Go to content

Wakacje w telefonie, wakacje bez telefonu? Przyłącz się akcji „Urlop bez monitora”!

wakacje bez telefonu
Fot. iStock / vladans

Obrazek numer 1:

Rodzina siedzi w holu, czekając chyba na taksówkę. Mama, tata, dwoje dzieci w wieku około 6 i 9 lat. Dziewczynka, chłopiec, w kolejności on starszy, ona młodsza- jak w podręczniku szczęśliwej rodziny. Są wakacje, Hiszpania, słońce. Mogliby rozmawiać, przecież wszystkim nam na co dzień brakuje rozmowy. Mogliby też nie rozmawiać, ale patrzeć na siebie. Być może ona (matka) zauważyłaby, że jej córka ubrała bluzkę na lewą stronę, a syn ma śliczne piegi od słońca. Mogliby się do siebie bardziej zbliżyć, mogliby zbudować kapitał na kolejny szkolny rok, który ich czeka, tym bardziej, że pewnie mała idzie do szkoły. Ale oni wszyscy mają nosy w ekranach telefonów, tata rozmawia, mama przegląda strony z butami, chłopiec gra, a dziewczynka rysuje coś na tablecie. Nowoczesna, multimedialna rodzina na wakacjach.

Obrazek numer 2:

Ta sama wyspa, to samo słońce, te same wakacje. Ona ma około trzydziestki i pcha wózek z dwu-trzylatkiem. Na oko taki, co mu się kryzys wieku trzeciego za chwilę włączy. Pani rozmawia przez telefon, wygimnastykowana w wirtuozji motorycznej na tyle, by trzymać torebkę z zakupami, lizać loda, którego młody odrzucił, rozmawiać i pchać wózek jednocześnie. Dziecko w tablecie ogląda jakiś filmik. Polacy, Hiszpanie, może Anglicy. Wszyscy w monitorach.

Obrazek numer 3:

Para na romantycznym wyjeździe. Ona wygalantowana w kieckę i szpilki, kok upięty, oko zrobione, siedzi na kolacji z nosem w telefonie a właściwie kciukiem, który niczym formuła jeden wypisuje elaboraty wakacyjne do koleżanki, kuzynki lub Bóg wie gdzie. On chichocze pod nosem, czytawszy coś w swoim monitorku, może dowcip, może mem – coś, o czym ona nie ma pojęcia, bo zajęci są czymś innym i mimo, iż razem, to jednak osobno. Ważne, że stolik ten sam, bo tak pomyśleć by można, że obcy.

Wiem, wiem. Wszyscy popełniamy te grzeszki, telefon niby wyłączony, a jednak wciąż z nami. To zrozumiałe, w telefonach mamy dziś wszystko, w Internecie także. Ktoś powie, że nie mógłby wyjechać bez telefonu, bo jego praca nigdy się nie kończy. Ktoś ma kogoś chorego i monitoruje postęp leczenia. Ktoś zostawił psa pod opieką sąsiadki, ktoś czeka na telefon z propozycją nie do odrzucenia. Ale czym się to różni od dnia codziennego? Od poniedziałku w pracy? Od tygodni żmudnej roboty, na którą wszyscy narzekamy? Dlaczego nie umiemy odłożyć telefonu, gdy mamy wreszcie upragnione wakacje? Jaki dajemy przykład naszym dzieciom?

Wiecie to wszyscy, wiem i ja. Że cierpimy dziś na chorobę zwaną deficytem intymności w relacjach. Każdych. Partnerskich, z dziećmi, rodzicami, przyjaciółmi. Brakuje nam przestrzeni do prawdziwego kontaktu. Takiego, w którym jesteśmy tylko my ludzie i nic więcej. Nic, co stoi pomiędzy. Żaden zagłuszacz, rozpraszacz, żaden argument, który wytłumaczy obcość. Telefon to technologiczny cud, ale także przekleństwo współczesnych czasów. W sensie budowania relacji między ludźmi. Szczególnie to smutne, gdy patrzymy na dzieci. Mam w głowie taki obrazek (numer 4), gdy idziemy na kolację, a jedno z dzieci (na szczęście nie moje) mówi do swojej mamy „Czy mogłabyś choć raz nie brać telefonu?”. Ma 7 lat i już wie, że telefon zabiera mu mamę.

Kochani, są wakacje. To taki czas, gdy możemy mieć wreszcie siebie na wyłączność. Kochać się, przytulać, grać w piłkę, w karty, chińczyka, kalambury. Przestańmy dostarczać sobie kolejnych wytłumaczeń, odłóżmy telefony, Ipady, komputery. Wyłączmy je na ten jeden czas, który zamieni się w magię, obiecuję wam. Niczym nie zmąconą miłość, która buduje się między ludźmi, gdy mają czas spojrzeć sobie w oczy. Zauważyć piegi. Zaśmiać w tym samym momencie, bo zobaczyli coś głupiego. Pomilczeć. Ponudzić. Tylko wtedy dzieją się rzeczy niezwykłe.

Zachęcam Was, przyłączcie się do akcji „Urlop bez monitora”. Piszcie o tym, co odkrywacie nowego, gdy wyłączycie wszystkie sprzęty, piszcie o swoich obserwacjach, a my nagrodzimy najfajniejsze listy. Ściskam was z Hiszpanii znad monitora, który włączyłam tylko na chwilę, by napisać ten tekst, a teraz lecę grać w piłkę ręczną, choć już ręce mnie bolą.

Bye bye!


Listy wysyłajce na adres: kontakt@ohme.pl z dopiskiem „Urlop bez monitora”