Nauczyliśmy się wierzyć, że to, co niepewne i nieracjonalne jest niedobre. A może to nie do końca prawda? Oczywiście nie wolno podejmować decyzji, skacząc do basenu bez sprawdzenia, czy jest w nim woda. Ale co zrobić, jeśli nie potrafisz podjąć decyzji? Jeśli wszyscy twoi znajomi dzielą się i każdy doradza ci coś kompletnie innego?
Byłam w takiej sytuacji. Musiałam podjęć decyzję, w której szkole chcę studiować. Najpierw dokładnie porównałam ceny i ilość godzin oferowanych w programie. W trzech szkołach przeszłam przez rozmowy kwalifikacyjne, w dwóch długo rozmawiałam z opiekunami roku. Sprawdziłam od jak dawna szkoły są na rynku. Potem długo oglądałam ich strony internetowe, czytałam opinie uczestników kursów na Facebooku. Im dłużej to robiłam, tym bardziej nie wiedziałam, jaką decyzję podjąć.
Dlatego zaczęłam dzwonić do znajomych, którzy podobne szkoły skończyli. Niestety nie mogłam znaleźć nikogo, kto się w nich uczył. Ale dobre dusze szeptały mi na ucho swoje porady. Gdy już mi się wydało, z jestem bliska podjęciu ostatecznej decyzji, jedna ze znajomych powiedziała: „Słuchaj, ta szkoła w Warszawie wygląda jak model biznesowy, na którym właściciel chce tylko zarobić”. Inna, którą równie cenię, była kompletnie odmiennego zdania. Mówiła: „Słuchaj Iwona, dojazdy do Krakowa przez kilka lat będą dla ciebie bardzo męczące. Szukaj tylko nauki w swoim mieście, ponieważ nie dasz rady ciągle jeździć po 300 kilometrów”. Obie miały swoje racje, ale i tak nie byłam nawet na milimetr bliżej decyzji.
Czy intuicja podpowie?
Dlatego postanowiłam kompletnie zmienić swoją taktykę i zrobić coś, czego nie robiłam od dawna. Podjąć decyzję bardziej intuicyjnie, bardziej od serca. Spytałam siebie, do której szkoły mnie bardziej ciągnie? Którą wybrałabym, gdybym nie liczyła pieniędzy? Patrzyłam na stronę internetową i oglądałam zdjęcia wykładowców. Czytałam ich krótkie biogramy, ale nie to było dla mnie najważniejsze. Zastanawiałam się, którą z tych osób chciałabym się spotkać. Czy do którejś z niewytłumaczalnych powodów mnie ciągnie?
Kiedy intelekt i racjonalność nie wystarczają, to czasem warto zastanowić się, co na ten temat mówi ciało. Postanowiłam go teraz posłuchać. Kiedy więc zbliżałam się do podjęcia decyzji „szkoła w Warszawie”, przyglądałam się, jak na nią reaguje moje ciało i nagle poczułam, z mam ściśnięty żołądek. Natomiast, kiedy byłam bliżej wyboru krakowskiej szkoły, to pomimo konieczności przemierzania po 300 kilometrów w jedną stronę – czułam w sobie spokój. A więc decyzja zapadła – postanowiłam już dłużej tego nie rozważać, ponieważ czułam, że jak tak dalej pójdzie, to zwariuję. Ostatecznie wybór padł na Kraków i nieracjonalne długie podróże i spanie poza domem.
Dlaczego ciało wie lepiej?
Na pewno dam wam znać, czy ten proces podejmowania decyzji ma sens. Czy moje ciało i intuicja mnie nie zawiodły? Ufam, że tak, mimo wszystko, nie będzie. Mam jeszcze taką refleksję, że wiele osób pomija intuicję jako przewodniczkę w życiu, bo nauczyliśmy się wierzyć, że tylko to, co racjonale jest dobre. Zachwycamy się tylko bezpiecznymi decyzjami. Ale to nie zawsze działa! Intuicja to zbiór doświadczeń, który odkładał się przez dziesiątki lat poza naszą świadomością, np. w ciele. A ciało cię nie oszuka. Ono pamięta traumy. Ono pamięta dziwne zdarzenia, które odcisnęły się na twojej biografii. Ono cię strzeże. Skurczem w żołądku. Dreszczami. Bólem w piersi. Bulgotaniem w kiszkach. Wrażeniem, że uginają ci się nogi. Skróconym niespokojnym oddechem. Naprawdę mamy w sobie ewolucyjnie ukryte siły, które pomagają nam wybrać się w nieznane i niepewne przestrzenie.
Masz prawo się nie tłumaczyć
Kiedy już decyzja została podjęta, powtarzałam sobie, że nie mam obowiązku się z niej nikomu tłumaczyć. Byli tacy, którzy powiedzieli mi, że jestem za stara na naukę. Byli też tacy, którzy powiedzieli, że nie wierzą, że tak późno można próbować zmienić swoje życie. I tacy, którzy mówili, że droga, którą wybrałam, jest bardzo trudna i że pewnie mi się nie uda. Trudno! Więcej było dobrych głosów.
W tym mojej prawie 80-letniej mamy, która zadzwoniła i powiedziała: „Iwonko, zapomniałam ci powiedzieć, że jestem z ciebie dumna. Że ci się jeszcze chce!” Jakież dobre to były dla mnie słowa.
Właśnie pakuję walizkę, ponieważ jadę tam na kilka dni. Nie jest tak, że kompletnie nie czuję obaw. Nie mam 100% pewności, że dobrze zrobiłam. Powoli dociera do mnie, że jednak będę spała cztery noce poza domem. Ale mam nadzieję, że rodzina sobie beze mnie poradzi. Zastanawiam się też, czy intuicja aby nie chciała wyrwać mnie z domu. Od ponad trzech lat pracuję przy komputerze, postawionym w salonie na stole, przy którym wszyscy jemy posiłki. Kraków może być fajną odmianą.
Na koniec mam dwie prośby. Po pierwsze, zastanów się i odpowiedz na takie pytania:
Kiedy ostatni raz byłaś na imprezie, na której nikogo nie znałaś? Kiedy ostatni raz poszłaś po podwyżkę do szefa? Kiedy na rankę w ciemno? Kiedy rzuciłaś się na głębokie fale?
Nie lubimy tego. To zawsze jest jakiś dyskomfort. Nauczyliśmy się unikać go i zwlekać. A przecież część spraw nie ułoży się bez ryzyka.
Prośba druga: trzymajcie za mnie kciuki.