Zamiast alimentów – opieka naprzemienna grzmią członkowie Parlamentarnego Zespołu Na Rzecz Praw Dzieci Do Obojga Rodziców, którym przewodniczy poseł Kukiz’15 Paweł Skutecki.
Może w tym przypadku nazwisko pełni dość istotną rolę, bo poseł skutecznie chce wcielić w życie proponowane zmiany w prawie alimentacyjnym. A może chciał, bo po burzy, która już wczoraj rozpętała się nad proponowanymi zmianami, projekt został wykasowany ze stron internetowych. (my jednak dla zainteresowanych mamy link: tutaj do projektu – w internecie nic nie ginie Panie Pośle).
Proponowane zmiany, to jednak nie te, o których mówią kobiety, które alimentów nie otrzymują (jest ich 95%). One apelują o zwiększenie progu dochodowego w Funduszu Alimentacyjnym, o zaostrzeni kar wobec alimentacyjnych dłużników. Chcą sprawiedliwości dla swoich dzieci, które porzucone przez ojców – tak porzucone i często zapomniane bez krzty jakiejkolwiek przesady (około miliona dzieci w Polsce nie otrzymuje alimentów), są pozbawione z ich strony wsparcia finansowego. Matka da radę, jasne, że da. Nawet się nie zająknie, bo dla dobra swojego dziecka zrobi wszystko. Weźmie trzy etaty, pracę dodatkową, byleby tylko jej dziecko nie odczuwało chociaż materialnych skutków braku ojca.
Bo kim jest ojciec, który nie płaci alimentów? Wytłumaczcie mi? Rozmawiałam z wieloma kobietami, które grosza nie otrzymały od byłego męża. Chociaż nie wiem, kto gorszy – ten co nie płaci wcale, czy ten, co raz w roku przelewa na konto byłej żony 50 zł – śmiejąc się kobiecie, swoim dzieciom i polskiemu prawu w twarz. On wie, że te 50 złotych rocznie to dowód na to, że nie uchyla się od płacenia, że wykazuje chęć… O i tak jest łaskawy, bo w sumie, to wystarczyłoby 10 złotych raz w roku. W końcu liczą się chęci – prawda?
Ponad 80% mężczyzn w Polsce, na których ciąży obowiązek płacenia alimentów – nie płaci. Oni porzucają swoje żony i porzucają dzieci. Dzieci przestają ich interesować, jakby nigdy nie istniały, albo jakby za ich życie nie byli odpowiedzialni. A przy porodzie był, pępowinę odcinał. Widocznie zbyt tępymi nożyczkami. Po rozwodzie w końcu było go stać na jedno krótkie i porządne cięcie.
I znając kobiety, które dźwignęły gorycz porażki za nieudane małżeństwo, które machnęły ręką na walkę w sądzie dla dobra dzieci, są wdzięczne za ten typ byłych mężów – tych, którzy zapominają i znikają z ich życia. Bo gdy słyszą historie swoich koleżanek…
„Zniszczę cię” – mówi przed rozwodem, choć to on odszedł i mieszka z kochanką. Która kobieta usłyszała te słowa podczas rozwodu? Choć to on nie chciał tego małżeństwa, choć to on spakował się i wyszedł, a ona jedynie miała czelność złożyć pozew rozwodowy?
I on zgodnie z obietnicą „niszczy” uchylając się od alimentów, nie odbierając dzieci choć się z nimi umawiał, że przyjedzie i że do kina weźmie. Nasyła policję. Znam historię kobiety, która zaprosiła koleżanki z okazji swoich urodzin. Siedziały, piły wino, śmiały się. Pukanie do drzwi – policja. Zgłoszenie, że w domu przebywa nieletnie (11-letnia córka) dziecko, a dorośli są po wpływem alkoholu. To sobie opiekuńczy tatuś przypomniał o córeczce. Ciekawe, czemu nie zaproponował opieki mówiąc: „Wiem, że masz urodziny, wezmę młodą na ten weekend – co ty na to?”. Nieeee, on po policyjnej notatce wnosi sprawę do sądu o odebranie matce praw rodzicielskich. Niech was nie zmyli, że tak bardzo kocha swoje dziecko i chce się nim zająć. Zajmą się jego rodzice, podczas gdy on będzie się bawił w najlepsze.
