Go to content

Magdalena Chorzewska: nie może być tak, że w listopadzie tata się rozwiódł, a w grudniu jest Wigilia z nową partnerką i nową babcią

Closeup portrait boy sitting on the window with Christmas Lights

Gdybym była dzieckiem z rodziny patchworkowej, chciałabym spędzić czas jednakowo z tatą, jak i z mamą. W sytuacji idealnej dziecko powinno mieć dostęp do obojga rodziców. Dlatego uważam, że trzeba robić wszystko, co możliwe, by tę jego potrzebę spełnić. Moim zdaniem to dorośli powinni zadecydować i ustalić między sobą, jak podzielić się w tym czasie opieką. Starajmy się więc w negocjacje jak najmniej wciągać dzieci, bo one i tak już przeżywają rozłąkę rodziców”, mówi psycholożka Magdalena Chorzewska.

Druga rzecz jest taka, że maluchy lubią przewidywalność. Dlatego muszę wiedzieć dużo wcześniej, że np. Wigilię spędzą z tatą u babci, a pierwszy dzień świąt z mamą u cioci. Chodzi o to, by były w stanie wyobrazić sobie, gdzie będą i jaki jest scenariusz uroczystości, bo wtedy łatwiej o poczucie komfortu i bezpieczeństwa.

Trzecia rzecz to atmosfera, która jest niesłychanie ważna. Ponieważ dziecko w czasie świąt będzie wśród krewnych, warto uprzedzić wszystkich, by nie wypytywali o szczegóły Wigilii w „drugiej rodzinie” i żeby nie zadawali pytań sugerujących, że to, co robi „drugi rodzic”, jest głupie, niedobre, nieciekawe. Takie komunikaty są bardzo trudne dla dziecka, zwłaszcza kiedy rodzina ojca lub matki dewaluuje „drugiego rodzica”.

A jeśli rodzice walczą o dziecko na święta?

– To ofiarą tej walki zawsze jest ich dziecko! Warto się powstrzymywać, nawet jeśli mamy między sobą niezałatwione sprawy sądowe lub nasza żałoba po rozstaniu jeszcze się nie domknęła. Dziecko nie jest niczemu winne, a to ono obrywa rykoszetem, ponieważ jest najdelikatniejszym ogniwem rodziny i nie umie sobie poradzić psychicznie w ogniu walki dwóch najbliższych sobie osób. Naprawdę namawiam, by choć na święta zakopać topór wojenny i z empatią spojrzeć na tę małą istotę, która najczęściej chce po prostu spędzić święta z jednym i drugim rodzicem.

Czy warto pytać dzieci, jak chcą spędzać Wigilię?

– To zależy od wielu czynników. Przede wszystkim od wieku dziecka i relacji między rodzicami. Młodsze dzieci lubią spokój i przewidywalność. Trudniej jest z nastolatkami. Z nim zawsze warto rozmawiać o oczekiwaniach w sposób otwarty i nieprzemocowy. Kiedy dzieci są starsze, to mają więcej możliwości decydowania o swoim czasie. Nie wyobrażam sobie, że np. szesnastolatek nie mówi, co by chciał robić w święta.

Jeśli szesnastolatek mówi, że nie chce spędzać Wigilii u taty i chociaż jest ona ustalona sądownie, to woli być z rodziną mamy, bo tam jest fajniej. Co wtedy?

– Moim zdaniem to jest konflikt na linii ojciec-dziecko. Matka wtedy może dać wsparcie i spytać: „Dlaczego nie czujesz się tam dobrze?”. Natomiast nakaz, że taka jest decyzja sądu i kropka, to prosta droga do zepsucia sobie relacji, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia ze zbuntowanym nastolatkiem. A jeśli jeszcze nie mamy dobrych relacji z byłym partnerem, to eskalacja problemu jest pewna.

Myślę, że narzucanie własnej woli jest najgorszą opcją. Dlatego, jeśli np. matka uzna, że nie dzieje się „u taty” żadna realna krzywda, powinna powiedzieć: „Rozumiem twoje uczucia. Masz prawo to czuć, ale proszę, wyjaśnij to z tatą”. Nie powinna dawać się manipulować i wciągać w rolę rozjemcy.

Zwróćmy uwagę, że w pełnych rodzinach również zdarza się, że dziecko nagle komunikuje, że nie chce jechać z nami do cioci Heli na drugi dzień świąt, bo się tam nudzi. Wtedy mówimy: „No niestety, musisz włożyć buty i wychodzimy”. To jest wielu rodzinach temat poza dyskusją. To jest rodzaj stawiania dziecku granic.

Jak wytłumaczyć zbuntowanemu nastolatkowa, że nudna wizyta jest ważna?

