Go to content

Ciąża, a rak – „Walczę o to, by kobiety po diagnozie nowotworowej miały szanse na macierzyństwo”

Monika Łukasiewicz o ciąży po raku i chemioterapii

Dziś Światowy Dzień Onkologii. Dr Monika Łukasiewicz, ginekolożka, seksuolożka i specjalistka endokrynologii ginekologicznej i rozrodczości mówi, że wiele kobiet nie wie, że podczas leczenia nowotworu może stracić płodność. Bo kiedy pada diagnoza, to zarówno pacjentka, jak i lekarz skupiają się głównie na nowotworze, na kwestiach przeżycia, bólu i powrotu do zdrowia. Niestety nadal niewielu onkologów rozmawia z kobietami o perspektywie bycia mamą po raku. I to trzeba zmienić.

O co powinna pytać w pierwszej kolejności lekarza młoda kobieta, która ma diagnozę nowotworową?

Jeżeli nie ma dzieci, to warto spytać, jak zachować płodność. Chemioterapia często powoduje uszkodzenie funkcji jajników, która czasem powraca, ale czasem nie. To jest bardzo ważny temat i niestety dosyć pobieżnie poruszany przez lekarzy. W takiej sytuacji złotym standardem na świecie jest mrożenie komórek jajowych albo, jeżeli pacjentka ma stałego partnera, mrożenie zarodków. Oczywiście teoretycznie dziś można też zamrozić tkankę jajnikową. Pamiętajmy jednak, że na świecie z takiej tkanki urodziło się dopiero albo już ok. 200 dzieci.

Czy po nowotworze piersi łatwo zajść w ciążę?

Wszystko zależy, z jakim rakiem pacjentka się mierzyła. Mówi się o 2, 3 latach, oczywiście po zgodzie swojego onkologa. Ważne, by przebyta chemioterapia nie zwiększa ryzyka wad wrodzonych u płodu. W przypadku nowotworów hormonozależnych należy po odstawieniu tamoksyfenu odczekać 3 miesiące. Po terapii trastuzumabem – co najmniej 7 miesięcy. Wszystko też zależy od tego, kiedy jajniki podejmą pracę, a to jest sprawa indywidualna. Ale się udaje. Taka ciąża zazwyczaj przebiega normalnie. Istnieją nawet badania, z których wynika, że zajście w ciążę może polepszyć rokowania pacjentki.

Seks bez cycków - Monika Łukasiewicz

Pamiętajmy też, że nowotwór piersi to nie jest choroba, z którą się „walczy całe życie”. To jest choroba, którą się często po prostu leczy i w znakomitej większości z sukcesem. Po takim doświadczeniu można spojrzeć na życie mądrzej. Wiele pacjentek opowiada mi, że często przed chorobą żyły w chaosie, wydawało się im, że mają mnóstwo czasu na założenie rodziny, że wszystko jeszcze przed nimi. A po nowotorze zyskały nową perspektywę: owszem, wszystko jest jeszcze przed nami, ale czas na realizację macierzyństwa jest jednak ograniczony.

To jest zasada, która dotyczy każdej kobiety, niezależnie od tego czy ma raka, czy nie. Czasami jednak dopiero uświadomienie sobie własnej śmiertelności sprawia, że życie staje sie ciekawsze i głębsze. Często pacjentki mówią, że choroba to był dla nich znak od losu, że warto kierować własnym życiem, a nie czekać biernie lub płynąć razem z falą. Zawsze lepiej mieć siłę i motywację do tego, by samemu decydować, kiedy chcemy posiadać dzieci i czy w ogóle chcemy.

O czym młoda kobieta z nowotworem powinna jeszcze rozmawiać ze swoim lekarzem?

Koniecznie o ryzyku przedwczesnej menopauzy. I tu warto wyjaśnić, że jeżeli pacjentka choruje na raka hormonozależnego, to po chemioterapii otrzymuje właśnie terapię hormonalną, a ona sprawia, że kobieta w tym czasie ma – powiedzmy to kolokwialnie – „zahamowaną” płodność. I nie mówimy o całkowitym „zniszczeniu” płodności, tylko o chwilowym..

