Go to content

„Z byle strachu i lęku oddajemy swoją moc innym. Dlaczego wszystko bierzemy do siebie?”

Photo by Allef Vinicius on Unsplash

Piszę do Was, kochane Kobiety. Piszę, o tym że z byle powodu, z byle strachu i lęku oddajemy swoją moc innym. Wystarczy, że nasz mężczyzna obejrzy się za inną kobietą, szef popatrzy na nas krzywo i coś skomentuje, a my już umieramy ze strachu, że coś zrobiłyśmy nie tak. Dlaczego wszystko bierzemy do siebie? Dlaczego uważamy, że to ma związek z nami, i że to My coś zrobiłyśmy nie tak? A może popatrzmy na to, że to nie są nasze emocje? Pilnujmy swoich emocji i myśli, swojej mocy. Nie innych.

Przecież każdy mężczyzna lubi się obejrzeć za fajną kobietą tak, jak za dobrym samochodem. Oni są wzrokowcami. Tak są zaprogramowani. Mają wszystko na zewnątrz i tak to przeżywają. To są ich programy i specyfika. Nie znaczy, że to jest związane z nami i jesteśmy wybrakowane. Jeśli jesteśmy wtedy zazdrosne i jeszcze do tego jego analizujemy, to oddajemy swoją moc. A po co? Miej wylane, a będzie Ci dane 😊.

Podobnie jest z wbijaniem nas w poczucie winy. Komuś coś nie wyszło, coś jest nie po jego myśli albo czyjeś ego ucierpiało… I już w nas pojawia się to niefajne uczucie. Uczucie wątpliwości i niepokoju. Zachowanie, które nas zabolało nie oznacza, że ktoś ma rację, tylko robi to z lęku, w który chce nas wpuścić.

Ostatnio zapytałam się znajomego, dlaczego wyśmiewa się i drwi z mężczyzn? Coś, co powiedziałam z lekkością i delikatną zaczepką, spowodowało lawinę oskarżeń, pretensji i żądań przeprosin. Co więcej zaraz w ruch poszły argumenty i wypominanie, że gdyby nie on, to bym nic nie osiągnęła i ile to od niego zależy. Ba. Nawet, że bez niego nic nie znaczę, bo to dzięki niemu… Takie wbijanie w poczucie winy z mocną manipulacją. Znacie? Patrzyłam na to z boku. Nie dałam się wkręcić w jakiś chory film „podporządkowania” i wejścia w rolę ofiary. Bleee. Jak ma problem, to niech sobie sam z tym radzi. Nie moje emocje i nawet nie chcę ich znać. Myślę, że takie sytuacje nie są Wam obce. I mimo, że napisałam to w dużym stopniu ogólności to czujecie klimat. Klimat osób, które mają niskie poczucie swojej wartości i bardzo chcą przerzucić odpowiedzialność za siebie i za swoje błędy na kogoś innego. No way😊

Podobnie w pracy. To, że szef coś chlapnie, co nas dotyka, to równie dobrze szuka zaczepki i odreagowania na kimś kto jest „pod ręką”. Ale naprawdę to nie znaczy, że to my zawiniłyśmy. Widzę po nas jak wiele bierzemy do siebie, jak szukamy swojej winy, jak staramy się coś naprawić i zadośćuczynić, mimo że nic nie zrobiłyśmy złego. Ciągle czujemy się niewystarczające, za mało perfekcyjne, zobowiązane do naprawiania świata.

Kobieto, jesteś doskonała sama w sobie. Wystarczająca. Porzuć to ciągłe niewolnictwo wobec siebie i  innych. Nie oddawaj swojej mocy. Zazdrość, zasługiwanie, staranie się o jeszcze lepiej, zadowalanie wszystkich wokół to tracenie swojego potencjału i swojej mocy. To, Ty decydujesz co chcesz komu dawać i ile? Dajemy z siebie tak dużo i w domu, i w pracy. Ratujemy przyjaciół i świat, że niewiele sił i przestrzeni zostaje dla nas. Padamy jak muchy, a kiedy my potrzebujemy wsparcia, mamy jedynie poduszkę do wypłakania się. A przecież możemy same decydować co chcemy i komu chcemy dać. Spróbuj 😊.

