Sezon na mandarynki należy uznać za rozpoczęty. I pewnie przyznacie, że choć dostępne są cały rok, to jednak w tym przedświątecznym czasie smakują wyjątkowo, bo ich zapach i smak zawsze przybliża nam atmosferę Świąt Bożego Narodzenia.
Tymczasem specjaliści ostrzegają, że najczęściej jemy mandarynki popełniając zasadniczy błąd – nie myjemy ich skórki, a to na niej właśnie znajdują się zanieczyszczenia, które mogą nam zaszkodzić, a nawet wywołać alergię. Oczywiście, że skórki nie jemy, ale wszystko, co się na niej znajduje, podczas obierania, zostaje na naszych rękach.
Okazuje się, że mandarynki dojrzewają w skrzyniach podczas transportu, gdzie są konserwowane miodem pszczelim i szelakiem, które mogą wywołać silne reakcje alergiczne i stany zapalne, niezrozumiałe dla nas bóle brzucha. Ponadto owoce są pryskane środkiem przeciwgrzybicznym. Warto o tym wiedzieć i przed ułożeniem mandarynek na talerzu umyć przy pomocy szczoteczki i gorącej wody mandarynki. Dopiero tak przygotowane do zjedzenia mandarynki można traktować jako bombę witaminową, bo faktycznie nią są.
Już kilka mandarynek uzupełnia nasze dzienne zapotrzebowanie na witaminę C, poza tym mandarynki zawierają ważne w walce z rakotwórczymi wolnymi rodnikami, przeciwutleniacze. Jest także doskonałą przekąską, bo jedna mandarynka to zaledwie 35 kalorii, należy jednak uważać, by nie zjadać jej zaraz po posiłku, ponieważ może powodować wzdęcia. Ta rada dotyczy zwłaszcza Świąt, kiedy to po sytym obiedzie czy kolacji z chęcią sięgamy po mandarynki.
źródło: chillizet