A taka historia: on pije i bije. Ona po 17 latach małżeństwa ma odwagę odejść w momencie, kiedy pobity przez ojca zostaje 15-letni syn, który odważył się stanąć w obronie matki. To nie są odosobnione i rzadkie historie. Ona odchodzi, zabiera syna, ale przecież zgodnie z pomysłem posła nomen omen Skuteckiego dziecko ma OBOWIĄZEK kontaktu z ojcem. Co więcej, sędzia zasądza opiekę naprzemienną. I UWAGA projekt ustawy, a przepraszam – ładnie nazwany dokumentem roboczym – zakłada wycofanie przy sprawach rozwodowych orzekania o winie, bo UWAGA „jest to wbrew godności ludzkiej”. Ja się pytam czyjej do cholery godności?!? Tego, który znęca się psychicznie, fizycznie nad kobietą? Tego, który zdradza, poniża i stosuje przemoc ekonomiczną. Czy może tego, który za molestuje swoje dzieci? Albo za swoje długi każe żonie sypiać ze swoimi wierzycielami?
O czyją godność Panie pośle Skutecki chodzi? Proszę mi to wytłumaczyć? Bo ja tego nijak nie jestem w stanie zrozumieć?
I gdzie jest dobro dziecka? Tego dziecka, które dwa tygodnie w miesiącu spędzać będzie u matki narkomanki, ojca alkoholika, ojca przemocowca, a może pracoholika, który dziecku nie poświęci choćby godziny uwagi w ciągu dnia?
I wszystko to w imię dobra dziecka. A może w imię dobra dłużnika alimentacyjnego. A nie, przepraszam – zapomniałam. Wszystko to dla dokopania matce, bo to ona zostając sama z dziećmi będzie musiała zapłacić ½ średniej krajowej za każdorazowe utrudnianie ojcu kontaktów z dzieckiem. Placówki oświatowe zapłacąt takiemu ojcu, który w d*pie ma alimenty, nawet do 10 000 złotych, jeśli ten uzna, że ograniczają jego ojcowskie prawo do informacji i kontaktu.
Czy nikt z pracujących nad tym dokumentem naprawdę nie widzi absurdu tej sytuacji?!? Jeśli taki tatuś nagle sobie przypomni, że ma dzieci i zadzwoni do matki z informacją, że on właśnie w tę sobotę weźmie je do siebie – to nic, że przez ostatnie dwa lata nie wziął, a okaże się, że dzieci w tym czasie są na wycieczce/idą na urodziny do kolegi/mają zaplanowany wyjazd do babci/albo zwyczajnie nic chcą. To co zrobi? W obliczu proponowanych zmian ten ojciec – i niech mi nikt nie mówi, że będzie inaczej, z dziką rozkoszą wystąpi o zadośćuczynienie od matki za utrudnianie kontaktów.
Co więcej, zmiany w prawie nakładają na kobietę utrzymywanie byłego współmałżonka, który jest w ciężkiej sytuacji materialnej. Przepraszam, ale cisną mi się na usta już tylko wulgaryzmy. Proszę powiedzieć byłej żonie alkoholika, od którego miała odwagę w końcu odejść, że jeszcze przez kolejne trzy lata ma łożyć na jego utrzymanie!!!
