Czy znasz takich ludzi, którzy pomimo przeżycia traumatycznych doświadczeń, wydają się niewzruszeni i dalej dzielnie zapewniają stabilne życia sobie i swoim bliskim? Myślisz sobie: ja bym w takiej sytuacji już dawno się poddała. Albo zachorowała na depresję. A ci ludzie wydają się jakby ulepieni z innej gliny, bardziej odporni, wytrwali, silni wobec przeciwności losu?
Irena Pospieszyl, autorka książki „Syndrom Atlasa. O tych, którzy byli silni zbyt długo”, PWN zadaje pytanie: „Czyżby los chciał bardziej doświadczyć, tych którzy potrafią więcej znieść?” Opowiada o osobach, które po trudnych przejściach funkcjonują bez zwracania na siebie specjalnej uwagi. O takich, które nie opuszczają bezradnie rąk i nie szukają pomocy u innych. Zazwyczaj mówimy o nich: „ten człowiek to ma charakter”, „nie poddaje się”, „jest silniejszy i niż inni”. Na pewno znasz kogoś takiego.
To jest samotna matka, która nie dostaje alimentów i dawno już przestała o nie walczyć, biorąc na siebie drugi etat, by utrzymać rodzinę. To kobieta, która straciła ciążę, ale nie płacze i nie przeżywa depresji, tylko dzielnie zajmuje się trójką dzieci. To też twoja sąsiadka, która nie dość, że pracuje na pełen etat, to jeszcze sama opiekuje się dwójką schorowanych rodziców, nie prosząc nikogo o pomoc.
Twarda skóra Atlasa
Moim Atlasem i Supermenką oraz Superbohaterką jest Magda, która nigdy się nie skarży, a jednocześnie wygląda na bardzo zmęczoną. Fakty są takie, że życie ją nigdy nie oszczędzało. Odszedł od niej mąż, została sama z czwórką dzieci w różnym wieku. A jednak sobie świetnie radzi, za co większość znajomych bardzo ją podziwia. Bo jest za co! Magda zawsze jest na czas, ma nowe pomysły, którymi rzuca jak z rękawa na zebraniu w pracy. A przy tym jest świetnie zorganizowana. Zawsze zdąży odebrać dzieci z zajęć pozalekcyjnych, zrobi pyszne śniadanie, a na urodziny szefowej jeszcze upiecze tort. Jak ona to robi?
Autorka książki twierdzi, że nierzadko w przypadkach takich osób ulegamy złudzeniu, że mamy do czynienia z kimś – mniej wrażliwym, z kimś o twardszej skórze i kto potrafi więcej udźwignąć od innych. „Uważam jednak, że takie postrzeganie ludzi nadmiernie dzielnych jest nieprawdziwe, i krzywdzące. Żadne trudne przeżycie nie pozostaje bez śladu”, twierdzi Pospieszyl. Według niej heroizm to swego rodzaju hiperprzystosowanie się do pokonywania problemów. To mechanizm obronny, który może utrzymywać się u niektórych nawet przez całe życie. „Jest on tym trudniej rozpoznawalny, że większość traktuje go jako przejaw właśnie doskonałego zdrowia psychicznego. A jednak takim nie jest”, twierdzi autorka.
Samotność Superbohaterki
Przyjaciele Magdy wiedzą już o niej więcej. Wiedzą, że mimo uśmiechu przyklejonego do twarzy, nie jest tak naprawdę szczęśliwa. Przeciwnie – nawet bardzo samotna w swoich staraniach. Nie śpi po nocach, zamartwia się o finanse i tak naprawdę goni już resztką sił. Przyjaciele zazdroszczą jej nawet trochę kontaktu z córkami, bo one są nad wyraz grzeczne i współpracują z matką, wykonując wszystkie jej polecenia, by się tylko nie denerwowała. Myślą, że dzieci Magdy rozumieją więcej niż ich własne rozpieszczane i niewdzięczne.
Fakt, Magda sprawia wrażenie twardzielki. Ale to pozory! Choćby dlatego, że takie osoby jak ona, nie mają poczucia spełnienia, nie czują dumy z pokonywania trudności. „Zakończony powodzeniem trud nie przynosi im ulgi, nie odpręża, nie daje przyzwolenia na chwilę odpoczynku. Wręcz przeciwnie – wzbudza nieustanną potrzebę potwierdzenie statusu bezpieczeństwa, zapewniania o słuszności wyboru, kontroli rzeczywistości swojej i wszystkich, z którymi jednostka czuje się związana. Jest zatem czystą kompulsją i jak każda tego rodzaju adaptacja powoduje negatywne konsekwencje. W tym przypadku należy do nich: poczucie przeciążenia i pokrzywdzenia, uzależnienie od bliskich i nadmierna ingerencja w ich życie, lęk przed wykluczeniem, a wreszcie poczucie osamotnienia osoby tak heroicznie nastawionej do życia”, twierdzi autorka.
