Go to content

Mikroplastik w kosmetykach: nie kupujcie produktów z tymi składnikami

Fot. iStock / lindsay_imagery

W filmie dokumentalnym Addicted to Plastic (Uzależnieni od plastiku, do znalezienia na Youtube) jest takie ujęcie, kiedy badacze w próbkach wody pobranych z oceanu stwierdzają, że jest w niej 10 razy więcej cząstek plastiku niż planktonu. Według najnowszych informacji w morzach i oceanach pływa już ponad 5 bilionów plastikowych cząstek. Większość to tzw. mikroplastik, czyli maleńkie syntetyczne drobinki, które są ewidentnym zagrożeniem dla połykających je ryb i innych morskich organizmów. W dodatku działają one jak magnes, przyciągając inne trujące substancje pływające w wodzie.

Skąd bierze się mikroplastik w oceanach

Część plastikowych granulek powstaje w wyniku rozpadania się pod wpływem promieniowania UV wszelkich produktów produkowanych z tworzyw sztucznych. Szczególnym zagrożeniem są tutaj pływające w oceanie śmieci, np. foliowe torby na zakupy czy pozostałości po sieciach rybackich. Dużo więcej zabójczych cząsteczek spływa jednak wraz ze ściekami z gospodarstw domowych – są one zbyt małe, aby zostały wyłapane przez oczyszczalnie ścieków, trafiają więc do obiegu i niesione z prądem rzeki lub z wiatrem lądują w oceanie.

Winowajcy najczęściej ukrywają się w łazience: pasta do zębów, peeling, żel pod prysznic, niektóre balsamy i kremy, nawet szampon czy szminka do ust może zawierać praktycznie niewidzialne cząstki plastiku. Dodanie syntetycznych drobinek do pasty do zębów lub peelingu ma zapewnić dokładniejszy efekt mechanicznego oczyszczania (niektóre z tych produktów mogą mieć w składzie nawet 10% mikroplastikowych cząstek!). Natomiast w kremach czy balsamach mikroplastik – w formie płynnej – pełni rolę wypełniacza, zagęszczacza lub stabilizatora, a ten zawarty w szamponach i odżywkach tworzy na włosach delikatny film, działający wygładzająco lub zwiększający objętość.

W przypadku wielu kosmetyków stwierdzenie, czy produkt zawiera plastik, nie jest możliwe bez dokładnego zapoznania się z listą składników. Poniżej znajduje się lista substancji, na które wszyscy powinniśmy być uczuleni (w nawiasach podane są różne formy zapisu oznaczające ten sam składnik), i po prostu zaprzestać kupowania zawierających je produktów:

– polietylen (Polyethylene, PE)

– polipropylen (Polypropylene, PP)

– politereftalan etylenu (Polyethylene Terephthalate, PET, PETE)

– poliester (Polyester, Polyester-1, Polyester-11, PES)

– poliamid (Polyamid, Nylon-12, Nylon-6, Nylon-66, PA)

– poliuretan (Polyurethane, Polyurethane-2, Polyurethane-14, Polyurethane-35, PUR, PU)

– poliimid (Polyimide, Polyimid-1, PI)

– polietylen-co-octan winylu (Ethylene-Vinyl Acetate, EVA)

– kopolimer akrylowy (Acrylates Copolymer, AC)

– krospolimer akrylowy (Acrylates Crosspolymer, ACS)

– polikwaternium-7 (Polyquaternium-7, P-7)

Powyższe zestawienie powstało na podstawie poradnika niemieckiej organizacji ekologicznej BUND, która już jakiś czas temu rozpoczęła akcję przeciw mikroplastikowi. BUND opublikował listę kosmetyków zawierających plastikowe drobinki i zachęcił konsumentów do zgłaszania kolejnych produktów. O proteście było w mediach na tyle głośno, że kilku producentów kosmetyków sprzedawanych na tamtejszym rynku zadeklarowało, iż wycofują się ze stosowania mikroplastiku. Nadal jednak w wielu produktach można znaleźć sztuczne drobinki, BUND kontynuuje więc akcję informacyjną. Na regularnie aktualizowanej liście nieprzyjaznych środowisku produktów niestety znajdują się także kosmetyki sprzedawane w Polsce.

Obecność na niej niektórych marek mocno zaskakuje. Ale prawdą jest też, że jeśli weźmie się pod uwagę tylko względy zdrowotne, to stosowanie wyżej wymienionych substancji w odpowiednich stężeniach jest dozwolone (można to sprawdzić choćby w bazie CosIng udostępnianej przez Komisję Europejską). Dlatego to, czy firmy kosmetyczne wycofają się ze stosowania mikroplastiku, zależy na razie od nas – kupujących, a raczej NIE-kupujących produktów zawierających syntetyczne drobinki.