Go to content

„Po półtora miesiąca siłowania się z tym, czy jestem w stanie wstać czy nie, położyłam się do szpitala psychiatrycznego”

„A więc stało się. Po półtora miesiąca siłowania się z tym, czy jestem w stanie wstać czy nie, leżeniu przy zasłoniętych zasłonach i absolutnym festiwalu nienawiści do samej siebie, położyłam się do szpitala psychiatrycznego. Prywatnego. To nie pierwszy raz” – pisze na Facebooku Małgorzata Halber.

Choroby psychiczne to temat, którego raczej staramy się unikać. Chorzy psychicznie, często z braku dostatecznej wiedzy o swojej chorobie, żyją z boku, ze stygmatem, napiętnowani. Do tego na co dzień mierzą się z ogromnym problemem, jakim jest dostęp do bezpłatnej opieki medycznej. Kolejki do specjalistów, nawet te „prywatne”, nie kończą się…

W obszernym wpisie na Facebooku Małgorzata Halber, dziennikarka, filozofka, rysowniczka i pisarka, mocno uderza w polski system opieki zdrowotnej, szczególnie – odpowiedzialnej za zdrowie psychiczne Polaków.

Halber opowiada, jakim problemem było dla niej podjęcie decyzji o skorzystaniu z prywatnej opieki medycznej. „Siłowanie się polegało na tym, że chciałam do publicznego. Bo raz, że przecież kurwa płacę te podatki, a dwa: bo to niesprawiedliwe. Bo dlaczego ja mam mieć lepszą opiekę tylko bo, o”  – pisze.
„Moja psychiatra popatrzyła wtedy na mnie i powiedziała: „pani będzie miała w prywatnym lepszą opiekę. Naprawdę, jeśli to nie jest kwestia pieniędzy, tylko jakieś etyczne opory, to proszę się kłaść” – dodaje Małgorzata.

Pisarka wylicza, za co w prywatnym szpitalu psychiatrycznym płaci się tak horrendalne (nie podaje kwoty) pieniądze. Okazuje się, że korzystając z prywatnej opieki psychiatrycznej, pacjent ma codzienny kontakt z lekarzem – co najmniej pół godziny sam na sam. Podczas spotkania lekarz spisuje wszystkie objawy, nanosi poprawki w karcie pacjenta. Pacjenci prywatnej placówki mają zapewnione cztery rozmowy z psychologiem tygodniowo! W pokoju jest łazienka, a na korytarzu zawsze dostępny pielęgniarz. Dwa razy dziennie pacjenci uczestniczą w terapii grupowej/zajęciowej.
Dwa razy dziennie, podkreślam to, bo pamiętam bardzo dobrze jak w książce „Głośnik w głowie”, Aneta Pawłowska-Krać pisała, że tym, co doskwiera pacjentom psychiatrycznym jest nuda. Oczywiście nie tylko, ale mówimy tu o pobycie na oddziale” – pisze Małgorzata Halber.
„Na sam koniec powiem że tak, leżałam w państwowym szpitalu. Na materacu na korytarzu w stołówce między gabinetem zabiegowym a palarnią. Obchód wyglądał tak jak wspominałam wcześniej, lekarz pytał mnie w obecności 10 stażystów jak się pani dzisiaj czuje, zapisywał i szedł dalej. O psychologu to może nawet nie będę wspominać” – dodaje.

Przeczytajcie cały jej wpis na Facebooku. To niezwykle ważne.


Z raportu OECD wynika, że w 2016 roku około 84 mln mieszkańców Unii zmagało się z zaburzeniami psychicznymi takimi jak depresja, zaburzenia lękowe oraz zaburzenia związane z używaniem alkoholu i narkotyków. „Choroby psychiczne dotykają przede wszystkim Finów, Holendrów i Francuzów (ok. 19 proc. populacji), zaś w najmniejszym stopniu Polaków, Bułgarów i Rumunów (poniżej 15 proc.). (…) Zdaniem autorów raportu te różnice między krajami mogą wynikać z większej wiedzy obywateli i świadomości o zdrowiu psychicznym oraz mniejszej stygmatyzacji związanej z chorobami psychicznymi, a także z łatwiejszego dostępu do usług w tym zakresie” – czytamy w opracowaniu senackiego Biura Analiz, Dokumentacji i Korespondencji z 2019 roku.

