Wstyd mi za Ciebie… Polsko. Tak po prostu, po ludzku. Wstydzę się tego, co widzę. Wstyd mi za to, co słyszę. Wstyd mi, że taki świat pokazuję dzieciom. Wstyd mi, że czuję, że mam związane ręce. Że pierwszy raz w życiu czuję nieskończoną niemoc. Ta bezradność wylewa się na ulice. Sączy się z okien, ławek i ulic. Zalewa nas powoli, jak gęsta, lepka smoła. Zakleja nam oczy i uszy. Brodzimy w niej, jest coraz głębiej, aż w końcu nie możemy się ruszyć. Czasem wyrywamy z niej nogę, tracąc buty i próbujemy iść dalej. Ale tam dalej wcale nie jest lepiej.
Wstyd mi za Ciebie Polsko…
Bo chciałam uczyć dzieci, że wybory, to święto demokracji, to przywilej. Zawsze chodziły ze mną i mogły wrzucić kartę do urny. Ale teraz jest inaczej. Teraz muszę im tłumaczyć, dlaczego ten pan z Warszawy ma wydrapane oczy na plakacie i domalowanego kut*sa przy nazwisku. A one pytają, dlaczego wygrał ten pan, który nikogo nie lubi i jest niemiły, i czy to on to namalował…
Wstyd mi za Ciebie Polsko…
Bo jeszcze nigdy nie byłaś taka wściekła, taka zła i nienawistna. Nie, nie chodzi tylko o LGBT+. To tylko okruszek Twojej nienawiści. Nienawidzisz każdego. Ta nienawiść przenosi się z kwiatka na kwiatek. Nienawidzisz za orientację seksualną, wyznanie religijne, poglądy polityczne, kolor skóry, miasto. Zawsze znajdzie się ktoś, kogo nienawidzić można. Można nienawidzić cię, bo jesteś nauczycielem. Albo lekarzem. Może jutro wystarczy być młodym albo starym, za grubym albo za wysokim. Może jesteś Żydem? To też doskonały powód. Albo Ukraińcem, Niemcem, Włochem?
Wstyd mi za Ciebie Polsko… że wsączyłaś ten jad w pięcioletnie dzieci na podwórku i w staruszków wspartych na swoich parapetach. A oni krzyczą to, co kazałaś im krzyczeć. Powtarzają Twoją nienawiść jak echo.
Wstyd mi za Ciebie Polsko…
Bo dziś doświadczam twojej agresji. Wtedy, gdy staruszek wrzeszczy przez okno na dzieci, które na trawniku pod domem oglądają, gdzie przebiegła mysz. Wrzeszczysz na przedszkolaki i dziewięciolatki, choć słówka nie pisnęły, nie przeszkadzają. Nienawidzisz. A gdy podchodzimy zapytać, co się stało, wyzywasz nas, innych dorosłych, od hołoty. Wcześniej, przez lata, nie słyszałam tego słowa… aż do teraz.
Teraz „hołota” wybrzmiewa bardzo często. Przez to samo okno, jego żona, z tymi samymi dzieci, co dzień rozmawia i gawędzi, a one przynoszą „babci” kwiatki i inne urocze badyle. Jesteś Polsko tak bardzo podzielona, że trudno to pojąć. Nawet w tych czterdziestu metrach kwadratowych.
Wstyd mi za Ciebie Polsko…
Gdy oglądam, jak cała nadęta i rozpromieniona chwalisz się sukcesem w walce z covidem, a potem czytam listy kobiet, które nie dostały zasiłków na macierzyńskim, bo nikt nie musi już dotrzymywać terminu. Ale przecież jak nie wypłaci się pomocy przedsiębiorcom, to wszyscy się wściekną, można przegrać wybory. Więcej ich niż ciężarnych, prawda? To takie proste, takie oczywiste. Jesteś mistrzynią wymijania. Możesz obejść wszystko i każdym kosztem, byleby jakoś to było.
Wstyd mi za Ciebie Polsko…
Wstyd mi, że chcesz nasze dzieci wysłać do szkoły we wrześniu, ale nie zająknęłaś się o tym, co zmieni się, gdy wróci zdalna nauka.
Tak, wróci na pewno. Bo Ty nas nie ochronisz, nie chcesz tego robić.
Wstyd mi za Ciebie Polsko…
… za twoje podręczniki w podstawówkach. Za bezradność szkół i nauczycieli, którzy boją się już nawet zrobić Halloween na lekcji angielskiego, skomentować błędy w podręcznikach, zaprotestować. Za przesycony jedną, jedyną religią polski, za nauczanie czwartoklasistów „o cudzie” Żołnierzy Wyklętych, nazywając ich Niezłomnymi i pisząc tylko o tym, że „lud stawia im pomniki”. Wstyd mi za Ciebie, gdy uczysz na Dzień Matki przedszkolaki piosenki o mamie przy garach. Można by wymieniać bez końca.
Wstyd mi za Ciebie Polsko…
… gdy gładzisz czule po plecach nacjonalistów, faszystów, ksenofobów, rasistów i chuliganów. I wstyd mi za Ciebie, gdy udajesz, że nie widzisz.
Wstyd mi za Ciebie Polsko…
Bo muszę tłumaczyć dzieciom, dlaczego ludzie nienawidzą innych za to, że tamci nie chodzą do kościoła. Przecież nikt „tych drugich” nie obraża za to, że chodzą. Dlaczego pytają? A ja Polsko nie mogę im odpowiedzieć dlaczego. Bo tak bardzo tego sama nie rozumiem.
Wstyd mi za Ciebie Polsko…
Bo coraz częściej się przez Ciebie boję. W ciągu kilku lat zmieniłaś się nie do poznania. Nigdy nie bałam się przejść przez miasto wieczorem. Dziś boję się własnego osiedla. Zaczynam się zastanawiać, czy kupić sweter w kolorowe paski, bo nie wiem, czy za rogiem ktoś nie pobije mnie za „tęczę”. Stoczyłaś się Polsko na dno tej nienawiści.
Wstyd mi za Ciebie Polsko…
… bo przez Ciebie wczoraj nie poszłam protestować. I za siebie też mi wstyd, nie myśl, że chcę się pozbyć odpowiedzialności za swój wybór. Ale dzisiaj, moja kochana Polsko, nie mogę wyjść na ulicę i czuć się bezpiecznie. Nie mogę na ten protest już zabrać swoich dzieci, żeby pokazać im, że nie można się biernie przyglądać, gdy komuś dzieje się krzywda. Dziś myślę, że gdy wyjdę protestować, ktoś może mnie napaść albo aresztować. Za to, że wyszłam z domu.
Nasze dzieci to widzą. Słuchają o tym. Nie mogą przed tym uciec, a my ich przed złem tego świata, przed Twoim złem nie uchronimy. Te dzieci, boją się czasem przejść obok policjantów. Nie przesadzam. Ostatnio koleżanka mojej córki miała dylemat czy wejść do klatki, bo przed nią stali policjanci. Ten lęk jakoś się zrodził.
Nie chciałam Cię takiej, Polsko, nie godziłam się na to.
Niektórzy gdzieś głęboko boją się wojny. Zawsze są jacyś MY i ONI. Ta wojna już trwa. Spójrz, co zrobiłaś.
Wstyd mi za Ciebie Polsko… I Ty też powinnaś się wstydzić.
Potrafisz jeszcze być inną? Potrafisz być jeszcze sobą?
Zbyt wiele zła, za dużo przemocy, nienawiści – jeśli w niej utoniemy, Ty pójdziesz na dno razem z nami. Naprawdę warto?