Go to content

Ona nie wierzy w miłość, ale wierzy w złamane serca. Ucieka przed demonami przeszłości. Niezwykła książka Tarryn Fisher „Bogini niewiary”

Fot. iStock/nd3000

Ona nie wierzy w miłość. On nie chce wierzyć, że tylko złamane serce wyzwoli w nim prawdziwą pasję do muzyki. Chce, by to ona została jego muzą.

Książek o miłości napisano naprawdę wiele. Znamy te historie doskonale, co więcej, chcemy w nich doszukiwać się w nas samych, a przynajmniej liczyć na to, że taka miłość też kiedyś nas spotka.

„Bogini niewiary” trochę wytrąca nas z miłosnej opowieści swoim tytułem. Nie ulegajcie jednak temu złudzeniu, bo w środku znajdziecie fantastycznie opowiedzianą historię bardzo trudnej i wymagającej miłości.

Yara, porzucona w dzieciństwie przez matkę, nie potrafi w żadnym z odwiedzanych miejsc pozostać na dłużej. Spotykamy ją, gdy podróżuje po Stanach Zjednoczonych, mieszkając zaledwie po kilka miesięcy w każdym z miast. Ale to właśnie w Seatle spotyka Davida – chłopaka, który wyciąga jej drzazgę z palca po czym… znika. I choć Yara nie wierzy w miłość, uważa, że nie zakochuje się, to jednak David przykuwa jej uwagę. Może dlatego, że zawsze przyciąga do siebie artystów, że wcześniej związana była z malarzem, który – gdy odeszła, stworzył swoje najpiękniejsze obrazy?

David wierzy w miłość. Kocha muzykę i… kocha Yarę. Zakochuje się w jej wyjątkowości. To on mówi: „Miłość jest wtedy, gdy nie potrafisz się kogoś pozbyć. Ktoś wślizguje się w ciebie i zostaje tam na resztę życia”.

Jednak ta miłość nie jest łatwa. Yara przyzwyczajona do uciekania przed – tak naprawdę – demonami przeszłości, boi się zaangażowania, obawia się uwikłania w poważny związek, który przecież z założenia będzie musiała porzucić. Tłumaczy sobie, że dopiero łamiąc serce Davidowi stanie się inspiracją dla jego sztuki. Szuka powodów do odejścia, czepia się, jest zazdrosna. Gdzieś w drugim tle pojawia się historia relacji z jej mamą, sytuacja w jakiej przyszło jej dorastać, a z którą ona sama nie chce się zmierzyć… Zamknęła trupy w szafie i ucieka przed nimi nieustannie nie próbując zrozumieć mechanizmów swoich zachowań.

Miłość jednak w końcu ją dogania. Ktoś, kto ją kocha nie poddaje się, nie zostawia jej, nie odchodzi, tylko walczy o nią ze wszystkich sił, chcąc jej pokazać, że zasługuje na to by być kochaną. Trochę w tym podstępu, zupełnie niezaplanowanego, za to niezwykle skutecznego. Na tyle, że sama zaczęłam się zastanawiać, jak ja zachowałabym się w sytuacji, w jakiej została postawiona Yara.

To nie jest po prostu książka o miłości. To książka o nas, o tym co siedzi w nas głęboko, co nami kieruje. To książka, która zmusza do refleksji, do zastanowienia się, czy ja przypadkiem nie ranię sama siebie, nie uciekam ze strachu przed bliskością i intymnością, boję się być szczęśliwa, bo gdzieś w środku tkwi we mnie przekonanie, że na to nie zasługuję, dlatego niszczę wszystko, co piękne w moim życiu?

Uważajcie, bo „Bogini niewiary” Tarryn Fisher wciąga tak, że trudno będzie się wam od niej oderwać. Napisana niezwykle dynamicznie, bez zbędnie przesłodzonych romansowych opisów. Jest bardzo plastyczna. Tak naprawdę czytając tę książkę będziesz mieć wrażenie, że siedzisz na krześle przy barze w zatłoczonej knajpce i słuchasz historii Yary i Davida okraszonej muzyką, dla której inspiracją stała się ich miłość.

Polecam. Bardzo!

Ewa Raczyńska, red. naczelna magazynu Oh!Me

bogini-niewiary-okladka-front_1000px