Piszcie do nas (kontakt@ohme.pl), o tym, co Was boli, z czym sobie nie radzicie, a może właśnie poradziliście i Wasza historia będzie budująca dla innych! Każdy opublikowany list będzie nagrodzony!
Zestresowani opowiadają:
– Byłam już taka zmęczona, że żadna drzemka ani nawet wylegiwanie się w łóżku z książką, nie potrafiły dodać mi sił. Bolało mnie całe ciało – mięśnie w karku i coś brakach. Najgorszy był ból głowy, bo dosłownie odcinał mnie od życia. Musiałam natychmiast położyć się spać. A w pracy? Tam uśmiechałam się przyklejonym do ust sztucznym uśmiechem, który nie zapalał blasku w moich oczach. Wiecznie gderanie szefowej, że jako zespół nie wyrabiamy się. Wiadomo, pandemia, redukcja etatów i tym samym wyśrubowane wymagania – opowiada mi Aldona i dalej narzeka, że ma kłopoty z zasypianiem, częste łapie infekcje i po pracy objada się dosłownie wszystkim, co znajdzie w lodówce. Każdy z nas rozpoznaje w opowieści Aldony pewnie kilka własnych objawów. Co zatem możemy zrobić, by w naszym ciele nie gromadziły się negatywne emocje?
Odstresowani opowiadają:
– Wystarczył tydzień wylegiwania się na plaży, nic nie robienia, a wróciła mi ochota na seks. W dodatku podczas tego urlopu dzięki przyjaciółce zaczęłam medytować. Ona nauczyła mnie skanować swoje ciało od czubka głowy po koniuszek paluszka i powiem ci, że dzięki temu staram się rozluźnić zaciśniętą pod wpływem stresu szczękę. Wcześniej nawet nie wiedziałam, że w tym miejscu jest u mnie takie napięcie – opowiada zadowolona Klaudia i za chwilę dziwi się, że choć jadła na tej Maderze tyle pysznych dań, to o dziwo schudła. Klaudia po urlopie faktycznie promienieje i na pierwszy rzut oka widać, że coś się w niej zmieniło. Nie reaguje już tak nerwowo na hasło, że za pięć minut jest zebranie. Nawet po korytarzach w pracy chodzi jakby trochę wolniej. Wszystkie koleżanki mówią, że emanuje z niej zupełnie inna bardziej pozytywna energia.
Sport, łzy, natura i ludzie
A co jeśli akurat nie możemy pojechać na wakacje z warsztatami jogi, masażem lub nauką medytacji? Co zrobić, by w naszej głowie zniknęła burza myśli i rozprężyły się nam mięśnie karku, a kolana zyskały sprężystość? Czasem faktycznie nie jest to takie trudne: wystarczy sport, natura, ludzie i łzy.
- Spróbuj umówić się z przyjaciółkami, pośmiać w miłym towarzystwie z toksycznej szefowej, by trochę odreagować i nie czuć się samotnym wobec jej idiotycznych komentarzy.
- Możesz też położyć się z książką na świeżo skoszonej trawie, przespacerować się boso i poczuć pod stopami miękkie zielone listki.
- Albo iść na rower i wylać z siebie siódme poty, by zapomnieć na chwilę o kłopotach syna w szkole, nabrać do nich dystansu.
- Warto też czasem popłakać. Alexander Lowen w swoim bestselerze „Duchowość ciała. Bioenergetyka w terapii ciała i duszy” pisze:
„Płacz jest jak deszcz: czasami delikatny, czasami gwałtowny. Jeśli nie potrafimy płakać, odcinamy się od innych ludzi. (…) Często słyszę jak kobiety po głębokim płaczu mówią, że muszą wyglądać okropnie. To prawda, że ich twarze są trochę niepozbierane, lecz często wyglądają mimo wszystko promiennie.”
Ile osób tyle pomysłów, by ciało nabrało sił, miękkości, ciepła, na twarz wrócił nam łagodny pogodny uśmiech.
Kumulacja!
Wyobraź sobie kogoś, kto latami zmuszony jest popychać swoje ciało siłą woli do działania i ciężkiej pracy, w której towarzyszy mu bezustannie stres. To może narażać jego organizm na ból, choroby, a nawet deformacje. Sztywność kręgosłupa, chroniczne napięcia mięśni, wdowi garb, pochylone do przodu ramiona, albo cofnięta miednica, otyłość…
Tego niestety nie da się „naprawić” nawet w ciągu najwspanialej relaksujących wakacji. Jeśli przez lata ktoś powoli z dnia na dzień przestawał słuchać płynących z ciała znaków, że jest przepracowany i wbrew zdrowym instynktom ignorował fakt mobbingu w pracy albo upokarzania w domu… cóż taka osoba ma kłopot. Bo oznacza to, że straciła kontakt ze swoim ciałem. „Jak to ujmuje podstawowa zasada bioenergetyki, człowiek traci kontakt z każdą częścią ciała, w której istnieje chroniczne napięcie mięśniowe. Im sztywniejsze jest ciało, tym mniej ma czucia i tym bardziej upodabnia się do maszyny”, mówi Alexander Lowen. Twierdzi też, że chowając bolesne uczucia głęboko w ciele poddajemy swoje narzędy wewnętrzne olbrzymiemu stresowi. Na przykład osoba, która zaprzecza długotrwale smutkowi i gniewowi związanemu z wczesną utratą miłości, jest szczególnie narażona na choroby serca.
Lowen zachęca więc, by te negatywne odreagowywać na bieżąco. Oczywiście w bezpieczny sposób. Swoim pacjentom podczas terapii zaleca bicie pięściami lub rakietą tenisową w poduszkę. Warto też obserwować siebie i wyłapywać wczesne sygnały ostrzegawcze. Większość rozpoznasz bez trudu: napięcie mięśni, zaciskanie szczęk, przyspieszone bicie serca, płytszy oddech. Są też bardziej subtelne jak: odrętwienie, zdekoncentrowanie, ucisk w żołądku, gula w gardle. Jeśli je rozpoznasz i spróbujesz swoimi sposobami obniżyć chwilowy stres, nie dopuścisz do kumulacji w organizmie.
***
Lowen twierdzi, że większość ludzi nie zdaje sobie jednak sprawy, że stres psychiczny powoduje w ciele takie same zniszczenia, co siły fizyczne. Przykład? Jeśli złamiesz rękę, trudno ci zaprzeczyć, że musisz iść do chirurga. Ale jeśli masz wrednego szefa, który źle cię traktuje, myślisz sobie: „jakoś dam radę!” Niestety możesz być w błędzie.
Każdy opublikowany list w akcji #30 dni detoksu emocjonalnego” nagrodzony będzie jedną z poniższych nagród:
Książką profesora Rafa Ohme z autografem „Emo Sapiens” lub ” SPA dla umysłu”;
Cognitiv Pro – suplement diety, które wspiera wszystkie najważniejsze ścieżki mózgowe uwalniając w pełni potencjał umysłu;
Zaproszenie od serwisu uPacjenta.pl na kompleksowe badania krwi umożliwiające poszerzoną ocenę stanu zdrowia i umożliwia identyfikację aktualnie pojawiających się stanów chorobowych.