„Jemu chodzi o władzę, ma manię posiadania. Chce wykończyć mnie psychicznie” – mówiła mama chłopca, którego ojciec porwał dziecko wynajmując typów i wyrywając matce z rąk syna. Trzy tygodnie nie wiedziała, gdzie jest jej dziecko. Inna przez trzy lata czekała na syna. Ojciec je porwał, ale pod opiekę oddał babci. No przecież, który z tych dzielnych tatusiów na stałe zajmie się swoim dzieckiem? Im nie o dzieci chodzi Panie pośle Skutecki. Im chodzi o pokazanie, kto tu jest silniejszy i kto rozdaje karty. A dziecko – dziecko jest narzędziem, kukłą, która przecież nie ma własnego zdania, a już na pewno jego uczucia nie są ważne. Ale Pan proponuje wykreślenie pojęcia „porwanie rodzicielskie”, bo to, że facet jest biologicznym ojcem daje mu prawo do dysponowania dzieckiem jak rzeczą.
A co z tymi 20% mężczyzn? Taki projekt to jawne szydzenie z tych rodziców, którzy płacą alimenty regularnie. A znam takich ojców. Płacą i regularnie też spotykają się ze swoimi dziećmi, choć matka mówi: „Jak się nie zgodzisz (i tu pada warunek), to uwierz zrobię tak, że dzieci nie będą chciały cię widzieć”. A oni się zgadzają na wszystko, bo dla nich najważniejszy jest dobro i spokój ich dziecka. Kolega płakał jak mały chłopiec mówiąc o tym, jak tęskni za córką. Ale o opiekę naprzemienną nigdy nie wystąpił, bo rozmawiał z psychologami i dla niej – 7-latki, to nie byłoby dobre rozwiązanie… To oni powinni być wspierani, a nie gnoje, którym zależy tylko na zniszczeniu życia byłej żonie i własnej wygodzie.
Do jakich granic absurdu Władzo jesteś w stanie się posunąć? Pani pośle Skutecki, ilu z Pana kolegów jest dłużnikami alimentacyjnymi?
Poprosiliśmy o komentarze do proponowanych zmian prawa alimentacyjnego. Wysłaliśmy też maile do posłów Kukiz’15 z prośbą o komentarz. Czekałyśmy do samego końca publikacji tekstu. Żadna odpowiedź nie przyszła. Brak jej także od posła Skuteckiego. Jak tylko otrzymamy – z pewnością opublikujemy.
Robert Damski, komornik aktywnie działający na rzecz zwiększenia skuteczności ściągalności alimentów
„Jako komornik sądowy, od lat obserwuję zarówno dłużników alimentacyjnych (rodzaj męski nie jest, niestety, przypadkowy, bowiem ponad 90 procent to mężczyźni), jak i wierzycielki (a raczej – pełnomocniczki wierzycieli, bo wierzycielami są dzieci). Mimo kilkunastu lat w zawodzie, nadal niezmiennie uderza mnie, jak często i jak bardzo, kłopoty wynikające z relacji między rodzicami, odbijają się na sytuacji dzieci, także sytuacji finansowej. Uważam, że należy szukać takich rozwiązań prawnych, które będą najbardziej bezpieczne i korzystne właśnie dla dzieci. Obawiam się, że pomysły, o których mowa, niezależnie od tego, kto miałby być ich autorem, nie spełniają tych warunków. Obecnie potrzebujemy rzetelnej i konstruktywnej dyskusji o zmianach legislacyjnych, które wspomogą samodzielnych rodziców, a nie wojny ideologicznej, na której ostatecznie najwięcej stracą właśnie dzieci”.
Stowarzyszenie „Dla Naszych Dzieci” działające na rzecz zwiększenia skuteczności ściągalności alimentów
„Wszyscy są oburzeni, ze taki pomysł w ogóle powstał, że takim projektem zajęli się ludzie wybrani prze społeczeństwo, że nad czymś takim pochylili głowę. Ludzie którzy tworzyli ten projekt pojmują opiekę jako władzę, choć to słowo chcą przykryć w projekcie „odpowiedzialnością”. Nie myślą o dobru dziecku, tylko o zaspokojeniu własnego ego, załatwiają swoje własne sprawy. Opieka naprzemienna, opieką naprzemienną, ale co, gdy dziecko ma 2 tygodnie? Mężczyzna będzie karmił je piersią? Poza tym, jeśli nie można porozumieć się w kwestii alimentów, to jak z takim mężczyzną dogadać się z kosztami przy opiece naprzemiennej – opłaty za zajęcia, zakup butów, ubrań? Mam wrażenie, że prowadzi to do tego, że ojcowie wzięliby dzieci na dwa tygodnie, ale za wszystko niech płaci kobieta”.
