tak znajduje sposób, żeby spotkać się z kochanką. Rzadko, bo rzadko, ale…
Troska, a nie egoizm
Większość ludzi w stałych związkach wie, że dość trudną lekcją jest uspokojenie swojego ego. Tego, który musi mieć zawsze rację, mieć spełnione wszystko swoje potrzeby. Naturalne jest też chyba to, że ewoluujemy i zaczynamy rozumieć, czym jest kompromis. W niezdrowych związkach zawsze wygrywa ego– to nieustanna rozgrywka, siłowanie się czyje ego zostanie akurat zaspokojone. Tymczasem w zdrowej relacji ludzie wyzbywają się nadmiernego egoizmu. Zależy im, żeby druga osoba czuła się dobrze, troszczą się o nią.
Pomaganie w realizacji planów, a nie podcinanie skrzydeł
Marzysz o zmianie pracy, a on ci mówi, że to bez sensu, nie nadajesz się? Nie możesz założyć własnej firmy, nie dasz rady? Chcesz iść na kolejne studia, kurs on przewraca oczami i mówi, że chyba na głowę upadłaś? Albo puka się w czoło? Innym mówi, że masz fanaberie? Tak zachowują się ludzie w toksycznych związkach. Gdy ludzie są sobie naprawdę bliscy, wspierają się i pomagają sobie nawzajem w realizacji planów.
Dawanie sobie nawzajem energii, a nie używanie się
I dotyczy to obu stron, choć często „używanie” przypisuje się mężczyznom. Bo ona sprząta, gotuje, zajmuje się dziećmi, pracuje, a on uważa, że mu się to należy. Zapominamy, że używać się możemy w różny sposób. Jeśli non stop ciągniemy kogoś za uszy, ale nie dostajemy nic w zamian– to używanie. Jeśli tylko my się do kogoś dostosowujemy– dajemy się używać. I tak dalej. Jednym z objawów tego, że jesteśmy nadużywani w związku, jest zmęczenie, wyczerpanie i złość.
Dobry, fajny seks za obopólną zgodą, a nie pogrywanie, czy nadużywanie
I dotyczy to dwóch stron. W toksycznych związkach ludzie sobą manipuluję, seksu używają jako narzędzia, złoszczą się i wściekają, gdy ktoś nie spełnia ich erotycznych oczekiwań. Toksyczne jest, jeśli musimy się z kimś kochać, choć tego nie chcemy, ale robimy to z lęku, że się obrazi. Albo, na przykład, uprawiamy seks, bo zależy nam na czymś innym i chcemy rozmiękczyć drugą stronę.
8 toksycznych zagrywek w związkach. Najgorzej, że tę walkę uważamy za normalną…