fot. Boyloso/iStock

Mity dotyczące chorób psychicznych, które należy obalić

1. Tylko słabi ludzie chorują psychicznie

Prawda jest taka, że zachorować może każdy, zarówno osoba o silniejszej, jak i słabszej konstrukcji psychicznej. Choroby psychiczne nie są wynikiem słabości, lecz połączeniem doświadczeń życiowych (traumy) i podłoża biologicznego. To, w jakim stopniu ktoś jest podatny na zaburzenia i choroby, wynika nie tylko z danej sytuacji i kondycji psychicznej człowieka, ale i mieszanki genów, które warunkują pewne predyspozycje.

2. Nie można uciec od choroby

Ponieważ choroby psychiczne, podobnie jak nowotwory mogą być zapisane w genach, predyspozycje do zachorowania stają się większe. W wielu przypadkach choroba nie musi dotknąć danej osoby. O ile trudno uciec przed genami, z powodzeniem można minimalizować czynniki ryzyka, takie jak np.ekspozycja na traumatyczne przeżycie, które wpływa na prawdopodobieństwo, że narażone na nią osoby, będą miały problemy ze zdrowiem psychicznym.

3. Dzieci nie chorują psychicznie

Niestety, to nie prawda. Może się wręcz okazać, że liczba dzieci z zaburzeniami psychicznymi jest niedoszacowana, ponieważ objawy u małych pacjentów nie są brane serio, ale raczej jako cecha charakteru czy fanaberie inaczej zachowującego się dziecka. Z tego powodu mniej niż 20% dzieci i młodzieży z rozpoznawalnymi zaburzeniami psychicznymi jest leczona, zgodnie z ich potrzebami, a to rzutuje na ich przyszłość. Statystyki wskazują, że połowa wszystkich zaburzeń psychicznych daje sygnały przed ukończeniem 14. roku życia, a trzy czwarte z nich rozpoczyna się przed wiekiem 24. lat.

4. Choroby psychiczne są nieuleczalne

Trudno rozpatrywać problem leczenia chorób psychicznych w kategoriach wyleczenia lub jego braku. Tu bardziej mówi się o progresie lub regresie, ponieważ stan chorych może się poprawiać i wiele z nich jest w stanie żyć, pracować, uczyć się i w pełni uczestniczyć w ich społecznościach. Leczenie to długotrwały proces, który może przynieść spodziewany efekt.

5. Osoby chore psychicznie nie nadają się do zwykłej pracy

To również nie do końca prawda. Pracownicy, którzy mają problemy psychiczne, ale otrzymują skuteczne leczenie, są tak samo wydajni, jak inni. W wielu przypadkach nie ma powodu z miejsca skreślać osoby leczącej się psychicznie. Wręcz przeciwnie — satysfakcjonująca praca może być czynnikiem stabilizującym stan pacjenta.

6. Tylko specjalista może pomóc choremu psychicznie

Owszem, terapia oraz leczenie farmakologiczne są często kluczem do sukcesu, ale wsparcie bliskich jest równie ważne. Osoby bliskie mogą nie tylko trwać przy chorym, ale wspierać go poprzez wyszukiwanie terapii, zachęcanie do podjęcia aktywności, zaangażowaniu w postępy w leczeniu. Ważne jest by bliscy nie zgadzali się na przyklejenie choremu etykiety „dziwaka” i w razie potrzeby rozmawiali z otoczeniem na temat choroby, by rozwiać niedopowiedzenia.

7. Wystarczy leczenie farmakologiczne

Niestety nie wystarczy wziąć kilka tabletek, żeby zapomnieć o problemie. Samo leczenie farmakologiczne nie daje takich efektów, jak połączenie farmakologii i dobranej do potrzeb pacjenta terapii. Spotkania ze specjalistą pomagają w budowaniu pewności siebie oraz uczą sposobów radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Żadne leki nie dadzą choremu narzędzi i umiejętności, które pozwolą na zwyczajne funkcjonowanie w społeczeństwie.