Go to content

Każdy ma swój niewysłany list. „Twoje były prawa, a moje obowiązki. Chciałam Ci podziękować za codzienność, w której nie było szczerości, bliskości, seksu”

Fot. iStock/epicurean

Mój Drogi Były Mężu, nie znalazłam w sobie odwagi by wysłać do Ciebie ten list…zresztą pewnie i tak byś go nie przeczytał, a już na pewno nie zrozumiał. Tak, jak przez lata naszego małżeństwa nie rozumiałeś dlaczego nie byłam z Tobą szczęśliwa, przecież nie biłeś, zarabiałeś pieniądze, które przynosiłeś do domu, nie zdradzałeś (a przynajmniej dobrze się z tym kryłeś!), a w piciu nie odbiegałeś od średniej krajowej.

Napisałam do Ciebie ten list bo teraz, ponad dwa lata po rozwodzie, chciałam Ci podziękować za wiele rzeczy, dzięki którym dziś żyję tak, jak żyję i jestem, jaka jestem.

Dziękuję Ci więc za Twój chłód, Twoją obojętność, Twój brak zainteresowania mną, moją pracą, moimi zainteresowaniami, pragnieniami i marzeniami. Dziękuję za to, że nasz dom traktowałeś jak hotel, a równy podział małżeńskich obowiązków tak „niezwykle sprawiedliwie” – Twoje były prawa, a moje obowiązki. Chciałam Ci podziękować za codzienność, w której nie było szczerości, bliskości, seksu. Za życie obok siebie, za samotność we dwoje, za to, że nawet siedząc obok siebie na jednej kanapie każde z nas tak naprawdę było gdzieś bardzo daleko, gdzieś w swoim świecie.

Dziękuję Ci za te filmy, których razem nie obejrzeliśmy, za zakupy, których razem nie robiliśmy, za spacery, na które nigdy nie chodziliśmy razem.

Dziękuję Ci za Twoje przekonanie, że dbanie o mój samochód jest jedynym i wystarczającym dowodem tego, że Ci na mnie zależy.

Dziękuję Ci za każdą moją łzę, za każdą samotną noc, za każde „kocham cię”, „dziękuję”, „przepraszam”, każde „jesteś piękna”, „jesteś wspaniała”, „jesteś wyjątkowa”, które tak bardzo chciałam od Ciebie usłyszeć, a którego Ty nie umiałeś lub nie chciałeś wypowiedzieć.

Dziękuję Ci za to, że przestałam czuć się przy Tobie młoda, atrakcyjna, mądra, pożądana; za to, że przestałeś mnie zauważać, przytulać, całować, za to, że przestaliśmy się kochać. Dziękuję Ci również za to, że zawsze mówiłeś, że mamy jeszcze czas na rodzicielstwo, a tak naprawdę po prostu nie chciałeś mieć ze mną dziecka.

Bardzo dziękuję Ci za to, że byliśmy piękną parą, że stworzyliśmy razem małżeństwo, któremu na pozór nie można było zarzucić niczego, niczego prócz braku miłości.

Dziękuję Ci nawet za tę Kobietę w Twoim życiu, o której istnieniu wtedy jeszcze nie wiedziałam (bo przecież podejrzenia to jeszcze nie pewność!) – dzięki  Niej nie miałeś dla mnie czasu, a ja miałam go aż nadto – wystarczająco dużo by dojrzeć do decyzji o rozstaniu, by zrozumieć, że zasługuję na lepsze życie.

Dziękuję Ci za to wszystko, o czym napisałam. Gdyby nie to wszystko dziś może nadal byłabym Twoją żoną, nieszczęśliwą, sfrustrowaną, smutną.

Na szczęście nie jestem… Każdy koniec jest nowym początkiem. Dla mnie nasz rozwód stał się początkiem czegoś naprawdę dobrego. Jestem dziś szczęśliwą, spełnioną, kochaną i kochającą kobietą. Zostałam mamą 🙂 Znów jestem żoną i każdego dnia bardziej, przez pryzmat tego drugiego małżeństwa, widzę jak bardzo nieudane było to nasze wspólne życie…

Nie mniej zachowuję w pamięci to, co było dobre. Dziękuję Ci za wspólne lata i za to, że pozwoliłeś mi odejść.

Bądź spełniony, gdziekolwiek i z kimkolwiek dziś jesteś. Bądź szczęśliwy, cokolwiek dziś owo szczęście dla Ciebie znaczy. Bądź zdrowy…i nie myśl o mnie źle, dobrze wiem, że pewnie też nie byłam żoną idealną…