Paulina Młynarska, dziennikarka, feministka
„Tak to już jest z populizmem, że tam, gdzie cywilizowani ludzie latami szukają rozwiązania, ten wali siekierą i ogłasza victorię. Gdyby wyborcy i WYBORCZYNIE KUKIZ ’15 posłuchali przed wyborami uważnie, kogo wpuszczają do Sejmu, nie byłoby tam dziś narodowców, nie było by gadania o „ zgwałceniu przez kilku uchodźców” i nie byłoby tej bandy chłopków roztropków, która wykoncypowała ów intelektualnie kompromitujący projekt ustawy. A przecież to dopiero początek! Strach pomyśleć co jeszcze lęgnie się w głowach „polityków” spod znaku : „już ja wiem jak rozwiązać problem!” Strach pomyśleć czym zechcą pohandlować z jedynie słuszną partią rządzącą, by dać im głosy, kiedy przyjdzie do głosowań, w których nawet PIS nie będzie już jednomyślne. Ja chyba nie chcę tego komentować. To po prostu obraża moją inteligencję. Autorzy projektu nie mają żadnej orientacji w tym jak naprawdę przedstawia się w Polsce problematyka dzieci z rozbitych rodzin, ściąglaności alimentów i patologii w tych obszarach. Nic nie przeczytali na ten temat, nie zapoznali się z tym jak wprowadzano opiekę naprzemienną w innych krajach i jakie to przyniosło skutki. To widać na kilometr. Ten projekt jest objawem buty, na którą stać jedynie skrajną, zachwyconą własnym odbiciem w lustrze głupotą. Już widzę tych „kochających” tatusiów i mamusie -sprawców przemocy, uzależnionych, pogrążonych w patologiach, psychopatycznych, jak co drugi tydzień biorą do siebie ukochane dziatki, aby im zgotować piekiełko w imię niepłacenia alimentów”.
Dorota Wollenszleger, prowadzi w Trójmieście „Kobieta i Rozwód Gdańsk” wspiera kobiety w trakcie rozwodów, sama po rozwodzie, matka dwójki dzieci
„Projekt ten ma tyle wad, że zachodzę w głowę, jak w ogóle mógł ujrzeć światło dzienne. Poseł Skutecki kończąc 11 kwietnia br. konferencję prezentującą właśnie ten projekt zmian w prawie rodzinnym powiedział: „… to, że mamy gotowy pomysł na zmiany, to jest kolejny sukces” oraz dodał „Jestem przekonany, jestem pewny, że to wygramy (…)”. Stworzono dokument, który poniża kobiety, a dzieci traktuje przedmiotowo. Wprowadzenie przymusowej opieki naprzemiennej nawet wówczas, gdy mamy do czynienia przemocą domową czy uzależnieniem, zniesienie alimentacji, brak orzekania o winie przy rozwodzie, również w przypadku uzależnień od alkoholu, narkotyków czy przemocy, czego konsekwencją będzie uniemożliwienie eksmisji sprawcy przemocy domowej, to tylko niektóre z pomysłów tam zawartych.
80% alimentów nie jest ściąganych i niewiele się z tym robi, a posłowie pochylają się tak bacznie nad krzywdą cierpiących ojców m.in. takich, którzy nie kryją się z tym, że nie płacą alimentów na swoje dzieci. Tych mężczyzn nie interesuje na jakim poziomie żyją ich dzieci, bo najważniejsze są przecież ich prawa. Nie martwią się tym, bo zapewne nie mają czym, ponieważ samodzielna mama stanie na głowie, a dziecku zapewni wszystko co potrzeba. Jeśli w tych ojcach nie ma troski o godny byt ich dzieci to biada nam, jeśli pod taką opiekę nasze dzieci miałyby trafić”.