- Zobacz także: Nie mam już siły, przepraszam… Kiedy opieka nad bliskimi wycieńcza nas psychicznie, fizycznie i emocjonalnie
Gołębie serce w cierpieniu
Ale na tym nie koniec! Magda jest bowiem osobą o wyjątkowo dobrym sercu, dlatego wiele przyjaciółek prosi ją często o radę, a ona stara się pomóc wszystkim. Może dlatego, że sama tyle wycierpiała? – zastanawiają się jej znajomi. Ale dlaczego, kiedy jej córki kończą 18-lat, natychmiast wyprowadzają się, jakby chciały być jak najdalej od matki. Nie, żeby Magda była zła mamą, w żadnym wypadku. Zawsze przecież stawiała potrzeby dzieci ponad swoimi, starała się im zapewnić dosłownie wszystko, co tylko mogła. Ale jednak córki nie specjalnie chcą dziś spędzać z nią wakacje, a nawet święta.
Autorka książki kompletnie nie dziwi się takim sytuacjom. Twierdzi, że gotowość niesienia pomocy wszystkim jest bardzo typowa dla Superbohaterek, bo samopoświęcanie mają we krwi i nieświadomie w ten sposób podnoszą sobie poczucie własnej wartości. „Człowiek taki zaniedbuje swoje potrzeby, uznając, że może z nimi zając się później, gdy wszystkie kłopoty miną, jeżeli tylko zdoła. A jeśli nie, to może się w ogóle obejść bez ich zaspokojenia. O sobie pomyśli wtedy, gdy już wszyscy będą mieć się dobrze. A że powodów nigdy dość, więc dogadzanie sobie pozostaje raczej marzeniem niż spełnioną obietnicą,” twierdzi Pospieszyl. Magda więc dziennie dźwiga na sobie cały świata, uginające się pod jego ciężarem i z każdej strony spodziewa się katastrofy. „Z kolei u tych, którzy są obiektem jej szczególnej troski, pojawia się: poczucie znużenia, osaczenia, irytacja i pragnienie pogłębienia dystansu między nimi a tak gorliwymi opiekunami”, mówi autorka. Nic więc dziwnego, że dorosłe dzieci Magdy – uciekają od niej.
Co to jest syndrom Atlasa?
Polega on na utrwaleniu przekonania, że tylko ja mogę zapanować nad całą złożonością sytuacji, w jakiej się znalazłam i że do mnie należy rozwiązanie problemu. Jeśli tego nie zrobię sama, nikt mi nie pomoże. Towarzyszy temu często dodatkowo poczucie nadmiernego lęku o najbliższych. Ktoś, kto przyjął taką postawę wobec życia, próbuje samotnie pokonywać wszystkie trudności, nie szukając wsparcia u innych i nie wierząc, że takowe mógłby otrzymywać. Kompulsywnie walczy o zapewnienie sobie i bliskim poczucia bezpieczeństwa. Chroni ich przed możliwym zagrożeniami, stara się uczynić ich życie łatwiejszym niż własne, wyręcza w obowiązkach itp.
Sprawdź, czy syndrom Atlasa dotyczy ciebie:
– nadmierna potrzeba kontroli otoczenia
– przejmowanie obowiązków za innych
– zbyt duże poczucie odpowiedzialności za siebie i innych
– wzmożona czujność, niezdolność do rozluźnienia
– przeciążenie
– skłonność do irytacji konflikty z otoczeniem
– nadmierne poczucie winy
– poczucie bycia wykorzystywanym
– poczucie braku wsparcia
– poczucie osamotnienia
– poczucie braku wyboru
– lęk przed rozpadem istniejącej więzi
– uzależnienie własnego poczucia zadowolenia od aprobaty osób, z którymi czujesz się związana
– przekonanie o konieczności rezygnacji z własnych potrzeb na rzecz obowiązków
– brak satysfakcji z własnych dokonań
– niska samoocena
Ukształtowany z dramatycznych przeciwieństw
Autorka podsumowuje: Atlas… „z jednej strony stara się być pomocny, czasem wręcz wyprzedza oczekiwania innych, a z drugiej strony czuję się wykorzystywany. Skupia przy sobie bliskich, a czuje się samotny. Zrobi wszystko, aby stworzyć wokół swojej osoby swoiste centrum życia rodzinnego, jednocześnie nie ma poczucia zakorzenienia. Jest samowystarczalny, a przy tym kompulsywnie przywiązany do innych. Ma wiele umiejętności, którymi się chętnie dzieli, a zarazem czuje się niewiele wart. Jest skuteczny, a trwoni go poczucie bezsilności. Jest odważny, a jednocześnie podszyty strachem. Jest dobrze zorganizowany, ale nie potrafi zarządzać rodziną”.
Jeśli widzisz w tym opisie siebie sięgnij koniecznie po książkę: Irena Pospieszyl, autorka książki „Syndrom Atlasa. O tych, którzy byli silni zbyt długo”, PWN
- Zobacz także: Dekalog samodzielnej matki: po pierwsze nie zapominaj, że bez ciebie ten wózek dalej nie pojedzie