– Z tym młodym człowiekiem przecież można rozmawiać na argumenty, a nie językiem przemocy. Można się wspólnie zastanowić nad uczuciami cioci Heli, nad znaczeniem „dobrych uczynków”, nad koniecznością przeżywania czasem nudy. Poza tym – nie przesadzajmy – jest wiele rodzin patchworkowych, które się ze sobą świetnie dogadują.

To naturalne, że dzieci mogą mieć swoje preferencje, w jaki sposób lubią spędzać Wigilię. Mogą mieć takie poczucie, że święta u ojca wygląda ciekawiej, a u matki jest bardziej zasadniczo. Każdy lubi spędzać ten czas w zgodzie ze sobą. Kiedy jesteśmy dorośli i nie mamy ochoty iść na Pasterkę, decydujemy o sobie i nie idziemy. Ale czasem, by zrobić komuś przyjemność, mobilizujemy się jednak do tego.

Zobacz także: PiS-owiec z lewaczką? Czy taki związek może się udać

Jeśli argumenty dziecka są naprawdę sensowne, to czy w takiej sytuacji mamy prawo stawiać po stronie dziecka i negocjować z ojcem?

– Jeżeli matka ma dobre relacje z byłym partnerem, to zwykle ludzie o takich rzeczach rozmawiają. Jeśli obojgu rodziców zależy na dobru syna czy córki, zwykle udaje im się dojść do porozumienia, nawet ponad wyrokiem sądu. Jeżeli rodzice są dojrzali emocjonalnie, są w stanie skupić się na tym problemie i wspólnie go jakoś rozwiązać, szukać razem kompromisu lub przekonać dziecko do własnej decyzji, egzekwując indywidualne potrzeby dziecka.

Jeśli dziecko nie chce tulić się do nieznajomych podczas składania życzeń – można się na to zgodzić. Jeśli chce podczas Wigilii jeść tylko chleb i pierogi – też. Ale jeśli nie chce spędzać czasu z dziećmi nowej partnerki ojca to już raczej…

– Tata powinien postawić granice i wytłumaczyć, że ci nowi ludzie są dla niego ważni i że to nie podlega negocjacjom.

Co, jeśli matka mówi do ojca: „Nie życzę sobie, żeby moje dziecko dostawało u ciebie drogie prezenty”?

– Wolność Tomku w swoim domku. Jeśli jesteśmy po rozwodzie, to ponosimy odpowiedzialność za to, jak wygląda życie w tym domu, który tworzymy razem z dzieckiem. Natomiast to, co się dzieje u ojca, kiedy my tego nie widzimy, to jest już ich sprawa. Jeżeli w rodzinie ojca np. daje się drogie prezenty, nie ma sensu się o to kłócić. Zawsze możemy coś zasugerować, ale nie mamy prawa wymagać, bo dziecko jest wtedy pod opieką kochającego rodzica, który – jak zakładam – ma pełnię praw rodzicielskich.

Inna sytuacja – jeżeli dzieje się tam przemoc. Wtedy musimy reagować. Zawsze musimy kierować się dobrem dziecka i reagować ostatecznie w momencie, kiedy dotyka go ewidentnie krzywda.

Co można powiedzieć mamie, która cierpi, bo nie wyobraża sobie Wigilii bez dzieci? Szczególnie jak jest samotna i nie ma nowego partnera. Jak przeżyć Wigilię bez dziecka?

– Myślę, że jeśli te emocje są bardzo silne, to być może warto potraktować to, jak dobry moment na skonfrontowanie się z nimi. Warto pomyśleć, dlaczego tak dotkliwie cierpię i czuję się samotna bez dzieci. Warto odpowiedzieć sobie na pytania: „Czego mi tak naprawdę brakuje do szczęścia i co mogę zrobić, by w przyszłym roku ten czas wyglądał inaczej, lepiej?” Nie możemy przecież oczekiwać, że po rozwodzie dziecko wypełnij nam cały świat i zastąpi relacje z drugim dorosłym człowiekiem. Dlatego uważam, że choć to bardzo trudne, nie ma sensu uciekać przed takimi emocjami. Przecież możemy się z nich czegoś o sobie dowiedzieć.

Przede wszystkim pamiętajmy jednak, że święta trwają tylko trzy dni. To wszystko nie dzieje się z zaskoczenia. Rodzic wie, która Wigilia jest przypisana do ojca, a która do matki. Poza tym ona trwa zaledwie kilka godzin. Zawsze trzeba kierować się dobrem i spokojem dziecka ponad swoimi emocjami.