Niewielu lekarzy też rozmawia o tym, że jeśli kobieta ma z powodu nowotworu usunięte jajniki, to będzie przechodzić przedwczesną menopauzę. To jest spory problem dla dwudziesto, trzydziesto czy czterdziestolatek, zwłaszcza tych, które nie mają dzieci.

Menopauza oznacza bowiem zakończenie funkcjonowania jajników, co jest naturalne dla kobiety około 50-51 roku życia, ale zawsze ma sporo skutków ubocznych dla organizmu. Nie tylko pojawiają się uderzenia gorąca. Badania wykazują, że im więcej mamy uderzeń gorąca, tym większe jest też ryzyko zaburzeń w uczeniu się i zapamiętywaniu, a nawet choroby Alzheimera, demencji, depresji.

Poza tym w czasie menopauzy dochodzi do spadku stężenia estrogenu, a potem testosteronu oraz dodatkowo pojawia się suchość pochwy, która staje się mniej elastyczna i podatna na urazy. Często kobiety skarzą się też na infekcje pochwy, bolesne stosunki płciowe, potem infekcje pęcherza moczowego i znów nawracające infekcje pochwy. Robi się takie błędne koło zaburzeń seksualnych, więc nie można się dziwić, że dochodzi do spadku libido i kobieta nie chce uprawiać seksu. To jest ogromna zamiana dla pacjentki onkologicznej, która nagle musi mierzyć się już nie tylko z chorobą, ale też niespodziewanie z menopauzą.

Przyznaję, że trochę mnie pani nastraszyła!

Ależ moja książka jest napisana optymistycznie, ponieważ mówię w niej, jak sobie radzić z różnymi problemami. Wcale nie chodzi o to, żebyśmy udawały, że te problemy nie czekają na kobiety w menopauzie albo kobiety po usunięciu jajników lub też mających nowotwory hormonozależne. Uważam, że my kobiety nie możemy na ten temat dłużej milczeć i lukrować sobie ważne tematy.

Czy jest jakiś sposób, by podnieść libido po chorobie nowotworowej?

Nie ma na to prostej odpowiedzi. Pacjentki onkologiczne mogą stosować żele nawilżające np. z kwasem hialuronowym i probiotykami do pochwy. Mogą też korzystać z laseroterapii lub rehabilitować mięśnie dna miednicy, ponieważ to wpływa na lepsze ukrwienie pochwy i jej nawilżenie. Wszystkie dotychczasowe badania wskazują, że stosowanie hormonów do pochwy nie zwiększa ryzyka przerzutów, aczkolwiek należy pamiętać, że ciągle jest to temat dyskutowany i kontrowersyjny.

W książce „Seks bez cycków” sporo też piszę o aktywności fizycznej, jodze i medytacji, technikach relaksacyjnych, które zmniejszają stres. Jeżeli pacjentka jest wysportowana, czuje się dobrze ze swoim ciałem, to automatycznie ma też większą ochotę na przyjemność i życie seksualne.


Dr Monika Łukasiewicz

Specjalistka położnictwa i ginekologii, seksuologii, endokrynologii ginekologicznej i rozrodczości oraz androlog kliniczny. W 2010 roku otrzymała tytuł Fellow of the European Committee on Sexual Medicine (FECSM), europejską specjalizację z seksuologii. Pracuje w klinice leczenia niepłodności Novum oraz w Dębski Clinic. Zajmuje się diagnostyką i terapią par niepłodnych, prowadzeniem ciąż i terapią zaburzeń seksualnych oraz onkoseksuologią. Szczególną opieką otacza także kobiety z niepełnosprawnością fizyczną i intelektualną. Założycielka i prezeska „Fundacji Dla Kobiet” po raku piersi. Działa też w Fundacji Avalon. Autorka książki „Seks bez cycków”.