Asertywność, własne zdanie, ugruntowane poczucie wartości i określone wyobrażenie na temat swojego partnera i związku. Dla nas? Silna kobieta, oczywiście. Taka, która wie, czego chce w relacji i umie do tego konsekwentnie dążyć. Dla przeciętnego mężczyzny? No, jak to? Zołza! Nie „urobisz” jej jak zwykłej, szarej myszki, nie nakarmisz złudzeniami. Ona potrzebuje konkretów. I wszystko wskazuje na to, że choć oni często wybierają inaczej, to lepiej być zołzą. Chcecie dowodów?
Zołzę łatwiej jest szanować
To smutne, ale prawdziwe. Łatwiej liczyć się z kimś, kto wymaga poszanowania dla swoich decyzji, kto ma poczucie, że jest w związku osobą posiadającą równe prawa co druga strona. Jeśli mówisz o swoich osiągnięciach bez kompleksów i fałszywej skromności (kobiety zdecydowanie zbyt często boją się być odebrane jako „samochwały”) wzbudzasz męski szacunek i podziw (nawet jeśli nie usłyszysz go wyrażonego wprost). Postawa wycofana i przepraszająca („ten sukces to właściwie przypadkiem, nie chciałam”) przyczynia się tylko do tego, że inni też zaczynają nam umniejszać i wierzyć w to, że nie ma w naszych osiągnięciach naszej zasługi.
Zołza rzadziej cierpi w miłości
Dobre dziewczyny dają szansę (jedną, drugą, piątą) mężczyznom, którzy nie przestają ich ranić i wykorzystywać ich uczuć. Tym przegrywają – latami tkwią w złych związkach w nadziei, że on się zmieni. Odejście będzie je kosztowało bardzo wiele – energii, emocji, łez, wyrzutów sumienia, że „go zostawiły, a on przecież kochał, tylko był taki nieporadny w tych swoich uczuciach”. Zołza kopnie takiego w „cztery litery” i zapomni (co nie oznacza oczywiście, że nie kocha – po prostu ma o wiele lepiej rozwinięty instynkt samozachowawczy), uznając, że duży chłopiec powinien sobie w życiu sam świetnie poradzić.
Zołza rzadziej wiąże się w toksyczne relacje
Bo dzięki poczuciu wartości i większej świadomości siebie (wiwat zdrowo rozwinięta miłość własna!), łatwo wyczują manipulację czy próbę kontrolowania ich życia przez partnera. Dobre dziewczyny często padają ofiarami toksycznych miłości, nie zauważając w porę jak oplata je sieć niezdrowej zależności.
Zołza ma mniej problemów z komunikacją w związku
Bo mówi wprost czego pragnie i odważnie definiuje to, co sprawi, że będzie szczęśliwa. Jej partner wie co ją denerwuje, a co sprawia jej przyjemność, wie jak ją zadowolić. Zołza potrafi postawić siebie na pierwszym miejscu, jeśli trzeba, oświadczy mężowi i dzieciom, że potrzebuje odpoczynku. Co to daje w związku? Mniej nieporozumień, lepsza komunikację i jasność w sferze wzajemnych oczekiwań. Zołza nie będzie cierpieć w samotności, jak „dobra” dziewczyna, w poczuciu, że nikt jej nie szanuje, nie myśli o jej potrzebach i uczuciach. Ona zadba o siebie sama, przez co najbliżsi również o nią zadbają. Dobra dziewczyna pomyśli najpierw przede wszystkim o innych, a potem, kiedy już znajdzie się emocjonalnie i związkowo w miejscu, z którego bardzo trudno się wydostać, rozpaczliwie zacznie zmieniać swoje życie, które wcale nie jest szczęśliwe. I nie zawsze jej się uda.
Zołza rzadko miewa problemy z akceptacją
Siebie i innych. To nie prawda, że zołzy są wymagające. One po prostu potrafią dobrze wybrać swoja drugą połowę i stworzyć związki, w których czują się spełnione. Nie brną na siłę w relacje, z której nic nie będzie – a potrafią to ocenić dość szybko. Dobre dziewczyny w razie potencjalnych problemów miłosnych, winy szukają zbyt często po swojej stronie, ewentualnie pobłażliwie i w nieskończoność usprawiedliwiają partnera.
Dziewczyny! Lepiej być zołzą. Zołza to równa babka, niezależnie od tego jak to brzmi :). I ma o wiele większe szanse na to, by być szczęśliwą.