Żyjemy, mimo XXI wieku, nadal w programach stereotypów kobiet. Dom, odpowiedzialność, sprzątanie, gotowanie, wychowywanie, praca. A gdzie są Twoje marzenia ? Pamiętasz co chciałaś robić jako nastolatka? Gdzie ta lekkość i zwariowana głowa? Wiatr we włosach? Masz ileś tam lat i czytasz to, co piszę i uważasz „zwariowała”. Nie. Miałam to samo. I wiem ile z siebie dawałam i poświęciłam z własnej mocy, gdzie dla mnie nie zostało nic. Wypalenie uczuciowe i zawodowe. Składanie ciała i umysłu od nowa.  Dziecko gdy widzi mamę wyczerpaną, poświęcającą się to nie jest dla niego dobry wzorzec. Chciałabyś widzieć tak swoją mamę ?

Mężczyźni kochają kobiety mocne, które znają swoją wartość. Na zewnątrz miłe i ciepłe, opiekuńcze ale które wewnątrz potrafią bronić swoich granic, zasad, poglądów i swojej przestrzeni. Granic ciała, emocji, wspólnego życia, czasu dla siebie. Pozytywnych egoistek. A my wiecznie urobione po łokcie. Zmęczone. Prasowanie? Mężczyźni mogą sobie sami prać i prasować. Od tego są pralnie, a dla Ciebie czas dla siebie. Gotowanie? Można zamówić. Kiedy miałaś randkę sama ze sobą? Czas na rower i wyłączenie się ze spraw domu i pracy? I niech nie zamulają, że chciałyśmy równouprawnienia. Chodzi o równowagę.

Kobieta nie jest w związku do usługiwania. Tak samo jak i mężczyzna. COVID pokazał jak życie jest kruche i krótkie, wyciągnij z tego lekcje dla siebie. Ciało i Twój umysł są najważniejsze. Twój mężczyzna będzie to umiał uszanować. Porozmawiajcie o tym czego Ty chcesz? Jeśli nie będzie chciał tego zrozumieć i skończy się awanturą, to właśnie  sygnał, że ciągnie z ciebie moc. Nie widzi Twoich potrzeb. Bo jego mama tak robiła. Tyle, że to TY jesteś jego KOBIETĄ, a nie matką.

Dzisiaj zadzwoniła do mnie koleżanka, że znowu została pobita przez partnera. Ktoś mądry powiedział  „…nie mógł znieść tego, że byłaś mocniejsza psychicznie od niego. Robił wszystko, aby ciebie poniżyć i złamać”. Nie ma dokładnych statystyk tego, co się dzieje w domach. Boimy się przyznać, tłumaczymy sobie, że się „zapomniał” i że mu przejdzie.  To jest właśnie oddanie swojej mocy, brak wiary w siebie. Zamiast stanięcia w swojej mocy i prawdzie. Nigdy na nic nie jest za późno. Wiek jest sprawą umowną. To my czujemy. Kobiety czują, czego chcą i w to wierzą. Nie łudźmy się też, że ktoś się zmieni i potrzebuje czasu. Patrzmy głównie na siebie. Radary na nas. Nie na partnerów. Oni się zajmują sobą, a my nie jesteśmy siostrami miłosierdzia. Chyba, że dla siebie.

Mamy genialnie zbudowane ciało. Dajemy życie, karmimy, czujemy, wspieramy. Mamy ogrom możliwości, skarbów w sobie. Moc wewnętrzną, odporność na ból i wieczne odradzanie się. Drzewo życia, które po każdym piorunie odradza się na nowo.

Dlatego nie poddawajmy się emocjom, które nie są nasze. Emocjom, które chce nam ktoś wcisnąć, wrzucić w poczucie winy, coś nimi wyegzekwować.  Nie trwońmy siebie dla wszystkich. Nie róbmy z siebie emocjonalnego śmietnika. Pilnujmy siebie i tego czego my chcemy. Zapytajmy się siebie wewnętrznie czy tego chcę ? Czy mam na to ochotę? Nie róbmy tego do czego nie mamy przekonania, bo tak nas wychowano albo tak wypada. Wtedy nasza MOC jest z nami.