Poza tym to jest też kwestia naszego przyzwyczajenia, że uważamy Wigilię za dzień najważniejszy w triadzie świątecznej. A przecież w innych kulturach najbardziej cennym jest np. poranek po Wigilii, czyli wspólne śniadanie i odpakowywanie prezentów. Zachęcam, by podejść do „nowego rozdania” w sposób kreatywny i elastyczny. Niektórzy patchworkowi rodzice mówią, że jednym z plusów rozwodu jest to, że mogą mieć weekendy i święta wolne dla siebie. Wtedy spotykają się z przyjaciółmi, leniuchują, czytają, odpoczywają…

Znam takich, którzy umawiają się z innymi patchworkowymi rodzicami i w ten sposób razem spędzają święta, kiedy ich dzieci są w „drugich rodzinach”.

– Wszystko zależy od tego, jak sobie to w głowie na nowo poukładamy. Bo przecież fakt, że potrzebujemy wolnego czasu tylko dla siebie, nie oznacza, że jesteśmy złymi rodzicami.

Jeśli na Wigilii pojawia się nowa partnerka albo nawet ojciec planuje zabrać dziecko do nowej kobiety, czy mamy prawo veta?

– Wszystko zależy od tego, jak dawno ta nowa partnerka została dziecku przedstawiana. Jeśli pojawiła się dużo wcześniej, to nie powinno być problemu. Zwłaszcza jeśli ojciec przygotuje syna czy córkę na taką okoliczność i powie np. że Wigilia będzie w tym roku u rodziców Kasi, że pierwszego dnia wyjdą na spacer z psem, a drugiego do restauracji z dziadkami. Warto zadbać, by dziecko nie przeżywało zaskoczenia, że spędza święta z nowymi osobami.

Oczywiście nie może być tak, że w listopadzie tata się rozwód, a w grudniu już jest Wigilia z nową partnerką i nową babcią. Bo wtedy dla dziecka wszystkiego jest za dużo naraz! Uważam, że do takich spotkań warto przygotować młodego człowieka.

Niestety czasem zdarza się, że mama, która nie pogodziła się rozstaniem, próbuje nastawiać dziecko przeciwko nowej partnerce. Warto się powstrzymywać, bo to tylko eskaluje trudne emocje.

A jeśli korci nas, by dzwonić do syna, by wypytywać byłą teściową, co zjadł i byłego partnera, jak ubrał córkę na Wigilię?

– Każdy rodzic będzie spokojniejszy, jeśli drugi rodzic przekażę mu trochę szczegółów. Moim zdaniem rodzice mają prawo dowiedzieć się z kim i gdzie oraz w jakim miejscu jego dziecko spędzi święta i o której wy godzinie wróci do domu. Kiedy ludzie są w dobrych relacjach, to przecież nie ma problemu, żeby ojciec powiedział uspakajająco: „W tym roku będziemy u cioci Kasi i planujemy wspólnie iść na pasterkę”. Warto też umówić na jakiś kontakt telefoniczny z dzieckiem, ale nie ma sensu wszystkiego kontrolować. Nie dajmy się zwariować. Przecież oddajemy to dziecko pod opiekę ojcu, który kocha je mocno i nie chce go skrzywdzić. Dlatego nie ma sensu robić kontroli, czy aby na pewno posiłki zostały wydane o określonych godzinach oraz, czy były odpowiednio zbilansowana i ile nasz maluch odbył spacerów na świeżym powietrzu. Po rozwodzie jednak tracimy możliwość kontroli.

Poza tym zwrócimy uwagę, że często ludzie rozwodzą się właśnie dlatego, że mają różne poglądy na ważne tematy i inne style wychowawcze. Dlatego nie łudźmy się, że to wszystko zniknie po rozwodzie. Najważniejsze, żeby dziecko było w tym „drugim domu” bezpieczne.

Jak wyprawić to dziecko do domu „drugiego rodzica” przed świętami?

– Absolutnie nie mówmy: „Boże, jak ja będę za tobą tęskniła. Będę taka smutna i samotna. Bo wtedy ono poczuje się winne. Warto po prostu z uśmiechem na twarzy życzyć wesołych świąt i bogatego Mikołaja. Jeśli sami borykamy się z trudnymi emocjami, to pamiętajmy, że to są nasze emocje i nie możemy ich przerzucać na bezbronne dziecko. Bo ono jest jak gąbeczka i będzie czuło się współwinne i odpowiedzialne za to, że mama czy tata czuje się smutna/y.

Wigilia jest przewidywalna i że jeżeli w tym roku spędzamy ją bez dzieci, to zorganizujmy sobie wyjazd pobyt u znajomych albo coś, co pomoże nam zadbać o swoje emocje i stan psychiczny. By tego dnia nie siedzieć w samotności i nie płakać. Dziecko ma prawo do spędzania świąt z ojcem, ponieważ go kocha. Można sobie to w jakiś sposób racjonalizować, tłumaczyć i uczyć się akceptacji, bo przecież po rozwodzie musimy się tym dzieckiem podzielić.

Zobacz także: Nie przymilaj się na siłę pasierbowi. Nie musisz kochać, wystarczy szacunek. Dekalog dla rodziców patchworkowych